Spotkanie z mieszkańcami
Kółko, które pani Elżbieta zatacza długopisem po mapce to połowa parku św. Wincentego a Paulo, dawniej parku Polewki. Pani Elżbieta opowiada, że zaraz po wojnie stał tam tylko kościół NMP, a wokół niego był taki ugorek z wertepami. Pamięta te wertepy, bo szła tamtędy do ślubu.
Kupili dom z kawałkiem pola od takiej jednej Żydówki – też wertepy i ugorek z utwardzaną miedzą – ale długo tam nie pomieszkali. Państwo potrzebowało ziemi pod budowę bloków. W zamian za działki dawało ludziom mieszkania.
26 kwietnia w Sali katechetycznej kościoła NMP odbywa się zwołane z inicjatywy rady dzielnicy spotkanie z mieszkańcami okolic parku św. Wincentego a Paulo, któremu grozi zabudowanie blokami. Działki, na których mają stanąć bloki okazują się prywatne. Rada dzielnicy domaga się od miasta wykupu gruntu i zbiera w tej sprawie podpisy mieszkańców. Ludzie są oburzeni planami zabudowy części parku. Sala katechetyczna pęka w szwach.
O inicjatywie rady dzielnicy mieszkańcy mówią, że diabeł tkwi w szczegółach. Co, jeśli np. miasto wykupi działki, a potem i tak je zabuduje albo sprzeda? Są zdziwieni, że ul. Skarbińskiego i kawałek parku to teren prywatny. Na jakiej podstawie – pytają – ktoś może w Polsce uzyskać akt własności kawałka ulicy?
Przewodniczący rady dzielnicy uważa, że to zupełnie nieistotne kto jest teraz właścicielem. Ktokolwiek nim jest – twierdzi przewodniczący – postępuje według zasad rynkowych, które nie są zakazane. Trzeba pamiętać- uważa – że zawiłości własnościowe tego rodzaju są to częste zaszłości z czasów PRL, za które winić należy jednie przeszłość. Jeżeli inwestor ma prawa do gruntu i pieniądze na budowę, może na swojej działce robić co chce. Państwo – mówi dalej przewodniczący – może w to ingerować jedynie za pomocą istniejących instrumentów prawnych a – jak wiadomo – żadne z nich nie ingeruje w prawo własności.
Pani Elżbieta opowiada że to miejsce nazywało się zaraz po wojnie Czarna Wieś, bo wszędzie było mokro. Takie trochę bagienko, ale w ciepłych porach roku było tu przyjemnie. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych zaczęto Czarną Wieś osuszać i budować dzielnicę. Wtedy powstała ulica Skarbińskiego i część parku.
Czy właściciel, który chce zabudować część parku to ten sam właściciel (lub jego spadkobierca), na którego działce państwo wybudowało kawałek miasta? Przecież musieli go jakoś odprawić – mówią ludzie – musiał albo dostać mieszkanie, albo chociaż tę niewielką sumę, jaką państwo wypłacało wysiedlanym z wiejskiej zabudowy, gdy rozbudowywało Kraków.
Ludzie mówią, że ustalenie kto jest właścicielem gruntu to nie jest żaden wariacki pomysł i nie wynika on z braku znajomości u pomysłodawców zasad rynkowych i zaszłości PRL- owskich. Potrzeba ustalenia tego faktu bierze się – mówią ludzie – z obaw, że z parkiem będzie jak z kamienicami.
Bezprawne zagarnięcie publicznej własności to w Krakowie nierzadka praktyka, wiedzą to wszyscy lokatorzy mieszkań komunalnych. Jak to się stało – pytają ludzie – że właściciel upomniał się o kawałek parku dopiero teraz, po tylu latach? Ludzie mówią że to ciekawe i dziwne. Przewodniczący rady dzielnicy odpowiada że nastały widocznie takie czasy, że zostało przełamane i to tabu. Władza też nie była na to przygotowana – działka nie ma planu zagospodarowania, więc jej status prawny w tym sensie (co na niej można a czego nie) pozostaje niejasny.
Ludzie mówią, że powinni organizować się już teraz. 18 maja planuje się w parku rodzinny piknik. Mają przyjść wszyscy – z rodzinami i koszykami z jedzeniem. Mieszkańcy chcą pokazać jak bardzo potrzebują tego miejsca. Pamiętają, że park przy Kijowskiej zabudowano dzięki ludzkiej bierności i niewiedzy. Zaczęto się skrzykiwać i próbowano walczyć o ocalenie parku dopiero wówczas, gdy było już zupełnie pewne, że ludzie przegrają a bloki staną tam, gdzie wymyślił developer.
Pani Elżbieta mówi, że park od początku był piękny. Sprawił, że okolica zrobiła się przyjazna. Ludzie chętniej zadomowili się w nowym otoczeniu. Jalu Kurek pisał w „Dzienniku Polskim”: „Cieszmy się bo miasto nam rośnie. Niech rośnie, ale nie tyle na rozległości powierzchni, ilości mieszkańców, niech raczej przybierana zdrowiu, na pięknie, na randze materialnej i moralnej, na jakościowym ciężarze gatunkowym. To ważniejsze. I bardziej wartościowe”.
Na spotkaniu ludzie mówią, że są zdezorientowani i pełni obaw. Pytają co jeszcze mogliby zrobić.
Pobierz prezentację dotyczącą sytuacji Parku, którą Rada Dzielnicy pokazywała w czasie spotkania: tutaj (8,6 mb).
–0 Komentarz–