Panie Prezydencie Majchrowski! Pozwala Pan betonować miasto, to niech Pan je chociaż pomaluje na zielono
Gdy zapytać w magistracie, to można dowiedzieć się, że dotychczasowe kadencje prezydenta Majchrowskiego upływają pod znakiem wielkich sukcesów miasta oraz jego szybkiego rozwoju, których widomym znakiem są wielkiej projekty, takie jak Kraków Arena, Centrum Kongresowe oraz Trasa Łagiewnicka. Ja jednak doceniając sukcesy, może z wyjątkiem tego ostatniego, symbolu tej prezydentury dopatrywałbym się raczej na Ruczaju i w betoniarce.
Albo może w pięknym ptaku, jakim jest żuraw.
Być może dlatego, że w Arenie lub ICE bywam tylko raz na czas, a w zabetonowanych z każdej strony Bronowicach żyję na co dzień. I być może dlatego, że lubię po Krakowie chodzić, a coraz częściej łapię się na tym, że żeby po nim pochodzić, trzeba gdzieś podjechać. Na przykład zapewnianym przez Zarząd Zieleni Miejskiej parkobusem. Inaczej bowiem człowiek raz po raz rozbija się o jakiś płot, jakiś stojący na chodniku samochód lub budowę, dzięki której – jak mówiła kiedyś pana zastępczyni Elżbieta Koterba – rośnie nam wszystkim jakość życia. Przy czym do tej pory podejrzewam, że było to jednak przejęzyczenie, ponieważ mi jakość życia od tego nie rośnie. Może rosłaby, gdyby budowano z planem. Buduje się jednak bez planu.
Ale skoro pojawił się już tutaj ZZM, a do niego zmierzam, to przejdźmy do rzeczy.
Gazety donoszą, że Zarząd Zieleni Miejskiej wydał już w tym roku 100 milionów na zieleń i potrzebuje więcej. Prosiłbym więc uprzejmie, żeby dyrektorowi Kempfowi te pieniądze dać. Miasto nie żałuje ich na innowacyjne przedsięwzięcia w rodzaju Trasy Łagiewnickiej. Innowacyjne, bo będące realizacją wizji “miasta przyszłości”. Wprawdzie z lat 70. ubiegłego wieku, ale zawsze jakiejś. Niech ich nie żałuje też na jedyne prowadzone przez siebie działanie, które nie jest wydawaniem pozwolenia na budowę i je widać.
Widać w zasadzie wszędzie. W rzeczach większych, jak remont Parku Krakowskiego.
W mniejszych, jak łąki kwietne i tabliczki dla Trzmieli.
Może i dyrektorowi Kempfowi potrzeba więcej pieniędzy, niż mu ich przeznaczono. Ale nie miał ich wcale aż tak wiele na to, by w rok pomalować miasto na zielono, a udało mu się to zrobić. Mniej więcej w każdym razie. Jak na coś warto wydawać pieniądze, to właśnie na to. Mówiąc więc najkrócej:
Od lat pozwala Pan betonować Kraków bez planu, ładu i składu. Niech nam Pan teraz pozwoli chociaż pomalować ten beton na zielono. Może to nie to samo, co miasto-ogród, ale zawsze trochę lepiej i weselej.
I zwracałbym też uwagę, by niekoniecznie słuchać głosów krytyków.
Ci się już bowiem pojawili, a wśród nich na przykład radny Tomasz Urynowicz, który powołuje się na gospodarność i to, że dyrektorzy miejskich jednostek powinni być przede wszystkim gospodarni, a nie widowiskowi. Jednak, Panie Prezydencie, powiedzmy sobie wprost. Co człowiek, który brał udział w organizowaniu krakowskich igrzysk olimpijskich, może wiedzieć o gospodarności? I – to już paradne – przedkładaniu jej ponad widowiskowość? Raczej niewiele.
Poza tym istnieje uzasadnione podejrzenie, że chodzi o to, by drzewa nie przeszkodziły mu w parkowaniu.
–0 Komentarz–