Maciej Szczygieł: Sprzedawałbym rządowi, ale nie mam w nim kolegów
– Tworzę w ten sposób miejsca pracy w Krakowie. Moim zdaniem to ważne. Na pewno jest to ważne dla mnie. Firmę założył mój ojciec w 1974 roku i od tamtego czasu zajmujemy się tym samym, u nas, na miejscu. – mówi Maciej Szczygieł, który dodaje też kilka bardzo gorzkich słów pod adresem rządu.
Maćku. Ilu ludzi zatrudniasz w Krakowie?
W tej chwili pracuje tutaj 11 osób, a dwunasta jest na urlopie macierzyńskim.
A nie taniej byłoby ci sprowadzać z Chin?
Zdecydowanie taniej. Taniej by było nawet z Rumunii.
To dlaczego tego nie robisz?
Dzięki temu mam pełną kontrolę nad tym, co robią i co dostają klienci. Ale też tworzę w ten sposób miejsca pracy w Krakowie. Moim zdaniem to ważne. Na pewno jest to ważne dla mnie. Firmę założył mój ojciec w 1974 roku i od tamtego czasu zajmujemy się tym samym, u nas, na miejscu.
Ile ktoś najdłużej u Ciebie pracował?
Cztery lata temu na emeryturę przeszła Pani, która w sklepie na Długiej pracowała od samego początku, od 1992 roku. A wcześniej współpracowała z moim ojcem, szyła dla niego. Prawie całe życie spędziła z nami.
Mówisz, że szyjąc tutaj masz kontrolę nad tym, co dostają klienci. Jak zlecasz za granicę, to nie masz?
Z dobrym i odpowiedzialnym człowiekiem na miejscu – dałoby się, ale lokalny patriotyzm każe produkcję utrzymywać tutaj. Teraz większy problem jest z tym, co dzieje się w polskich sklepach z tkaninami i hurtowniach. Na przykład jeżeli aktualnie wchodzisz do sklepu i chcesz kupić spodnie z wełny, z tkaniny która ma 45 proc. wełny i 55 proc. poliestru – bardzo popularnej, takiej jakiej używa się w mundurówce np. policyjnej – to praktycznie w 99 procentach przypadków dostaniesz spodnie z dużo tańszej wiskozy z poliestrem. Do Polski przyjeżdża z Indii lub Chin tkanina o składzie „wiskoza z poliestrem”, która później jakimś cudem zmienia się w wełnę.
Jak?
Zakłady krawieckie, które chcąc się utrzymać na rynku robiąc wszystko jak najtaniej, kupują wiskozę, a z produkcji wychodzi wełna. To często zlecają posiadacze marek, którzy zamawiają szycie.
Ale jak to jest możliwe?
Co?
Nikt tego nie kontroluje?
Przez 20 lat nie spotkałem się z tym, żeby ktoś na to patrzył na poważnie. A wiem, że są sytuacje, w których inspekcja handlowa przychodzi do takiego sklepu i dostaje do kontroli inne ubrania niż te, które wychodzą z produkcji.
I pewnie jeszcze inspektor wychodzi ładnie ubrany.
Nie jest to wykluczone. Raz słyszałem o sytuacji, kiedy ktoś musiał wymieniać metki. Generalnie taka podmiana tkanin to duży zysk. Na 5000 spodni można „zaoszczędzić” nawet 150 tys. złotych.
A zdecydowana większość klientów tego nie rozróżnia.
To dlaczego tego nie robisz?
Bo jestem uczciwy.
Wychodzi z tego, że lepiej dla klienta jest na ogół kupować „made in China”.
Jeżeli chodzi o sieciówki, to ich pilnują. Bardziej w każdym razie. Ale najlepiej jest kupować w dobrych sklepach.
Na czym klienci złych odzieżowych sklepów są wprowadzani w błąd?
Przede wszystkim na składzie tkanin. Jeżeli u nas spodnie z porządnej tkaniny kosztują około 250 złotych, a na krakowskiej tandecie za spodnie teoretycznie uszyte z tego samego trzeba zapłacić 150 złotych, to ja wiem, że to jest cena poniżej kosztów produkcji. A trzeba jeszcze doliczyć marżę.
To jak to jest możliwe?
No jak?
Pomijając tkaniny to jest robione na szybko i przy użyciu ludzi, którzy pracują za „miskę ryżu”. Nawet w Krakowie są firmy, w których ludzie pracują za najniższą krajową po 9 godzin dziennie i jeszcze z tej pensji zabierają im za to, co zepsują. A fach jest taki, że dość często coś się psuje.
W branży odzieżowej lata 90. jeszcze się nie skończyły?
Niestety nie.
A jak przetrwaliście pandemię?
Tak jak prawie wszyscy w branży. Szyjąc maseczki. Ale teraz wchodzimy na tematy polityczne.
Dlaczego?
Bo plan był taki, że mieliśmy szyć dla rządu.
To dlaczego nie szyłeś dla rządu? Za tanio było?
Moim zdaniem? Nie miałem w rządzie kolegów. Ale trudno o tym mówić. W normalnym kraju takie rzeczy się nie dzieją.
Rozwiń.
Na początku pandemii w Polsce brakowało maseczek i trzeba było wymyślić, jak to zrobić, żebyśmy je mieli. Byłem więc wtedy – razem z konsorcjum małych polskich firm – przez dwa tygodnie w kontaktach roboczych z rządem. Skończyło się tym, że dostaliśmy ofertę na 1,50 złotego za maseczkę. To było na tamtą chwilę 30 groszy poniżej kosztów produkcji. Na wolny rynek szyliśmy wtedy po około 3 złote. W tym samym dniu ministerstwo zdrowia kupiło maseczki od kolegi ministra Szumowskiego. Zapłacili ok. 4,50 netto za sztukę. Ale nie jestem do końca pewny ile, bo były pogłoski o 8 złotych.
Może lepsze były?
Lepsze, bo chińskie. I od kolegi. Jeżeli się wydaje 2 miliony zł, to chyba lepiej zrobić to u kolegi, niż w polskich firmach, które zatrudniają ludzi w kraju i zapewniają, że na ich stole jest jedzenie?
Nie jestem pewny. Ale mimo to pandemię przeszliście, bo teraz jest nowa marka.
Tak. Jak ktoś lubi mieć kaptur lub bojówki, a nie lubi świecić jak choinka, to zapraszam.
***
Sklep Macieja Szczygła znajdziecie przy Ludowej 6 w Krakowie. Poza tym kupować można także w internetowym sklepie Szczygieł, który specjalizuje się w męskich spodniach, ale można tam znaleźć znacznie więcej.
W firmie działa też szwalnia, która obsługuje klientów hurtowych.
***
Zapraszamy też do poczytania o innych lokalnych biznesach – w tekstach które powstały dzięki współpracy Krowy i stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców. Poznacie dzięki nim między innnymi ludzi, którzy założyli świetną piekarnię na Azorach, pod którą ustawiają się kolejki. Jeden z najlepszych kursów zawodowych dla dorosłych w Polsce, który pozwala – między innymi – zostać stolarzem. Warsztat rowerowy, w którym wasze dwa kółka naprawią świetni mechanicy, którzy znaleźli się w kryzysie bezdomności. Właścicielkę sklepu papierniczego, który do szkoły wysłał już trzy pokolenia mieszkańców Azorów i ReLamusownię, która przywraca świetność klasycznym meblom z PRL.
A także księgarnie, do których zaprosiliśmy Was wraz z urzędem miasta: Cafe NOWA Księgarnia, Księgarnia Bonobo i Księgarnia Fankomiks. Oraz taką krakowską księgarnię, w której najlepiej dobiorą książkę dla dziecka i nastolatka.
[ Szwalnia Kraków ].
–6 komentarzy–
[…] cyklu, który prowadzimy razem ze stowarzyszeniem Kraków dla Mieszkańców przeczytacie także o krakowskim przedsiębiorcy, który pracowałby dla rządu, ale nie miał w nim kolegów, ludziach, którzy założyli świetną piekarnię na Azorach, pod którą ustawiają się […]
[…] cyklu, który prowadzimy razem ze stowarzyszeniem Kraków dla Mieszkańców przeczytacie także o krakowskim przedsiębiorcy, który pracowałby dla rządu, ale nie miał w nim kolegów, ludziach, którzy założyli świetną piekarnię na Azorach, pod którą ustawiają się […]
[…] cyklu, który prowadzimy razem ze stowarzyszeniem Kraków dla Mieszkańców przeczytacie także o krakowskim przedsiębiorcy, który pracowałby dla rządu, ale nie miał w nim kolegów, ludziach, którzy założyli świetną piekarnię na Azorach, pod którą ustawiają się […]
[…] Maciejem Szczygłem wstrząsnęło to na tyle, że o sprawie opowiedział w krótkim filmie na You Tubie. […]
[…] cyklu, który prowadzimy razem ze stowarzyszeniem Kraków dla Mieszkańców przeczytacie także o krakowskim przedsiębiorcy, który pracowałby dla rządu, ale nie miał w nim kolegów, ludziach, którzy założyli świetną piekarnię na Azorach, pod którą ustawiają się […]
http://www.szwalniakrakow.pl