Parking przy Muzeum zaprasza. Są wolne miejsca…
Rok temu z okładem – ależ ten czas leci?! – Przemek pisał o Parkingu przy Muzeum, że to parking jak marzenie, tylko nie do końca.
Tekst znajdziecie TUTAJ.
Miasto przez kilka lat szukało firmy, która ten parking zbuduje na zasadzie koncesji. Jednak żaden “prywaciarz” się nie połakomił, bo koszty wysokie, a zysk niepewny.
Jeżeli ktoś się dziwił, że prywatnemu inwestorowi się nie opłacało, to niech przestanie się dziwić, bo parking wygląda tak:
Wygląda więc, że prywatny inwestor po prostu “siadł z tym kalkulatorem i policzył”, a Miasto kalkulator zgubiło i nie ma na czym liczyć.
Choć są oczywiście plusy. Jakie? Takie, że nie zdecydowano się budowę 760 miejsc, bo takie były ponoć pierwsze plany. I to jeszcze, że nie brakuje wolnych miejsc, więc jak ktoś ma ochotę pojechać samochodem, by przy Błoniach pobiegać lub pojeździć na rowerze – w zimie jednak odradzamy, bo to samobójstwo – to z parkowaniem nie będzie mieć problemów.
Dziś o 11.30 wolnych miejsc było 139 ze 150. I to pomimo, że – prywatny inwestor nie mógł na to liczyć – Miasto podjęło kilka kroków, które powinny wpłynąć na popularność parkingu. Na Al. 3-go Maja jest teraz zakaz parkowania i Straż Miejska dba o jego przestrzeganie, jak nigdzie indziej w Krakowie.
Okazało się jednak, że sam kij nie pomaga. Podpowiadamy, więc, że do kija trzeba dołożyć jeszcze marchewkę. Można to zrobić uzupełniając marketing o promocje. Sprawdzić mogła by się na przykład taka, że w cenie abonamentu miasto anuluje mandat albo chociaż blokadę ściągnie gratis. Paru chętnych już jest:
Jest jeszcze pytanie, co się stało z autami, które stawały na Al. 3-go Maja, bo może po prostu w centrum jest ich mniej, więc w sumie lepiej? Otóż wygląda na to, że auta z 3-go Maja przeniosły się na Piłsudskiego.
Domyślamy się, że skoro i tak trzeba płacić, to tam jest bliżej i wygodniej, niż “przy Muzeum”. Ale pewności nie ma. Do jej uzyskania potrzebne byłyby solidne analizy, które z pewnością poprzedziły wydanie 17 milionów złotych. Oh wait…
***
– Robię więc te foty i taki mnie zachwyt dopada: jak nam się pięknie infrastruktura rozwija w dzielnicy! Znaczy na razie nie widać, ale domniemywam, że pięknie – dla lepszego samopoczucia. No i wnet mnie wiatr ocucił. No bo tak – budują za publiczne. Jak za publiczne – znaczy, że z naszych. Jak z naszych, znaczy coś podwędzą lub spaprają. No wiem, logika paleoanarchisty – pisał Przemek ponad rok temu, a my mieliśmy nadzieję, że jednak nie ma racji.
W końcu jak za publiczne – to znaczy, że z naszych, a jak z naszych, to chcielibyśmy, żeby było dobrze, bo… nasze i jak będzie lepiej, to nam wszystkim będzie lepiej.
No to jest lepiej. Lepiej na miarę naszych możliwości?
Czytaj także: Co warto zobaczyć w Krakowie?
- Czytaj także: Atrakcje w Krakowie, które polecają turyści!
–1 Komentarz–
[…] do miana symbolu: jak podręcznikowo, od A do Z, nie należy realizować tego typu inwestycji. Obłożenie nie przekracza 8%, za to koszt budowy jednego miejsca postojowego przekroczył 100 tys. złotych, granit z kryjącego […]