Wojak Szwejk: W sprawie służbowej po wino
Wojak Szwejk: Apostolski wikary polowy doktor Koloman Belopotoczky, biskup trydencki, mianował Augustyna Kleinschrodta kapelanem wojskowym garnizonu w Trydencie. Między zwyczajnym księdzem-cywilem a kapelanem wojskowym jest wielka różnica. W tym drugim wspaniale łączy się duchowny z żołnierzem, łączą się dwie zupełnie odmienne kasty, różnica zaś między obu rodzajami duchownych jest taka, jak między porucznikiem dragonów, który uczy jazdy konnej w akademii wojskowej, a właścicielem ujeżdżalni.
Kapelan wojskowy opłacany jest przez państwo, jest to urzędnik wojskowy na pewnym stopniu hierarchii, ma prawo do noszenia szabli i prawo do pojedynków. Wprawdzie cywilny duchowny również dostaje wynagrodzenie od państwa, ale żeby żyć wygodnie, musi starać się wydobyć pieniądze od wiernych.
Żołnierz zwyczajnemu księdzu nie potrzebuje salutować, ale kapelanowi wojskowemu musi okazać należyty szacunek, inaczej bowiem siedzi w pace. Bóg więc ma dwojakich zastępców: cywilnych i wojskowych.
Cywilny musi prowadzić agitację polityczną, wojskowy zaś spowiada żołnierzy i zamyka ich do paki, co już zapewne wtedy leżalo w zamiarze Pana Boga, gdy stworzył tę grzeszną ziemię i gdy później stworzył Augustyna Kleinschrodta.
Kiedy ów wielebny ksiadz kapelan toczył się ulicami Trydentu, wyglądał z daleka jak kometa, którą zagniewany Bóg pragnie ukarać to nieszczesne miasto. Straszny był w swej wielebności: opowiadano o nim, że na Węgrzech miał trzy pojedynki, w których poobcinał nosy swym przeciwnikom z kasyna ofícerskiego, zbyt oziębłym w wierze.
Gdy tak pokaźnie zmniejszył brak wiary, przeniesioy został do Trydentu, w czasie kiedy dobry wojak Szwejk opuścił właśnie więzienie garnizonowe i powróił do swej kompanii, by dalej bronić ojczyzny.
Ojciec duchowny garnizonu w Trydencie szukał nowego ordynansa, osobiście poszedł więc go sobie wybrać spośród żołnierzy garnizonu.
Cóż więc dziwnego, że kiedy przechodził przez sałę, a wzrok jego padł na poczciwą twarz wojaka Szwejka, pokłepał go po ramieniu i rzekł:
– Pójdziesz ze mną!
Dobry wojak Szwejk zaczął się tłumaczyć, że nic nie zbroił, ale kaprał dał mu kuksańca i zaprowadził do kancelarii.
W kancelarii po długich wyjaśnieniach podoficer powiedział kapelanowi, że dobry wojak Szwejk „ist ein Mistvieh“, ale wiełebny ksiądz Kleinschrodt przerwał mu:
– Ein Mistvieh kann doch gutes Herz haben (Bydlę też może mieć dobre serce) – na co dobry wojak Szwejk pokornie pokiwał głową. Jego uśmiechnięta, o szczerym wejrzeniu twarz sterczała w kącie, a wojskowy duszpasterz patrząc na tę poczciwą głowę, nie chciał nawet rzucić okiem na rejestr karny dobrego wojaka Szwejka.
Od tej chwili rozpoczęło się dla Szwejka rozkoszne życie. Po kryjomu popijał wino mszałne, a przełożonemu swemu tak pięknie czyścił konia, że pewnego razu wielebny ksiądz Kleinschrodt pochwałił go.
– Melduję posłusznie – rzekł dobry wojak Szwejk – że robie, co mogę; żeby był on tak piękny jak ksiądz sam.
Potem nadeszły wielkie dni dla wojskowego obozu polowego pod Castello-Nuovo: miała być odprawiona msza polowa.
Augustyn Kleinschrodt do celów kościelnych używał tylko wina mszalnego z Dolnej Austrii, z Vöslau. Włoskiego wina nie chciał nawet powąchać, kiedy więc zapas się skończyh wezwał do siebie dobrego wojaka Szwejka i powiedział mu:
– Jutro rano pójdziesz do miasta po wino z Austrii z Vöslau. W kancelarii dostaniesz pieniądze i przyniesiesz ośmiolitrową baryłkę. Natychmiast wracać! Pamiętaj więc: z Vöslau, z Dolnej Austrii, Abtreten!
Nazajutrz Szwejk dostał dwadzieścia koron; żeby jednak po powrocie warta nie broniła mu wstępu do obozu, wydano mu przepustkę: ,,W sprawie służbowej wino”.
Dobry wojak Szwejk poszedł do miasta, sumiennie powtarzając przez całą drogę: ,,Vöslau, Nieder-Österreich“. To samo zameldował także na stacji, a w trzy kwadranse później, ogromnie zadowolony, jechał, pociągiem do Austrii Dolnej.
W tym uroczystym dniu przebieg mszy polowej zakłóciło jedynie cierpkie włoskie wino z ampułki.
Pod wieczór Augustyn Kleinschrodt doszedł do przekonania, że dobry wojak Szwejk to łajdak, który zaniedbuje swoje obowiązki wojskowe.
Wymyślania Augustyna Kleinschrodta słychać było w całym obozie, dobiegały one aż do szczytów Alp, płynęły, przez dolinę Adygi aż do Meranu, którędy przed paru godzinami z uśmiechem zadowolenia í błogą świadomością uczcipwego spełniania obowiązków przejeżdżał dobry wojak Szwejk.
Jechał dolinami, przejeżdżał przez tunele, a na każdej stacji pytał krótko:
– Vöslau, Nieder-Österreich?
Wreszcie dworzec kolejowy w Vösłau ujrzał dobroduszną twarz wojaka Szwejka. Dobry zaś wojak Szwejk pokazał jakiemuś mężczyźnie w czapce urzędowej przepustkę wojskową: „W sprawie służbowej po wino”. Uśmiechając się wdzięcznie, zapytał, gdzie tu są koszary.
Mężczyzna w czapce zapytał go o marszrute. Dobry wojak Szwejk odpowiedział mu, że nie wie, co to jest marszruta.
Potem przyszli jeszcze dwaj mężczyźni w czapkach i zaczęli Szwejkowi tłumaczyć, że najbliższe koszary są w Korneuburgu.
Dobry wojak Szwejk kupił więc bilet do Korneuburga i pojechał dalej.
W Korneuburgujest pułk kolejowy; w koszarach bardzo się zdziwiono, gdy w nocy stanął w bramie dobry wojak Szwejk i pokazał na wartowni swoją przepustkę: „W sprawie służbowej po wino“.
– Odłożymy to do rana – powiedziano mu na wartowni – oficer inspekcyjny przed chwią położył się spać.
Dobry wojak Szwejk położywszy się na pryczy z błogą świadomością, że robi dla państwa, co może, zasnął zadowolony.
Rano zaprowadzono go do kancelarii magazynów. Tam podoficerowi rachuby pokazał swoją przepustkę: „W sprawie służbowej po wino“, z pieczątką: ,,Feldlager – Castello-Nuovo – Rgt_ 102, Bat. 3” i podpisem oficera służbowego.
Zdziwiony podoficer zaprowadził go do kancelarii, gdzie pułkownik poddał go przesłuchaniu.
– Melduję posłusznie – rzekł dobry wojak Szwejk – że przyjechałem z Trydentu z rozkazu wielebnego kapelana Augustyna Kleinschrodta. Mam przywieźć ośmiolitrową baryłkę wina mszalnego z Vöslau.
Zwołano wielką naradę. Poczciwa, dobroduszna twarz Szwejka, szczerze wojskowe zachowanie się i przepustka: „W sprawie służbowej po wino”, z dobrze odciśniętą pieczątka i podpisem – wszystko to sprawiało jak najlepsze wrażenie, a całą sprawę czyniło jeszcze bardziej skomplikowaną. Podczas wielkiej debaty doszli do wniosku, że wielebny kapelan Augustyn Kleinschrodt zwariował i że nie pozostaje nic innego, jak tylko odesłać dobrego wojaka Szwejka z rnarszrutą z powrotem.
Podoficer przygotował więc dla Szwejka marszrutę. Był to dobry człowiek i nie zależało mu na jakimś tam kilometrze. Wypisał mu więc trasę przez Wiedeń, Graz, Zagrzeb, Triest, Trydent. Przeznaczył mu dwa dni na drogę. Dali mu 1,60 korony, podoficer kupił mu bilet, a kucharz ze współczucia dał mu trzy bochenki komiśniaka.
A tymczasem ksiądz kapelan Augustyn Kleinschrodt chodził po obozie pod Castello-Nuovo, zgrzytał zębami i mówił tylko w kółko:
– Złapać, związać, rozstrzelać.
Dobrego wojaka Szwejka zanotowano w ewidencji jako dezertera; jakież więc było ogólne zdziwienie, gdy po trzech dniach dobry wojak Szwejk zjawił się w nocy u wejścia do obozu i z uśmiechem wręczył warcie swoją marszrutę z Korneuburga i przepustkę z obozu: „W sprawie służbowej po wino”.
Z miejsca go przytrzymano, ku jego zdumieniu nałożono kajdanki, zaprowadzono do baraku i zamknięto.
Rano wyprawiono go do miasta do koszar.
Równocześnie z pułku kolejowego w Korneuburgu nadszedł list, którym pułkownik zapytywał, dlaczego wielebny kapelan Augustyn Kleinschrodt przysłał wojaka Szwejka do Korneuburga po wino mszalne z Vöslau.
Po przesłuchaniu wojaka Szwejka, który z rozkosznym uśmiechem szczerze wszystko opowiedział, odbyła się wielka narada, a wielebny kapelan Augustyn Kleintschrodt poszedł odwiedzić dobrego wojaka Szwejka w więzieniu.
– Najlepej będzie, ty bydlaku Szwejku, gdy staniesz do superarbitracji, żeby już był z tobą spokój.
Na to dobry wojak Szwejk, patrząc serdecznie na kapelana, rzekł:
– Melduję posłusznie, że bedę służyć cesarzowi panu do ostatniego tchu.
CDN.
Tłumaczenie: Stefan Krysiak.
–3 komentarze–
[…] Poprzedni odcinek cyklu znajdziecie tutaj: „W sprawie służbowej po wino”. […]
[…] Następny odcinek cyklu znajdziecie tutaj: „W sprawie służbowej po wino!” […]
[…] Poprzedni odcinek cyklu znajdziecie tutaj: “W sprawie służbowej po wino”. […]