Bronowice: Boiska rosną jak grzyby po deszczu
W Parku Młynówka Królewska trwa budowa nowego boiska. Wkrótce w sąsiedztwie powstanie jeszcze jedno, a bęzie to…czwarty i piąty obiekt tego rodzaju w promieniu kilkuset metrów.
Różnica w kosztach dwóch nowych inwestycji jest bardzo duża. Z tego powodu zapytaliśmy dlaczego za jedno boisko radni chcieli zapłacić 250 tys. złotych (to sztuczne w parku), a za drugie (nową nawierzchnię pod SP 153) niewiele ponad 90 tys. Liczyliśmy na prostą odpowiedź. Na przykład: jedno jest większe. Albo: 160 tys. kosztuje czterometrowa siatka i sześciometrowe piłkochwyty. Sensowne wytłumaczenie zapewne rozwiałoby wątpliwości. Przynajmniej gdy chodzi o cenę inwestycji, ponieważ te dotyczące czterometrowego płotu i betonowego podkładu pozostają.
Zamiast tego usłyszeliśmy jedynie kilka ogólników oraz zarzutów dotyczących tego, że… zostaliśmy przez kogoś nasłani, ponieważ “dziennikarz sam nie zajmie się tym tematem”.
Przeczytajcie i dzięki uprzejmości Przejrzystego Krakowa zobaczcie sami, jak przebiegła ta rozmowa. (TUTAJ można obejrzeć całe, 20-minutowe nagranie).
A jeżeli nie chcecie oglądać to tutaj możecie przeczytać jej zapis:
Tomasz Borejza: Skąd bierze się tak duża różnica pomiędzy kosztem realizacji boiska w Młynówce Królewskiej, a planowanym kosztem realizacji sąsiedniego – pod Szkołą Podstawową 153?
Bogdan Smok: Wie Pan co. Ja nie jestem analitykiem.
Ale to Pan wydaje moje pieniądze.
Nasze pieniądze. Bo jak już tak sobie precyzyjnie rozmawiamy na ten temat, to to są nasze pieniądze.
Niech będzie, że nasze.
Chce Pan mieć konkretną wiedzę to można się zgłosić do ZISu. Oni mają kosztorys ofertowy. Był przeprowadzony przetarg. Oni mają dokumentację ofertową. Kosztorys. Jest wygrany przetarg. Jest wybrana firma, która będzie realizować tę inwestycję. Jeżeli chodzi o boisko w Młynówce to jest Zarząd Infrastruktury Komunalnej. Też była dokumentacja. W zakresie projektu, kosztorysów inwestorskich. “Ślepych”, czyli takich do przetargu.
Natomiast jest to ciekawe pytanie. Natury takiej, że można by to było jakoś próbować porównać. Tylko wie Pan nie wiem, jak porównać, bo to trzeba by było mierzyć metry, zrywanie, podbudowa. Jaka ta podbudowa będzie. Tu jest 90 tys. Tam ponad 200 tys. Ja się nie pokuszę żebym sam się tego podjął. Ani nie zadam takiego pytania. Dlatego, że ci ludzie ostatnio ciężko pracują. Nawet w godzinach ponadwymiarowych.
Ciężko, bo musieli zdążyć przed wejściem w życie Planu Zagospodarowania?
Każdy może takie pytanie w drodze zapytania publicznego zadać i uzyskać odpowiedź.
Dobrze. Ale jak zapytam to się dowiem, że kosztuje tyle, bo tyle kosztuje. Dlatego pytam Pana, bo Pan, rada wydaje pieniądze.
Jeden z radnych: Ale to jest nieporównywalne.
Bogdan Smok: Inne rozmiary. Inne ogrodzenie. Inna cena. A jak Pan porówna jedno zadanie, które ma konkretne parametry i jest wycenione na 90 tys. I podejrzewam, że prawidłowo, bo zasada jest taka, że wszystkie wyceny robi się w oparciu o średnie ceny z cenbudu. To jest bardzo bezpieczne. Muszę Panu powiedzieć, że jak już się rozmawia, startują oferenci, dostaną obmiar, ten “ślepy” kosztorys, jak sobie wprowadzają średnie z cenbudu, czyli narzuty, ceny to rywalizacja bywa taka, że grosze decydują. Chyba, że akurat ktoś – tak czasami bywa – miał materiał kupiony 10 lat, kamień na przykład na podsypkę i on mówi: “ja to mam. kupiłem to wtedy za 100 zł, teraz to jest warte 10 tys. Daję, obniżam, wygrywam przetarg”.
Ja na to pytanie nie odpowiem.
Może Pan zadać pytanie ZISowi. Albo do dzielnicy, jeżeli Pan skieruje takie pismo to my się zwrócimy do odpowiedniej jednostki o szczegółową odpowiedź.
Natomiast ja na to pytanie nie odpowiem, ponieważ to jest pytanie bardzo szczegółowe i ja nie mam tutaj takich informacji. Też trzeba zrozumieć. My kształtujemy wizjonersko.
Gdybyśmy nie patrzyli wizjonersko to nie wybudowalibyśmy Orlika i boiska na SP 93. Tu na tej Radzie…
(Tu przewodniczący Bogdan Smok bardzo długo się chwali.)
Zobaczcie
Wideo dzięki uprzejmości Fundacji Stańczyka oraz programu Przejrzysty Kraków
„Holenderskiego orlika” serdecznie gratuluję, bo jest rewelacyjny (bez płotu, obok parku i w doskonałym miejscu – wst. TB). Ale nie wiem, co on ma do kwestii wydania kilkuset tysięcy na wybudowanie boiska w parku? Co ma jedno z drugim wspólnego?
Zanim zaczniemy tę dyskusję proszę pójść do dyrektora szkoły 153, do dyrektora ZSO nr 8. Proszę pójść do dyrektorów trzech przedszkoli…
Skąd idą pieniądze na tę inwestycję, że mam się pytać dyrektora szkoły a nie przewodniczącego rady dzielnicy? To dzielnica inwestuje..
Ale przepraszam bardzo, to środowisko rozmawia z radnymi, z przewodniczącym i prosi o realizację zadań.
Pytanie, czy środowisku bardziej zależało na ochronie Parku Młynówki, czy na jego zabudowaniu. W sposób, który jest lekko wątpliwy…
Wie Pan ile tysięcy, czy…, hektarów ma Młynówka Królewska?
Ale co to ma za znaczenie?
Pan to teraz tak troszkę populizm mówi…
Proszę? Pan na pytanie o koszt budowy boiska w Młynówce odpowiada, że to na 93 jest piękne i to ja uprawiam populizm? Tak?
Tak.
Aha.
Tak, bo wie Pan. Ja zapytałem najpierw dyrektorów, czy chcieliby to boisko. Będzie Pan mieć odpowiedź. Proszę mieć pretensje do dyrektorów.
Jeden z radnych: A widział Pan jak ten plac wyglądał, zanim to zaczęło być realizowane…
Bogdan Smok: To była ubita ziemia…
Tak? Ciekawe.
Jeszcze tam stoi bramka. Chyba metalowa taka duża. Proszę iść to zobaczyć. Tam dzieci grały, bo nie mieszczą się na Orliku.
To, że dzieci nie mieszczą się na Orliku to jest akurat rzecz pewna. Mieszczą się za to na nim radni, którzy korzystali z własnych kluczy.
W sensie dwie, trzy, czy cztery grupy. W tym kontekście. Dlatego potrzebne nam boisko. Tworzymy centrum edukacyjno-sportowe. Jak pan wie w szkole podstawowej ma być utworzona klasa sportowa, w gimnazjum i w liceum. Może ktoś się z tym nie zgadzać. Może obśmieszać. Może wyszydzać. Ja się tym nie przejmuję. Absolutnie się tym nie przejmuję.
Bez wątpienia. Może w tym tkwi cały problem.
Ja robię to dla dzieci. Dla wychowania. Dla edukacji. (…)
Artur Śliwa: Ja Panu odpowiem. Mówiąc szczerze, jak ja usłyszałem o tej dyskusji w mediach, które do mnie zadzwoniły, bo zadzwonili do mnie dziennikarze z jednej gazety, z drugiej, z telewizji, pseudo-telewizji.
Zdziwiło mnie jedno, że dziennikarz sam się nie zajmie tym tematem. W mojej ocenie sytuacji temat został podany na tacy. Przypuszczam, że został podany przez osoby, którym nie było na rękę powstanie tego boiska.
Ponieważ pochodzę z osiedla Widok, tam mieszkam i spotykam się z ludźmi. Ci ludzie, kiedy zaczęła powstawać ta inwestycja, pytali mnie co tam będzie. Udzielałem informacji. To było kilkadziesiąt osób. Część z nich przyjęła ją z zadowoleniem…
Informował Pan, że będzie czterometrowe ogrodzenie i sztuczna trawa na boisku, czy że będzie boisko, bo to zasadnicza różnica?
Tam nie będzie sztucznej trawy.
A co?
Rada chórem: Będzie wylana sztuczna nawierzchnia z poliuretanu.
Czyli jeszcze gorzej…
Artur Śliwa: Być może gorzej dla Pana. (…) To co chciałem podkreślić to, że te osoby przyjmowały tę informacje neutralnie albo były zadowolone.
Natomiast dla mnie jestem po raz pierwszy chyba niektórymi radnymi już nieobecnymi tutaj byli niezadowoleni z tej inwestycji i to kwestia napuszczenia dziennikarzy była ich inicjatywą. Chociaż nie mam na to dowodów…
To dobrze, że Pan nie ma, bo mogę opowiedzieć jak media zainteresowały się sprawą, ponieważ to my byliśmy pierwsi i nikt nas nie „napuszczał”. Przepraszam bardzo…
Artur Śliwa: Jest Pan pierwszą osobą, którą spotykam – poza radnymi – która jest negatywnie nastawiona.
To musi Pan więcej rozmawiać z mieszkańcami, bo do nas – jestem dziennikarzem – zgłaszają się ludzie zaniepokojeni tym, że powstanie czterometrowe ogrodzenie w środku parku.
Artur Śliwa: Bo mają słaby przepływ informacji od mediów, czyli od pana, do kogo mają się zgłaszać.
Czyli to moja wina, że mieszkańcy nie wiedzą, co robi rada dzielnicy?
Artur Śliwa: Nie proszę Pana, ale to Pan jest także tą informacją. Może Pan przekazywać, gdzie jest siedziba rady dzielnicy. Gdzie mogą taką informację uzyskać. Gdzie są dyżury. Kiedy są pełniony dyżury.
[next_columns_three last=”no” title=”Prośbie (żądaniu?) czynimy zadość. Członek zarządu dzielnicy VI Artur Śliwa“]E-mail: artursliwa@op.pl. Dyżuruje w piątki między 18 a 19 w siedzibie rady dzielnicy na Bronowiance.[/next_columns_three]
45 tys. złotych (kwota została podana mylnie, w rzeczywistości to 47 tys. – tb) wydają Państwo na komunikację z mieszkańcami i to moją odpowiedzialnością jest o tym informować?
Bogdan Smok: Ani jedna osoba na żaden dyżur członków zarządu albo radnych nie przyszła i nie zapytała: “na co wydaliście te pieniądze”. Ale ja się zgadzam. To jest Pana ocena i napisze Pan co uzna za stosowne. Tylko ja się pytam, gdzie Pan był…
(Tutaj radni mówią:
– O wydarzenia, które rada dzielnicy uznaje za ważne a my o nich nie informowaliśmy,
– O to, że za mało chwalimy radę dzielnicy.)
Zobaczcie:
Czyli ma Pan żal, że za mało chwalimy radę dzielnicy? Przepraszam!
Nie. Za mało informujecie. (…)
Artur Śliwa: Czy napisaliście chociaż jedno słowo o tym, że od sześciu lat… (Odpowiadam od razu: nie, bo istniejemy od dwóch miesięcy – tb).
A czy za te czterdzieści kilka tysięcy nie można zadbać o to, by ktoś się o tym dowiedział. Żeby dowiedziały się media?
Bogdan Smok: (…) Ale naprawdę może Pan pisać, co Pan chce.
Na szczęście mogę.
Mnie to nie obchodzi, dlatego, że dla mnie Pan nie jest wiarygodny w ogóle. Od tego trzeba zacząć i nie boję się tego powiedzieć.
A mieszkańcy na pewno mnie nie wybiorą. Na pewno nie wybiorą pana Artura. Na pewno nie wybiorą pani Małgosi. Na pewno nie wybiorą pana Andrzeja. Na pewno nie wybiorą tam jeszcze innych radnych. Bo naprawdę mieszkańcy są bardzo mądrzy. Ja wierzę w mądrość mieszkańców. Gdzie Pan pisał o Budżecie partycypacyjnym. Trzecie spotkanie… (Odpowiadamy od razu: tutaj, tutaj i tutaj). (…)
Nie będę się z Panem kłócił, bo nie jestem od tego żeby kłócić się z radą dzielnicy. Jeżeli zadanie sześciu pytań prowadzi do tego, że dowiaduję się, iż jestem niewiarygodny to coś tu jest chyba nie w porządku.
Bogdan Smok: Ale ja Panu odpowiedziałem na te pytania.
Nie. Odpowiedział Pan, że nie wie.
Małgorzata Sroczyńska: Nie. My znamy Pana publikacje.
Boiska rosną jak grzyby po deszczu
To, że w Bronowicach boiska rosną, jak grzyby po deszczu, widać gołym okiem. Być może to dobrze, że wydajemy setki tysięcy złotych na kolejne obiekty tego samego rodzaju, z których – przede wszystkim – mają korzystać dzieci. Jednak zawsze można zapytać, czy jak wszystko wydamy na boiska, to nie braknie choćby na… żłobki i przedszkola. A jak tak się stanie, to na nic się zdadzą te boiska, bo kto będzie na nich grał? (I tak. To jest populizm ;).)
Zapraszamy do przeczytania redakcyjnego komentarza, w którym pytamy: “Czy Bronowice szykują się na Mundial?”
–3 komentarze–
Wygląda na to że język polski to kolejna słaba strona Pana Smoka. Może by tak przeznaczyć pewną pulę z kwoty na zadania priorytetowe dzielnicy na korepetycje dla P. Przewodniczącego ;D?
[…] Mimo to cieszymy się, że nasze argumenty do niego trafiają: Czterometrowe ogrodzenie w Młynówce Królewskiej, Bronowice szykują się na Mundial, Boiska rosną jak grzyby po deszczu. […]
[…] Dzielnica VI postanowiła się nie chwalić tym projektem. Jak rozumiemy powodem jest – wspomniana już – „działalność”, która „stawia radę w niekorzystnym świetle”. Dziwne tylko, że z innymi Radami takiego problemu nie ma, a nawet da się fajnie współpracować. Nie wierzycie? Zajrzyjcie TUTAJ. Szkoda tylko, że mieszkańcy Bronowic – wydatki na promocję i komunikację z mieszkańcami są znaczącą kwotą w budżecie dzielnicy – nie mogą dowiedzieć się czym Zarząd może się pochwalić. A później słyszymy, że za mało chwalimy. Nie wierzycie? Zajrzyjcie TUTAJ. […]