Co się stało z wozem Drzymały?
Wóz Drzymały zna każdy, kto w Polsce zaliczył co najmniej podstawowy poziom edukacji. Nie każdy wie jednak, że z okazji obchodów 500-lecia polskiego zwycięstwa w Bitwie pod Grunwaldem trafił do Krakowa. Krakowski Barbakan stał się miejscem, gdzie go eksponowano. Później trafił na Prądnik Czerwony.
Michał Drzymała był chłopem z poznańskiego, który rzucił wyzwanie pruskiej akcji germanizacyjnej. Ta opierała się na metodach gospodarczych i administracyjnych, które często są najskuteczniejsze. Metodą kulturkampf było więc między innymi stopniowe przejmowanie ziemi w zaborze pruskim z rąk polskich i przekazywanie jej niemieckim osadnikom. By akcja była skuteczna trzeba było także utrudnić życie Polakom. To robiono między innymi uniemożliwiając im stawianie domów. Michał Drzymała, który w 1904 roku kupił działkę we wsi Podgradowice (dziś Drzymałowo), padł ofiarą tej polityki. Na działce chciał postawić dom, a Niemcy go tam nie chcieli.
Wóz Drzymały
W związku z tym pan Michał nie otrzymał pozwolenia na budowę i musiał kombinować. Chwilę pomyślał i wymyślił, jak zagrać na nosie Prusakom i zamieszkać na działce, na której nie pozwalano mu zbudować domu. Pomysłem było kupienie wozu cyrkowego – później znanego jako wóz Drzymały – ustawienie go na parceli i wprowadzenie się do niego. To oczywiście nie spodobało się Prusakom, którzy do sprawy podeszli z wrodzonym upodobaniem do porządku i administracji. Pruscy urzędnicy, z elastycznością, której nie powstydziliby się nawet pijarowcy krakowskiego urzędu, orzekli, że wóz Drzymały to dom. Uzasadnienie brzmiało tak, że jak coś stoi w jednym miejscu dłużej niż 24 godziny, to przestaje być cyrkowym wozem, a staje się domem.
Michał Drzymała się jednak nie poddał i zaczął dom, czyli wóz, przesuwać każdego dnia o parę centymetrów. Dzięki temu wóz ponownie był wozem, a nie domem. Nawet Prusacy musieli to przyznać, ale mimo to się nie zniechęcili. I rozpoczęli kampanię administracyjnego karania Drzymały za różne niewielkie wykroczenia. To po kilku latach przyniosło skutek, ale pan Michał był już wtedy znany w całym kraju (efektem była między innymi zrzutka na drugi wóz Drzymały, który był znacznie wygodniejszy od pierwszego). Kiedy więc musiał wyprowadzić się ze swojego wozu, wprowadził się do lepianki. Z tej wykurzono go z pomocą przepisów przeciwpożarowych, co nie przeszkodziło mu w postawieniu na swoim.
Zadziorny i uparty Polak sprzedał działkę, ale za to kupił kolejną. Tym razem były na niej stare zabudowania. A na remont, w przeciwieństwie do stawiania wozu, nie potrzeba było pozwolenia.
Michał Drzymała zmarł w 1937 roku. W 1939 wieś, w której stał wóz, nazwano Drzymałowo.
Krakowski Barbakan
Dużo wcześniej, bo w 1910 roku, wóz Drzymały trafił do Krakowa. Przywieziono go do nas jako symbol narodowego oporu, który miał uświetnić obchody 500-lecia wygranej Bitwy pod Grunwaldem. Te były gigantyczne i – jak podają Janina Bieniarzówna i Jan Małecki w trzecim tomie „Dziejów Krakowa” – ściągnęły do Krakowa 150 tys. osób. Były to – pisali – oprócz rozmaitych wycieczek z terenu Galicji, liczne delegacje Polaków z zaboru rosyjskiego, mniej liczne i częściowo zakonspirowane z zaboru niemieckiego, dalej Polacy z emigracji i przedstawiciele narodów słowiańskich. Odbywały się imprezy na Błoniach. Odsłonięto pomnik Grunwaldzki.
W Parku Jordana zorganizowano festyn ludowy. Przyjechał wóz Drzymały, który społeczeństwo Wielkopolski zakupiło z myślą o przekazaniu go do Muzeum Narodowego.
Wóz miał jednak wcześniej ozdobić krakowski Barbakan.
Przez kilkadziesiąt lat wierzono, że stał tam – z przerwą na udział w Wystawie Krajowej w Poznaniu – aż całkowicie zbutwiał. Ta teoria jeszcze w 1937 roku doprowadziło do skandalu, kiedy – cytuję za prof. Michałem Rożkiem – społeczeństwo zaczęło oburzać się, że nie potrafimy dbać o narodowe pamiątki i pisać do gazet, że „Wóz Drzymały ustawiony w Barbakanie zmarniał pod wpływem słoty, słońca i powietrza do tego stopnia, że zostało tylko podwozie, które następnie nabył jakiś przedsiębiorca i zrobił z niego platformę do rozwożenia towarów. Reszta została przez konserwatorów krakowskich rozebrana, a jedną ścianę umieszczono w Muzeum Narodowym.”
Niedawno okazało się jednak, że historia wozu Drzymały skończyła się nieco inaczej. Ustaliła to Diana Błońska, która w 2019 roku na łamach Kwartalnika Historii Kultury Materialnej opublikowała artykuł zatytułowany “Wóz Michała Drzymały. Historia narodowej pamiątki.” Opisuje w nim, jak powstała legenda, która trafiła między innymi do książki prof. Michała Rożka, ale też do wielu innych miejsc. W rzeczywistości, opisuje Błońska, wóz trafił do Krakowa w 1910 roku. Pierwotnie miał stanąć w Parku Jordana, ale ostatecznie trafił do Barbakanu. Później przez kilka lat stał na wzgórzu wawelskim. W 1922 roku sprzedano go Józefowi Butyńskiemu, przedsiębiorcy spedycyjnemu z Prądnika Czerwonego. Zapłacił 80 tys. marek polskich, co pięć lat później – już po wymianie waluty – prasa przeliczała na wartość 20 groszy. Muzeum zostawiło sobie jedynie deskę z tablicą pamiątkową. Ostatnie pewne informacje pochodzą, pisze Diana Błońska, z 1927 roku, kiedy platforma wozu służyła za parokonny wóz ciężarowy.
–2 komentarze–
Witam!
Wieś.w której stał tzw.”wóz Drzymały” nazywała się Podgradowice,a nazwa ta została zmieniona na Drzymałowo – nie Drzymałowice [Drzymałowice,to miejscowość w woj.dolnośląskim].
Jeżeli piszecie Państwo artykuł o historii polski,to naprawdę warto zadbać o prawdziwe i sprawdzone informacje,a nie wprowadzać czytelnika w błąd,zwłaszcza w czasach kiedy wypacza się i zmienia przebieg wydarzeń historycznych.
Wita m!
Przepraszam za błąd – “o historii Polski” oczywiście !!!