Wilno zmieniło rynki, chodniki i skwery w knajpiane ogródki. Lokale w tym sezonie nie zapłacą
Informacja o tym, jak Wilno postanowiło zadbać o knajpy, które maja problemy z powodu pandemii, dotarły do nas, kiedy w Polsce obowiązywała największe obostrzenia. Być może dlatego wiadomości o pomyśle znad Bałtyku przeszły bez większego echa.
Szkoda, bo są ciekawe.
Kiedy pod koniec kwietnia Litwa luzowała obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, władze Wilna postanowiły pomóc branży, która najbardziej oberwała z ich powodu – gastronomii. Zrobiono to wdrażając dwa interesujące pomysły.
Po pierwsze zdecydowano, że miejskie place, skwery i ulice zostaną zmienione w kawiarniane ogródki. Wyznaczono miejsca, w tym słynny plac Katedralny i chętne lokale mogły się zgłosić i ustawić tam stoliki. Uzasadniano to tak, że obostrzenia dotyczące obsługi we wnętrzach lokalu oraz konieczności zachowania dystansu, mają fatalny wpływ na dochody restauracji i barów, które są dla Wilna niezwykle ważne. A udostępnienie im większej powierzchni, pozwoli je choć odrobinę zrekompensować.
– Wilno doświadczyło w ostatnich latach gastronomicznego boomu. Stając się przy okazji intrygującym miejscem podróży dla miłośników dobrego jedzenia, którzy szukają czegoś nowego. Doświadczenia kulinarne takie jak rynki i hale targowe, uliczne stragany i food trucki, bary z kraftowym piwem i restaurację z górnej półki, stały się częścią tożsamości miasta tak dla jego mieszkańców, jak i dla gości. W związku z tym pomoc dla gastronomii w czasie, kiedy luzowane są obostrzenia, znajduje się wśród priorytetów miasta. – pisano na stronach miasta o pomyśle, a notka brzmi tak, że równie dobrze mogłaby się znaleźć na Krakow.pl.
Po drugie postanowiono, że lokale gastronomiczne w tym sezonie nie zapłacą za te ogródki. – Place, skwery, ulice – pobliskie kawiarnie będą mogły w tym sezonie ustawić na nich stoliki bez opłat i dzięki temu prowadzić swoją działalność. – burmistrz miasta Remigijus Šimašius mówił w EuroNews i podkreślał, że ma to pozwolić lokalom otworzyć się, pracować, utrzymać miejsca pracy, a Wilno nadal być “żywym miastem”.
Jednocześnie informowano o innej inicjatywie, która miała wesprzeć gastronomię w Wilnie. Ale nie tylko ją. Chodziło o to, że miasto przeznaczyło w kwietniu 400 tys. euro na bony dla pracowników służby zdrowia, którymi mogli oni płacić za zamawiane w lokalach jedzenie.
Z jednej strony ładny gest. Z drugiej wsparcie dla lokalnych przedsiębiorców, więc i to musiało się podobać.
Pomysły z Wilna są ciekawe i mogą być inspirujące, ale czy na pewno są dobre, to już oceńcie sami.
Kraków także pomaga lokalom gastronomicznym. Opłaty za ogródki zmniejszono za okres od połowy marca do końca czerwca do 20 proc. normalnych stawek. Zapewniono też, że będzie można je powiększyć. Poza tym Kraków, by wesprzeć przedsiębiorców, zdecydował się zapewnić turystom możliwość kupienia biletów na komunikację miejską za pół ceny.
Prowadzi też akcję “Bądź turystą w swoim mieście”.
Korzystając z okazji zapraszamy też do przeczytania informacji o dość drogiej delegacji krakowskich urzędników do Wilna.
Tę znajdziecie tutaj: Delegacja rodem z Misia. 9 tys. za cztery noce w Wilnie.
Fot. govilnus.lt
–0 Komentarz–