Czy Kraków pochwali się badaniami powietrza?
Doradca prezydenta ds. jakości powietrza Witold Śmiałek w rozmowie z portalem LoveKrakow.pl powiedział, że:
“Powołując się na szacunkowe dane z badań wykonanych przez prof. Mazura z AGH można stwierdzić, że nawet między 30 a 50% (w zależności od pory roku) stężeń pyłów PM 10, rejestrowanych na stacjach komunikacyjnych to właśnie efekt emisji wtórnej. Dlatego też nasze działania są między innymi ukierunkowane na rzecz uszczelnienia i lepszej organizacji kontroli czystości wyjazdów z placów budowy połączonych z drogami publicznymi.”
Zapytany, czy w takim razie problemem są oblepione błotem samochody, dodawał jeszcze: „Nie tyle oblepione błotem samochody, co bardziej ziemia z placów budowy, a w konsekwencji brud zalegający na ulicach, który unosi się w powietrzu i zamienia w błoto oblepiające samochody.”
Wspomniane wyniki oraz tezy wydały mi się niezwykle ciekawe. W związku z tym postanowiłem poprosić magistrat o udostępnienie raportu z badań, który najwyraźniej stanowi podstawę antysmogowej polityki naszego pięknego, choć nieco zadymionego miasta. Poprosiłem, bo chciałem zapoznać z nimi siebie oraz was – musi to być wszak dokument ważny i wartościowy.
Bardzo się zdziwiłem, kiedy okazało się, że miasto nie chce się nim podzielić.
A o tym, że nie chce, przekonuje to, iż było tak jak poniżej:
Wystąpiłem do UMK z wnioskiem o udostępnienie go w trybie informacji publicznej.
Ale nie odpowiedziano. Upomniałem się więc o niego raz jeszcze – także w trybie informacji publicznej – i jeszcze raz, nadal bez efektów. Odpowiedziano dopiero, kiedy zapytałem biuro prasowe, dlaczego UMK nie chce ujawnić czegoś, co powinno być dostępne. Odpowiedź przyszła, ale niedobra, bo UMK odmówił przekazania dokumentów, tłumacząc, że nie jest ich „dysponentem”.
Zacząłem wtedy podejrzewać – choć zasadniczo w głowie by mi się to nie mieściło, gdyby nie chodziło o krakowski urząd – że być może jest tak, że doradca Śmiałek raportu nie widział na oczy i podstawa polityki anty-smogowej miasta tak naprawdę nie istnieje lub istnieje w formie, którą wstyd pokazać. Zapytałem więc biuro prasowe, czy słuszne jest podejrzenie pierwsze czy drugie.
Wtedy odpowiedział doradca Śmiałek:
„Odpowiadając częściowo na Pana wątpliwości przypominam, że wyniki wstępnego badania wpływu emisji wtórnej na stan jakości powietrza na wybranych ciągach komunikacyjnych, były – z informacji uzyskanych od Pana Prof. Mazura – kilkukrotnie prezentowane i szeroko omawiane na forum publicznym na konferencjach i sympozjach naukowych. W nieodległym czasie (do kilku tygodni) wydana zostanie publikacja naukowa opisująca metodykę przeprowadzonego badania wraz z omówieniem wyników.”
Wątpliwości nie zostały niestety rozwiane nawet częściowo, bo to że prof. Mazur zna wyniki swoich badań i pewnie jest z nich nawet zadowolony, raczej ich nie budzi. Chodzi raczej o to, czy ludzie, którzy się na nie powołują i podejmują w UMK decyzje, widzieli je na oczy i ile są one warte w rzeczywistości, skoro dotąd nie zostały opublikowane w żadnym recenzowanym magazynie.
Zachowanie UMK sugeruje, że niekoniecznie.
Ale ufam, że moje domysły jednak nie są trafione i nie jest tak, że polityka anty-smogowa miasta jest prowadzona w oparciu o dane znane „ze słyszenia”, że ma jakieś solidne podstawy, a UMK mi to udowodni. Nie mogę sobie wyobrazić, że może być inaczej. Oczekiwałbym też, że wspomniane podstawy już wkrótce będą jawne, dostępne i podlegające krytyce, a przede wszystkim znane samym decydentom oraz doradzającym im ekspertom i mieszkańcom, bo jak na razie tak nie jest.
Mam jednak obietnicę z AGH, do którego odesłał mnie Witold Śmiałek, które także odmówiło udostępnienia raportu, że wkrótce będę mógł się spotkać z prof. Mazurem i ten mi wszystko wytłumaczy, chociaż całego raportu raczej nie pokaże.
I drugą z ZIKiT.
I jeszcze trzecią z MPO, do którego także odesłał mnie Witold Śmiałek, że otrzymam skrót wyników oraz informację o kwocie, która została przeznaczona przez spółkę na współpracę przy badaniach. Jednak nie dziś, bo akurat dziś wszyscy mający do niej dostęp, są na urlopie. Ale podobno jutro.
Ufam więc, że raport, o który proszę od półtora miesięca jednak istnieje, zostanie opublikowany i obroni się przed krytyką.
Ufam, bo nie wyobrażam sobie, żeby miasto podejmowało decyzje w oparciu o coś, do czego nie ma dostępu i czego nie zna.
Kiedy tylko go dostanę, to się nim tutaj z wami podzielę.
#staytuned
–2 komentarze–
Jakżem był młodszy, to się to nazywało “jaja z pogrzebu”. Ufam, że radzi Pan sobie z egzekwowaniem DDIP, bo to są siupy, jakich świat nie widział. Tryb otrzymania posady przez tego misia niedwuznacznie wskazuje, że to figurant, osadzony w podobnym trybie jak WAMoKNNS (Wybitny Architekt Miasta o Którym Nikt Nie Słyszał), oraz SB-LPMzDB (Śliczna Bląd-Lala Plastyk Miasta z Dorysowanymi Brwiami), której zadaniem jest “nieprzeszkadzanie” w Świetlanej Historii Interesów Elki (ŚHIE). No a Elka sie-zna, bo akuratnie PMA (Pą Minizder Adamczyk) powołał jom do Tej Rady Co Trzeba (TRCT)
[…] Po tym, jak bardzo miasto nie chciało udostępnić raportu z badań, na które powoływał się dor… Tymczasem nic podobnego. […]