“Przyjęliśmy młodego człowieka, który okazał się siostrzeńcem Prezesa”
Kiedy obserwuje się współczesną krakowską, ale też szerzej – polską rzeczywistość, łatwo dojść do wniosku, że osobami najlepiej nadającymi się do jej opisania byliby Stanisław Bareja oraz Sławomir Mrożek. Obaj już niestety nie żyją, ale ten drugi opisał ją na zapas. Zapraszamy do lektury opowiadania “Alfabeta”, za zbioru “Czekoladki dla Prezesa”.
Sławomir Mrożek, “Alfabeta” ze zbioru “Czekoladki dla Prezesa”
Tak się jakoś złożyło, że przyjęliśmy do pracy młodego człowieka, który okazał się siostrzeńcem Prezesa. Chłopak nawet przystojny, tylko czoło miał trochę za niskie. Ale ostatecznie czoło to nie Pałac Kultury, może być i niskie, w pracy umysłowej to nie przeszkadza. Najlepszy dowód, że od razu został kierownikiem wydziału sprawozdawczości.
Po niedługim czasie wezwał mnie Prezes.
— Przeczytajcie to — powiedział, wręczając mi dokument.
Przeczytałem. Dokument brzmiał: „Ala ma kota”.
— To jest sprawozdanie napisane przez mojego siostrzeńca. Co sądzicie o tym?
— Bardzo ładna kaligrafia — powiedziałem.
— No pewnie, chłopak ma zdolności po wujku. Ale poza tym?
— I treściwe, widać, że umysł syntetyczny.
— Jasne, to dzięki wykształceniu. Pierwsza klasa szkoły podstawowej. Ale nie sądzicie, że jednak trochę za krótkie?
— Może odrobinę.
— No to weźcie to jako pracę zleconą i rozwińcie.
Rozwinąłem. Po rozwinięciu sprawozdanie brzmiało:
„Do Zarządu Głównego Centralnej Rady Państwowej Ośrodka Ewidencji K. O. T. K. A.
Niniejszym zawiadamiamy uprzejmie, że Ala ma kota”.
— Co to jest to K. O. T. K. A., jaka to instytucja? — zapytał Prezes.
— Nie wiem, ale jakaś się znajdzie.
Miałem rację. Po jakimś czasie przyszła odpowiedź.
„W związku z Waszym pismem zawiadamiamy, że w łonie K. O. T. K. A. utworzono Komisję do spraw Tytułów Własnościowych i Dzierżawy obiektów wymienionych w Waszym sprawozdaniu. Prosimy o dalsze materiały”.
Zamknęliśmy więc siostrzeńca na klucz, żeby się nie rozpraszał, daliśmy mu zastrzyk glukozy dożylnie i mleczko pszczele doustnie i zabrał się do roboty. Po dwóch dniach następne sprawozdanie było gotowe.
„Ola ma lisa”.
Rozwinąłem to.
„Do Komisji Tytułów Własnościowych i Dzierżawy przy K. O. T. K. A., Państwowy Ośrodek Ewidencji, Centralna Rada Zarządu Głównego.
Odnośnie Waszej odpowiedzi na nasze pismo informujemy, że Ola ma lisa”.
Niebawem otrzymaliśmy następującą depeszę:
„W związku z konferencją w sprawie uformowania normatywnych kooperatywów między K. O. T. K. A. i L. I. S. A. pod auspicjami B. U. C. A. prosimy o przysłanie delegata”.
Odprowadziliśmy siostrzeńca na stację. Prezes miał łzy w oczach ze wzruszenia, taki był z niego dumny. Kto mógł przypuszczać, że widzieliśmy go po raz ostatni.
W stolicy zaproponowano mu wyższe stanowisko.
***
Tekst mogliśmy opublikować dzięki uprzejmości wydawnictwa Noir Sur Blanc. Serdecznie zapraszamy, do jego sklepu internetowego, gdzie można znaleźć cały zbiór “Czekoladki dla Prezesa”.
–0 Komentarz–