Nie wytrzymam! Permanentna inwigilacja
Spółdzielnia Mieszkaniowa Krakus zainstalowała na moim bloku monitoring. Niby wszystko super, bo łobuzów może mniej będzie, ale podgląd z kamer jest dostępny 24/h w internecie. Nie wiem czy chce, aby każde moje wyjście i wejście do domu było do wglądu dla całego świata.
Kamery przywieszono kilka tygodni temu. Mają zapewne odstraszać wandali, graficiarzy i innych przyjemniaczków, którzy chcieliby zepsuć coś w otoczeniu gomułkowskich bloków. Nie mam nic do ukrycia, poza tym, że zdarza mi się wrócić do domu na czworakach. Więc obecność kamer zignorowałem, bo przecież nikt moich powrotów w spółdzielni mieszkaniowej chyba nie będzie oglądać.
Po kilku dniach znajomy wysłał mi login i hasło dzięki któremu mogę „na żywo” oglądać obraz z tychże kamer. Więc jeśli ja mogę, to może każdy. Wystarczy zdobyć login i hasło. Szczerze mówiąć to nie jestem zadowolony z tego, że moje wyjścia, wejścia – te na czworakach i na dwojakach – obejrzeć może praktycznie każdy. Miałem nadzieje, że monitoring będzie udostępniany tylko w przypadku złamania prawa – popisania ściany, porysowania samochodu itp. Okazało się jednak, że obraz z kilku kamer rozmieszczonych wokół mojego bloku dostępny jest w internecie. Trzeba mieć do niego login i hasło, ale jeśli mi wpadł w ręce bez większego problemu, to oznacza, że może wpaść każdemu.
Kochani! Moje pytanie jest jedno – czy to dobrze, że z internetu można się dowiedzieć o której my albo nasze dzieci wychodzą i wchodzą do domu? Ja mam mieszane uczucia, ale być może szukam dziury w całym?
–4 komentarze–
Nie nie szkuasz. Złodzieje tylko na to czekają. Potem będą czyścić mieszkania.
Dlatego, jak w moim bloku ankietę SM Krakus robiła to byłem przeciw i raczej większość mieszkańców też. Wielkiego Brata nie lubię, ale za to muszę oglądać ostatnio systematycznie sprayowany dopiero co wyremontowany blok. Coś za coś;( A tak swoją drogą to jak mi wpadnie taki palant ze sprayem w ręce to mu chyba nogi z d..y powyrywam….
Chyba że ten palant będzie z 4 kolegami matołami. To samo po drugiej stronie azorów.
Każdy może podglądać, ale nazwisk na domofonie coraz częściej się nie umieszcza. A przecież jesteśmy ludźmi, a nie numerami. Z mojego doświadczenia wynika, że dobry sąsiad i mniejsza anonimowość we wspólnocie mieszkańców niejednokrotnie chronią lepiej niż monitoring.