Jak legalnie spacerować z psem po osiedlu Europejskim? Wyjście jest jedno: samochodem
Filek ma dopiero cztery miesiące, a prawo złamał już jakieś sto razy.
Bo głównym grzechem Filka jest to, że lubi spacerować. Woli robić to na trawie, niż na betonie. A pech chciał, że mieszka na Ruczaju.
Ale od początku: jeszcze nieco ponad miesiąc temu nie narzekałabym na Ruczaj tak bardzo. No że się buduje, że nie ma gdzie wyjść, że betonu dużo – to wszystko widziałam, ale jak zaczynało bardziej denerwować, jechałam do Tyńca albo pod klasztor Kamedułów i już było dobrze. Tylko że w połowie maja do naszego “ruczajskiego królestwa” dołączył mały jamniczek, który nazywa się Filutek i kocha spacerki. Nie zawsze mamy czas na wyjazdy i wycieczki do parków oddalonych od nas o przynajmniej kilka kilometrów. Trzeba więc spacerować po Ruczaju. A to, jak się okazuje, łatwe nie jest.
Pierwszego wieczoru z naszym nowym psem pocieszaliśmy się, że za domem jest przecież łączka. Filek może tam biegać. Jamnik od razu ją polubił, zjada na niej trawę, czasami starą bułkę, którą ktoś wyrzuci z sąsiedniej budowy. Łączka za blokiem jest jednym z ulubionych filkowych miejsc.
Problem jest jeden: nie wolno mu tam chodzić. Za każdym razem (czyli jakieś trzy razy dziennie), kiedy tam jest, łamie przepisy. A ja razem z nim. Tak jak tu:
Jako że nie wolno mu chodzić pod blokiem, trzeba wybrać inny cel spaceru. Po jednej stronie mamy “autostradę Skawina”. W ciągu dnia myśli nie słychać, kiedy się tamtędy idzie. Odpada. Jeśli skręcimy w prawo, mamy budowę, która hałasuje. Filek trochę jej się boi. Tamtędy dojdziemy do najzieleńszego kawałka osiedla – cmentarza. Ale to raczej nie na dziś.
Wybór jest więc jeden – idziemy na wybieg dla psów przy ulicy Lubostroń. Przemknęliśmy jakoś koło zakazów pod blokiem, idziemy dalej.
Ale dalej nie ma nic innego, jak kolejne zakazy. Trudno się dziwić, przecież to piękny skwer pełen różnorodnych roślin. Takie miejsca trzeba chronić.
Kawałek dalej – jeszcze piękniejszy. I również zakazany.
Jak prawo ruczajowe nakazuje, idziemy po asfalcie.
Filek zobaczył trawę, ale może tylko na nią popatrzeć zza krat (osiedle, jak to na Ruczaju, grodzone).
Jest nadzieja, wychodzimy z osiedla, więc może ta trawa, co na razie jest za kratami, będzie dozwolona dla Filka?
Złudzenia rozwiewają się szybko.
Nadzieja, jak mówią, matką głupich.
Idziemy już dziesiątą minutę, a tu żadnej trawy, na którą Filek może legalnie wejść. A tak na chodnik robić też nieładnie. Ma biedaczek pęcherz na supełek zawiązany. W końcu, w dwunastej minucie naszego spaceru, pojawia się TRAWNIK! A w zasadzie paseczek trawy z dosadną informacją dla właścicieli czworonogów.
Czyja kupa, nieważne, ważne, że można wejść na zielone. Filek wącha każde źdźbło, chce się nacieszyć, bo sporo przeszedł, żeby ten skrawek znaleźć. Ale to dopiero połowa drogi do wybiegu.
Kolejny pasek wydaje się nieoznakowany, więc podchodzimy bliżej. Okazuje się, że znak był, ale ktoś bardziej wkurzony niż Filek postanowił się z nim rozprawić.
Już grubo ponad kwadrans drogi, w tym trzy minuty rozkoszowania się paskiem “Twoja Kupa”. Duszno, bo przed burzą, nastroje coraz gorsze.
Filek próbuje uciekać do obcego domu:
Pocieszać się tym, co kiedyś było trawą:
Aż w końcu rozpoczyna swój cichy protest:
Zachęcam, że to już niedaleko i że teraz nie ma gdzie łamać prawa, bo nie ma ani skrawka zieleni. Jest bezpiecznie! Jest budowa, są auta, wąziutki chodnik tylko po jednej stronie. Czuć zew wielkiego miasta!
Mija dwudziesta minuta spaceru. W końcu: JEST. Widzimy wybieg dla psów!
Problem w tym, że Filek nie ma już siły po nim biegać.
Tak zmęczyła go wycieczka po betonie. Na granicy prawa.
–5 komentarzy–
wg uchwały rady miasta ma pan obowiązek sprzątać po swoim psie a tabliczki z zakazem nic nie znaczą proszę o olać razem z filkiem 🙂
Ja chciałabym wiedzieć gdzie i kiedy można się dowiadywać o powierzchnię czynną biologicznie, tzn. jaka jest wyliczona dla danej inwestycji może jakiś kawałek mapki i czy jako sąsiad ale po drugiej stronie ulicy mogę protestować. bo z powyższego wynika, że nikt nigdy nie kontrolował i chyba dalej nie kontroluje. Każdy kulturalny miłośnik psów sprząta po swoim pupilu bez przypominania.
O ile mi wiadomo prawo zakazujące wprowadzania psów na trawniki już od jakiegoś czasu nie obowiązuje…
Trzymasz Filka w takich warunkach ??? pewnie Filek SAM wybierał lokalizację inwestycji – ciekawe co go skłoniło do wyboru takiej okolicy…hmmmm
Wg mnie trzymanie psów w blokach to pomyłka. W blokach w mieście.
I prawdę mówiąc – naprawdę wolę wiedzieć, że na te mikrotrawniki psy się nie załatwiają – bo nawet jak to g.. weźmiesz ze sobą, to nie pozbierasz wszystkiego (bo się fizycznie nie da). Skoro mi nie wolno s.r.a.ć po krzakach, to psom też.