I jak tu poważnie rozmawiać?
Po sondzie – patrz na prawą kolumnę – która podrażniła ego naszych drogich radnych, dotarło do nas z ich strony sporo jęków, ale do działania nie zabrał się nikt.
Wiadomo ego radnych jest ważniejsze od Fortu. Ba. Ego radnych to w ogóle jest w tych radnych rzecz najważniejsza.
Wśród poruszonych znalazł się za to jeden, który wezwał do poważnej debaty o swojej pracy. Z tego co pisał wynikało mniej więcej tyle, że tak jak w sondzie o jego pracy rozmawiać się nie powinno, bo – wiadomo! – o pracy poważnych ludzi lepiej jest rozmawiać poważnie. Postanowiliśmy zatem tę poważną debatę umożliwić. Tym bardziej, że nadarzyła się okazja i zaproszenie Tomasza Urynowicza od razu przyjęła nowohucianka Anna Ratecka, która chciała kilka rzeczy radnemu przekazać. Na przykład to, że nie można rozmawiać poważnie, gdy głos mogą zabierać tylko ci, którzy z góry wiadomo, co powiedzą. Jej tekst pojawił się TUTAJ, a w nim pojawiły się pytania. Tomasz Urynowicz obiecał, że na nie odpowie i zabierze głos w poważnej debacie o swojej działalności samorządowej. Miałem nadzieję, że będzie to poważny głos.
Wszak radny dostał prezent. Nieograniczone miejsce i „jedynkę” w czytanym krakowskim portalu. Dla radnego, którego – tak jak i wszystkich innych radnych – zna niewielu krakowian, to idealna okazja, żeby na poważnie przedstawić swoje samorządowe osiągnięcia. I na to właśnie liczyłem. Ale się przeliczyłem, bo radny Urynowicz głos zabrał, tyle że głos poważny to to raczej nie był. Wszystkiego wyszło 2000 znaków (TUTAJ), czyli tyle co mikro-felieton w gazecie. A w nich życzenia dla nas i kilka porad, co powinniśmy robić, żeby czytelnicy nas lubili. W imieniu swoim i reszty zespołu pięknie dziękuję za życzenia i rady, ale mam obawy, że gdybyśmy z nich skorzystali, to musielibyśmy iść tropem bardzo cenionych i lubianych gazetek dzielnicowych piszących przede wszystkim o tym, który przewodniczący dzielnicy jest najlepszy i dlaczego ich, bo takie gazetki wydają za nasze pieniądze radni należący do Pana partii (TUTAJ), a więc dzielący z Panem współodpowiedzialność za miasto. Dlatego z rad raczej nie skorzystamy.
Poza tym jeszcze kilka zdań nie wiadomo o czym i nie wiadomo po co, ale nic zupełnie o poważnej działalności samorządowej radnego Tomasza Urynowicza. A szkoda, bo szczerze liczyłem panie Tomaszu, że skorzysta Pan z okazji i pochwali się na przykład swoją działalnością w Komitecie Kraków 2022. Może nawet wytłumaczy, jak to możliwe, że w czasie, gdy reprezentował Pan w tym czymś Małopolskę, zamówiono dość śmieszny portal za niemal 70 tys. złotych i logo z Latającym Potworem Spaghetti za niemal 80 tys. Albo powie, że to w porządku, bo strona i logo są warte swojej ceny.
Zamiast tego doczekałem się tylko kilku słów o tym, że transparentność i aktywność są ważne. To wiemy wszyscy. Gorzej, że zwłaszcza z tą transparentnością i zwłaszcza w tym Komitecie bywają problemy.
I niech Pan Panie Tomaszu sam powie. Da się poważnie rozmawiać? Może jednak spróbujemy jeszcze raz, bo taka prowadzona publicznie debata byłaby z pewnością krokiem do przodu w porównaniu z zabawą w wyborcze spoty. O takie na przykład:
Słowo pisane ma tę przewagę, że można powiedzieć więcej, obszerniej i spokojniej. O ile oczywiście ma się coś do powiedzenia.
Możemy zacząć od Pana działalności w Komitecie i sensowności organizowania ZIO w Krakowie.
Co Pan na to?
PS. Zupełnie na marginesie. Sonda była przez nas pomyślana trochę jako test tego, czy nie mylimy się w ocenie naszych radnych. Byliśmy niemal pewni, że nasza drobna szpilka wbita w ich ego spowoduje jedynie to, że zainteresują się swoim ego i będą marudzić, dlaczego pytaliśmy o nich, a nie o innych, ale Fortem “Bronowice” nadal nikt się nie zajmie. Jednocześnie mieliśmy też nikłą nadzieję, że się pomylimy i ta niewielka przecież szpilka wbita w ego obudzi przynajmniej kilku z nich, ba – jednego nawet, i radni zamiast zajmować się sobą, zajmą się miastem. Niestety stało się tak, jak myśleliśmy, że się stanie i bolące ego zupełnie przesłoniło sprawę. W ich reakcjach Fort w ogóle się nie pojawił. Dużo było za to użalania się nad sobą. Wliczając w to domaganie się przeprosin – to nie Tomasz Urynowicz – za to na przykład, że zapytaliśmy o nich, a nie o innych radnych (poważnie!).
Takich właśnie mamy radnych.
–0 Komentarz–