Monika Szymańska – to mądra psycholożka z Krakowa – powiedziała mi trzy lata temu, zaraz po pierwszym strajku kobiet, coś takiego: “Podziały światopoglądowe i polityczne nabrzmiały do rozmiarów tragedii narodowej. Kiedy patrzy na to psycholog, dostrzega konieczność głębokiej terapii i szybkiej interwencji. Inaczej kraj, społeczeństwo rozbije się o jakąś ścianę, stanie się coś złego i dopiero wtedy zaczniemy myśleć”.