Istnieje dłużej niż Makro i Galeria Bronowice. Do szkoły wyprawiła już trzy pokolenia krakowian
Sklep papierniczy Mada w okolicy najbardziej znany jest z tego, że jej wystawa z zabawkami przyciąga wszystkie dzieci. O “Madzie” – która od blisko trzech dekad działa na osiedlu Azory – rozmawiamy z Magdaleną Prochal-Bosak – właścicielką rodzinnego sklepu papierniczego.
Wszedłem tutaj i od razu przypomniał mi się zapach dzieciństwa. Co tu tak ładnie pachnie?
Magdalena Prochal-Bosak: Drewno, bo budynek jest drewniany i pomarańcze, bo jemy je tutaj bardzo często, szczególnie w czasie świąt. Do tego zeszyty, bloki, drewniane kredki…
Zapachy najlepiej przywołują wspomnienia. Ten przypomniał mi, że mama kupowała mi tu naklejki z transformersami i gumowe dinozaury. Była też proza życia, czyli zeszyty i podręczniki do szkoły.
I nic się w tym asortymencie nie zmieniło. I transformersy, i dinozaury, i zeszyty są tutaj dalej. A ostatnio klient mi przypomniał, że jesteśmy tu od 28 lat. Byłam w szoku. Madę otworzyła moja mama i prowadzenie sklepu przeszło na mnie, z pokolenia na pokolenie. Typowo rodzinny biznes.
Wtedy chyba było łatwiej. Pamiętam, że ustawiały się tutaj zawijane kolejki.
Tak. Wtedy było zdecydowanie łatwiej, ale muszę przyznać, że pandemia sprawiła, że te kolejki wróciły. Po pierwsze to kwestia dystansu, tzn. klienci muszą czekać na zewnątrz, a dwa – nie chodzą do hipermarketów, pewnie w obawie przed tłumami. Także sytuacja z pandemią jest fatalna, ale dla nas jest w tym jakiś mały plus, bo jest większy ruch.
28 lat to ogromny kapitał biznesowy. Podejrzewam, że nie brakuje stałych klientów.
Są! Przychodzą teraz już ze swoimi dziećmi, a nawet z wnukami. A co do samego sklepu – dla nas też jest wyjątkowy. Mieliśmy inne, w różnych punktach miasta, ale przetrwał tylko ten. Zawsze był dla nas najważniejszy i po prostu najlepszy. Muszę przeprosić – klientka czeka…
Trochę to trwało. Rozumiem, że zakupy tutaj, to nie tylko podanie czegoś z półki.
Absolutnie! Mamy klientów, którzy przychodzą tu od lat i ich znamy. Jestem trochę jak barman – ludzie dzielą się ze mną problemami, smutkami oraz radościami i faktycznie – spędzają tutaj sporo czasu. A są tacy, którzy przychodzą codziennie, nawet po jakąś małą rzecz. Chodzą tu też nawet moi koledzy, jeszcze z podstawówki, klienci od samego początku.
Bywa miło, ale pewnie w dzisiejszych czasach prowadzenie małego sklepu papierniczego nie jest łatwe?
Nie jest łatwo, ale Azory to stare osiedle i tutaj łatwiej prowadzić taki biznes niż na niedawno zbudowanych osiedlach. Mieliśmy sklep papierniczy na Żabińcu przez ponad 10 lat, ale nie przetrwał. A tutaj – są ci sami klienci od dawna, na nowych osiedlach jest większa rotacja ludzi. Tam trudniej spotkać kolegę z klasy.
To spróbujmy zachęcić nowych klientów. Co tu można kupić?
Wszystko! Artykuły szkolne, artykuły papiernicze wszelkiego rodzaju, kalendarze w każdej wersji – zdzieraki, książkowe i wiszące. Jest też ogromny asortyment produktów do pakowania prezentów – torebki, papiery ozdobne, wstążeczki, kokardki, przywieszki, bombki… No i zabawki, zabawki, zabawki…
Tak! Przypomniało mi się, kiedy tu przyszedłem, że jednym z ważniejszych punktów mojego dziecięcego życia było oglądanie tej wystawy. Z wypiekami na twarzy!
To zjawisko nadal występuje! Tuż obok jest przedszkole. Proszę sobie wyobrazić, że wiele mam, które odbierają swoje dzieci, chodzi z nimi drugą stroną ulicy Makowskiego, żeby nie wpadły w „pułapkę” naszej wystawy.
Oglądanie takiej wystawy to jedna z rzeczy, której nie da żaden hipermarket.
Ale nie tylko to nas wyróżnia. U nas jest na pewno miła atmosfera. Bijemy na głowę duże sklepy pod względem produktów specjalistycznych, szczególnie biurowych. Np. cyrkle czy porządne długopisy żelowe markowych firm. Dobre i mocne kleje? Tylko w sklepach takie jak nasz, w marketach są beznadziejne. Do tego papiery hologramowe, bloki. Wszystko czego dusza zapragnie.
Jest też asortyment pandemiczny – widzę bardzo ładne, kolorowe maseczki.
Szczerze powiem, że udało nam się przetrwać ten trudny czas właśnie dzięki maseczkom i przyłbicom. Dobrze, że to wymyśliłam, bo początek był ciężki. Był taki stres, że zamknęliśmy nasz sklep na trzy tygodnie, bo nie wiedzieliśmy, co w ogóle robić. Ale w końcu stwierdziliśmy, że trzeba żyć i otworzyć. Nie łapaliśmy się na żadne pieniądze w ramach tarczy, więc weszliśmy w te maseczki. Dzięki mocy Facebooka przyjeżdżali po nie nawet ludzie z ościennych miejscowości. Szyły je dla nas zaprzyjaźnione krawcowe z Krakowa, Przyłbice też robiła firma z osiedla obok więc też wspieraliśmy lokalny biznes w biedzie. Daliśmy radę – przetrwaliśmy. I od razu chciałam ogłosić – mimo wprowadzanych kolejnych obostrzeń będziemy otwarci cały czas. Zapraszamy wszystkich na zakupy!
Wspomniała pani o promocji na Facebooku. Zauważyłem, że ten mały osiedlowy sklep radzi sobie w mediach społecznościowych jak prawdziwy potentat.
Trzeba! Takie są wymogi rynku, szczególnie aby dotrzeć do ludzi młodych. Choć – co ciekawe – starsze osoby też „klikają” i reagują na nasze wpisy. Musimy iść do przodu i nie zatrzymywać się. Bo sklep jest stary, ale w nowej formule.
Z takim zaangażowaniem nie będzie problemu, żeby Mada funkcjonowała kolejne 28 lat.
Miejmy nadzieję, choć trzeba przyznać, że to ciężki kawałek chleba, taki mały sklepik. Trzeba towar kupić, przywieźć, wycenić, ułożyć, a potem jeszcze sprzedać. To – wbrew pozorom – nie jest takie proste. Ja pracuję od rana do wieczora, od 8 do 18, a jak trzeba to dłużej. Wcześniej mieliśmy pracowników, ale czasy się zmieniły i musieliśmy wszystko przekalkulować. Zresztą nasz sklep papierniczy przetrwał na Azorach jako jedyny. Najgorzej było w okresie, kiedy otwierały się tu w okolicy markety. Ale daliśmy radę i nadzieje na przyszłość są spore.
To ja też wykorzystam nasze spotkanie i kupię kilka rzeczy. Poproszę maseczki, bo mają fajny wzór i wyglądają na trwałe. Widzę też 100-kartkowy zeszyt A4 w kratkę z grubą okładką, jakiego nie znalazłem ostatnio w ogromnej galerii handlowej. A! I kalendarz – z piękną, designerską okładką – też nie do dostania w markecie.
Bardzo proszę! I do zakupu prezent – czekoladowe medale. Wręczamy je zawsze naszym klientom na Dzień Dziecka, Mikołaja i w czasie Świąt.
Sklep papierniczo-zabawkarski Mada znajdziecie na Azorach przy ulicy Makowskiego 58. Znajdziecie tam nie tylko mnóstwo zabawek, artykułów szkolnych i biurowych, ale możecie tam także kserować i drukować, również w kolorze. Sklep znajduję się tuż przy przystankach autobusowych linii 118, 130, 138, 144 i 194, a do dyspozycji kierowców jest niewielki parking. Sklep czynny od poniedziałku do piątku od 9:30 do 17, w soboty od 9 do 13. Mada będzie otwarta także w Wigilie – od 9:30 do 12:00.
–5 komentarzy–
Wielkie wyrazy uznania z uwagi na fakt, że taki punkt oparł się monopolowi wielkich sieciówek. Brakuje tego typu sklepików…klimatycznych, dobrze zaopatrzonych… Brakuje w każdej dziedzinie.
[…] tworzą lokalne firmy. Ulubiona piekarnia. Pani z warzywniaka, która zna imię naszego dziecka. Sklep papierniczy, który do szkoły wyprawia kolejne pokolenie krakowian. Warsztat rowerowy prowadzony przez pilota Boeingów. Galeria ORA, w której od 21 lat można […]
[…] naprawią świetni mechanicy, którzy znaleźli się w kryzysie bezdomności. Właścicielkę sklepu papierniczego, który do szkoły wysłał już trzy pokolenia mieszkańców Azorów i ReLamusownię, która przywraca świetność klasycznym meblom z […]
[…] naprawią świetni mechanicy, którzy znaleźli się w kryzysie bezdomności. Właścicielkę sklepu papierniczego, który do szkoły wysłał już trzy pokolenia mieszkańców Azorów i ReLamusownię, która przywraca świetność klasycznym meblom z […]
[…] idzie o zasięgi, również na Facebooku licznik nieraz „wariował”. Tekst o Pani Magdzie, która od lat prowadzi na Azorach sklep papierniczy, dotarł do ponad 160 tysięcy osób. „Krakowski biznes” zaznaczył swoją obecność nie tylko […]