“Zwiał” ze szpitala, żeby pomóc w ratowaniu krakowskiego food trucka
Mateusz Jaśko, bloger znany z “Co jest nie tak z Krakowem” i za niego lubiany, ostatnie tygodnie spędził w szpitalnym łóżku. Przykuła go do niego choroba, której skutkiem była konieczność poddania się poważnej operacji. Ta odbyła się tydzień temu. A dziś Mateusz “uciekł” ze szpitala, by zjeść w Tio Malo.
A dokłanie u właścicieli znanego food trucka Tio Malo, bo ten spłonął kilka dni temu.
Jego właściciele uznali jednak, że się nie poddadzą i – oprócz zorganizowania internetowej zrzutki – zaczęli jedzenie serwować z grilla ustawionego na chodniku obok rogu Kijowskiej i Wrocławskiej.
To przykuło uwagę krakusów oraz mediów i ludzi ruszyli, by zjeść w Tio Malo i tym samym dać jego właścicielom zarobić na odkupienie food trucka. Wpisy o akcji krążą od wczoraj i jak zawsze w takich sytuacjach pokazują, jak wyjątkową społecznością są krakowianie.
Ale najlepszy ambasador akcji pojawił się w Tio Malo dopiero dziś.
Mateusz Jaśko po pięciu tygodniach spędzonych w szpitalu, postanowił wybrać się na wycieczkę i kazał się zawieźć do Tio Malo, żeby wrzucić tam coś na ząb.
Na swojej stronie (TUTAJ możecie zacząć ją śledzić) napisał tak:
“DAWAJ DO Tio Malo!
Dziś dosyć niespodziewanie po prawie pięciu tygodniach wybyłem ze szpitalnego loża. Cała sytuacja troszkę mnie przeraża, bo jestem mniej samodzielny niż pięcioletnie dziecko, ale teraz nie o tym.
Znany i lubiany foodtruck na Starej Krowodrzy z meksykańskim żarciem spłonął kilka dni temu i tak właściciele zostali bez swojego miejsca pracy z dnia na dzień, czyli dokładnie tak samo jak ja teraz, bo według rokowań najwcześniej do chodzenia o własnych siłach wrócę za pół roku, a do normalnego już nigdy. Nie będę mógł raczej rownież dźwigać, kucać itp. co raczej kompletnie wyklucza mnie z mojego zawodu.
Jako że „nieszczęścia” chodzą parami, kiedy koledzy przyjechali po mnie do szpitala powiedziałem tylko: Szkapa, dawaj szybko do Meksykańców, musimy poużalać się wspólnie!
Na miejscu okazało się jednak że w przeciwieństwie do mnie Państwo nie piszą głupot w internecie i nie próżnują w łóżku całymi dniami. Poszkodowani właściciele zamiast użalać się nad sobą, ruszyli z akcją zbierania kasy na nowe auto i robią to na dwa sposoby – stworzyli zrzutkę gdzie ludzie z przypływu dobroci mogą im dorzucać coś do „gara”. Ale rownież – co drugi dzień od godziny 12 do 15.30 – sprzedają swoje specjały. Każdy kto raz spróbował ich kuchni, wie że nie są to żadne czcze przechwałki, a same fakty. Tio Malo to nie tylko najlepsza restauracja tego typu w Krakowie, ale przede wszystkim wspaniali i ciepli ludzie którzy tworzą to miejsce.
W ten piątek będziecie mogli znów spróbować ich przysmaków; czy to bułeczek z farszem, czy meksykanskich łakoci.
Warto pomagać ludziom którzy chcą stanąć na nogi, a nie być ciężarem dla reszty. Każdemu z nas codzień może się przytrafić coś, co zmieni nasze zycie o 180 stopni i sprawi że zostaniemy bez pracy, biznesu, środków do życia, czy zdrowia. A z tego miejsca nie jest łatwo.
Mam nadzieję że w piątek każdy z Was będzie chciał zacząć weekend od meksylanskiej kuchni, doborowego towarzystwa i dobrego uczynku. Paczkę z Tio Malo wraz z pełnymi garami znajdziecie na rogu Kijowskiej oraz Wrocławskiej od godziny 12-15.30. Naprawdę warto, nie tylko dobrze zjecie ale i pomożecie.”
Można się tylko dwoma rękami podpisać pod apelem.
Dodając, że Mateusz unieważnił wszelkie wymówki.
I jak może pomóc gość, który pięć ostatnich tygodni spędził przypęty do wyciągu, to każdy może.
A trzeba ludziom pomóc.
Najbliższy termin to piątek. Od 12 do 15.30. Róg Kijowskiej i Wrocławskiej.
Jakby ktoś wolał zrzutkę, to znajdzie ją TUTAJ.
***
A my przypominamy jak w ten sposób uratowaliście: