Stanisław ze Skarbimierza: zapomniany ojciec polskiego patriotyzmu
– Czy mamy w swojej przeszłości coś, z czego moglibyśmy być dumni? – zapytał Stefan Bratkowski w książce „Skąd przychodzimy?” I odpowiedział tak: owszem, tym czymś jest polska doktryna polityczna. Zbiór idei, które za fundament brały wspólne dobro. A dla współczesnych sąsiadów Rzeczpospolitej były tak atrakcyjne, że ci starali się, by ich ziemie włączano do polskiej Korony. Przypomniał też ich ojca. Tym był prawnik Stanisław ze Skarbimierza.
Tak jak pisał Bratkowski, było w czasie wojny 13-letniej, kiedy pruscy poddani Zakonu Krzyżackiego zbierali pieniądze, by wesprzeć Polskę. Albo 100 lat później, w wieku XVI, kiedy Inflanty same chciały dołączyć do niej dołączyć. Tych ludzi przyciągał ustrój i rządy, które mogli obserwować w Rzeczpospolitej. Nie dlatego, że te – to przyniosły dopiero późniejsze czasy – pozwalały na wszystko. Ale dlatego, że sprawami kierowano dobrze. Zapewniając porządek, który z kolei prowadził do dobrobytu. Tak dużego, że pod koniec średniowiecza uchwalano specjalne statuty, które zakazywały chłopom noszenia złotych łańcuchów.
Polska doktryna polityczna
Dziś teza mówiąca, że możemy być dumni z polskiej doktryny politycznej, może się wydawać zaskakująca. Przez lata przyzwyczailiśmy się bowiem do peryferyjnego charakteru naszego kraju. I tego, że idee raczej przejmujemy od krajów bardziej rozwiniętych, niż wymyślamy sami. Najpierw więc coś musi pojawić się na „Zachodzie”, a dopiero później może dotrzeć do nas. Nie było tak jednak zawsze i mieliśmy lepsze lata.
Przykładów jest sporo, a wśród najciekawszych są ci najmniej znani. Kto bowiem słyszał o Stanisławie ze Skarbimierza? Może kilku mediewistów. Pewnie historycy doktryn politycznych, ale i to nie wszyscy. Tymczasem był to jeden z najlepszych umysłów swoich czasów.
Stanisław ze Skarbimierza sformułował doktrynę państwową – za Stefanem Bratkowskim – „wyznawaną przez całą polską elitę umysłową początku XV wieku, kiedy zaliczali się do tej elity ludzie tacy, jak Paweł Włodkowic, biskupi Andrzej Łaskarz i Jakub Kurdwanowski, Zawisza Czarny i inni… Doktryna ta łączyła ich wszystkich – mimo różnic, które ich w wielu sprawach dzieliły (np. stosunek do husytyzmu). I tak zapadła w podświadomość polską, że nikt dziś nie wyróżnia nawet chwili jej narodzin ani jej ojców, żyjemy z przekonaniem, że zawsze tak było, ot, z natury Polaków. Albo nawet w ogóle się nad tym nie zastanawiamy…”
Kto ich zna, kogo uczy się o nich?
A tym, co łączyło tych ludzi mimo różnic w poglądach na konkretne sprawy, było radykalne oddanie dobru państwa i przedkładanie jego interesu ponad prywatę. Także dlatego, że istniała wśród nich świadomość, że i o interes prywatny łatwiej dbać, kiedy sprawy publiczne idą dobrze. Państwo jest sprawne i dobrze chroni obywateli, a także gwarantuje stabilność. Z czego wyciągano i taki wniosek, że interesy prywatne warto niekiedy podporządkować dobru wspólnemu. Szczególnie, kiedy myśli się w długiej, co najmniej pokoleniowej perspektywie.
Ruch egzekucyjny
Przykładem – późniejszym, ale wyrastającym z myśli ojców-założycieli naszej politycznej wspólnoty – był szlachecki ruch egzekucji dóbr. W XVI wieku przedstawiciele średniej szlachty, którzy dostrzegali już oznaki nadchodzącej zapaści państwa przewidywali, że oznacza to problemy dla całej wspólnoty. W tym i dla nich. Zaczęli więc energicznie działać na rzecz jego uzdrowienia. Wznosząc się przy tym niekiedy na poziom trudno wyobrażalny dla dzisiejszych polityków. Choć ci Polskę z pewnością odmieniają przez więcej przypadków i robią to częściej.
Słynny był szlachcic Ożarowski, który zgłosił się do króla i oddał mu własne dobra. Zrobił to, bo głosił, że sprawy koronnej własności trzeba uporządkować. A ponieważ dotyczyło to też jego majątku, to uznał, że jest to jedyne honorowe wyjście z sytuacji. Król, wzruszony jego postawą, kazał majątek zatrzymać. Na co usłyszał: „Wziąć mi co siłą, Najjaśniejszy Panie, możesz, ale dać siłą nie możesz”!
Poprawić dobry wzór
Nie wzięło się to znikąd. Było to działanie w duchu obywatelskiej odpowiedzialności. I zasad, które na przełomie wieków XIV i XV sformułowano w Krakowie. A w wieku XVI odżyły w obliczu widocznych oznak osłabienia państwa. Zasad, które już wtedy były fundamentem polskiej myśli państwowej i na dobre zagościły w naszej kulturze. Być może dlatego, że tworząc je oglądano się na współczesne europejskie trendy. Te profesorowie krakowskiej Akademii znali doskonale. Ale idee osadzano w doświadczeniach kraju i ugruntowanych lokalnych zwyczajach.
To osadzenie w kulturze zapewniło im siłę oraz trwałość większą od pomysłów importowanych. I choć dziś już nie pamiętamy, kto i jak to zrobił. To – tak pisał Stefan Bratkowski – wciąż wywierają one na nas wpływ. Dobre idee, kiedy trafią do kultury, zostają w niej na stałe i wracają raz za razem. Idee Stanisława ze Skarbimierza i jego kolegów wciąż widać na przykład w tym, jak postrzegamy patriotyzm. Warto do nich wrócić i przypomnieć je choćby dlatego, że sedno sformułowanych wówczas zasad wciąż jest aktualne. Na poziomie całego państwa, ale też miast.
Stanisław ze Skarbimierza
Stanisław ze Skarbimierza, jeden z najważniejszych twórców polskiej doktryny politycznej, był prawnikiem. Pierwszym rektorem odnowionej Akademii Krakowskiej. W kazaniu „O powinności poszanowania wspólnego dobra” wyłożył pięć zasad dobrego państwa. To nie było państwem realnym, ale raczej celem dla polskich władców. Oraz fundamentem kultury obywatelskiej, której potrzebuje każdy chcący się rozwijać kraj.
– Adresował je [pięć zasad – tb] do tych, którzy mieli wpływ na opinię publiczną kraju, a więc poprzez nich – do całego społeczeństwa. Kodyfikował jego wyobraźnię polityczną. Robił to w latach, kiedy tuż obok Polski i przeciw niej rozgrywał swą partię ów prototyp modelu pruskiego, państwo solidnie zorganizowanego ucisku i samowładztwa rządzących. Czy Stanisław orientował się, że ustala zasady na stulecia? Może i miał takie ambicje. Rzadko się wszakże podobnym ambicjom przydarza ziszczenie. – pisał o tym Stefan Bratkowski, którego „Skąd przychodzimy”.
Pięć zasad dobrego państwa
Zasady polskiej doktryny politycznej, wyłożone przez Stanisława ze Skarbimierza, w największym skrócie, są takie:
Po pierwsze każdy mieszkaniec kraju, ponieważ jest cząstką wspólnoty, w miarę swych sił winien, zachowując sprawiedliwość, zabiegać o dobro wspólne, pomnażać je, bronić go i chronić, a jeśli zajdzie potrzeba, bez wahania krew w jego obronie przelać. (…)
Po drugie, by wzrastała i rozkwitała rzeczpospolita, księstwo, miasto czy królestwo, potrzeba, aby rządy opierały się na słusznej ustawie zachowującej jedną dla wszystkich sprawiedliwość, na doskonałej zgodzie gwarantującej jedność, na szczerym zaufaniu pozwalającym się wspierać wzajemnie, na bystrej roztropności (…), na uporządkowanym wysiłku. (…) Bo bardziej zdobią państwo cnoty obywatelskie niż zbrojny oręż.
Po trzecie królestwo, księstwo, państwo czy rzeczpospolita powinny opierać się na szczerym zaufaniu mieszańców. (…)
Po czwarte, państwo powinno się rządzić słuchając pilnie dobrych doradców. (…)
Po piąte wreszcie powinno się państwo kierować dobrze przemyślanym i wyznaczonym celem, bo on stanowi niejako dopełnienie wszystkiego (…). To właśnie mając na myśli mówi Tuliusz w trzeciej księdze, „O powinnościach”, rozdział piąty: „Wszystkim przyświecać winna jedna podstawowa zasada, że pożytek każdej jednostki jest zarazem pożytkiem całego społeczeństwa, a jeśli poszczególne osoby będą zabiegać tylko o korzyść własną, rozpadnie się wszelkie współżycie między ludźmi”.
Władzy, która powstaje na drodze przemocy, nie trzeba uznawać
Na tym, kiedy chodzi o ojców polskiej doktryny politycznej, się nie kończyło. Były tam także nośne idee dotyczące najważniejszych ówczesnych europejskich dyskusji. Na przykład tego, czym jest wojna sprawiedliwa oraz skąd bierze się władza i co ją ogranicza. Te były tak żywe i nowatorskie, że zapewniły Polsce liczne polityczne sukcesy, które pozwalały wojen uniknąć lub je wygrać. Wpływały też na kształt dyskusji na całym kontynencie. Paweł Włodkowic, inny ze słynnych profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, wykładając o pochodzeniu władzy królewskiej, mówił na przykład, że ta musi powstać z woli Boga [to dotyczyło papieża – tb] lub przez zgodę tych, którzy są rządzeni. Kiedy powstaje na drodze gwałtu, czyli wojny i przemocy, nie jest sprawiedliwa i nie trzeba jej uznawać.
A mówił to, przypomnijmy, na początku XV wieku, kiedy były to idee wywrotowe.
Gdzie jest obywatelska troska?
Na tyle jednak silne, że na dobre weszły do polskiego krwiobiegu. Wracając raz za razem i, na szczęście, nie dając o sobie zapomnieć. Niespełna wiek później profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Jan z Ludziska pouczał władców: „Taki natomiast król, który zasobami swoimi i swojego królestwa szafuje bez zastanowienia, dając i niegodnym, i nie potrzebującym, staje się niszczycielem rzeczypospolitej i niezdolnym do królewskich rządów burzycielem królestwa.”
Potem pojawił się ruch egzekucyjny. Ale przecież na tym się nie skończyło. To niezwykłe poczucie odpowiedzialności za wspólne sprawy, obudziło się ponownie na krótko i za późno przed rozbiorami. Pomagało przetrwać brak państwowości. I odbudować kraj po 1918 roku, dając siłę reformatorom, którzy robili co mogli, by postawić Polskę na nogi. To ono pozwoliło zbudować największe państwo podziemne w Europie. A później także największy ruch społeczny w historii kontynentu. Wymieniać dałoby się z pewnością długo, ale mnie bardziej ciśnie się na usta pytanie. Wszystkie te idee, które w centrum stawiały obywatelską postawę, skromność władzy i wspólne dobro, zrodziły się w Krakowie. I nadawały ton obywatelom Rzeczypospolitej.
Dlaczego oni potrafili myśleć i działać w ten sposób, a my już dziś chyba nie potrafimy?
***
Korzystałem z doskonałej książki Stefana Bratkowskiego, która jest zatytułowana „Skąd przychodzimy?” i moim zdaniem powinna się znaleźć na liście lektur. Dopóki tak się jednak nie stanie, to można ją za kilka złotych kupić w antykwariacie. Znaleźć jest ją łatwo, a bardzo warto.
–2 komentarze–
[…] słyszeli tylko nieliczni, choć ten w drugiej połowie XVIII wieku był w Polsce, ale też w Europie bardzo znaną postacią. Nieznany książę Stanisław Poniatowski był też sprawcą skandalu, który wstrząsnął Rzymem […]
Thank you for your shening. I am worried that I lack creative ideas. It is your enticle that makes me full of hope. Thank you. But, I have a question, can you help me? https://accounts.binance.com/en/register?ref=P9L9FQKY