Kraków pożyczył 300 milionów złotych. Spłata: w kadencji nowego prezydenta
Dzisiejszy Onet – piórem Dawida Serafina – przynosi bardzo ciekawe informacje o stanie miejskich finansów. Otóż Kraków pożyczył właśnie 300 milionów złotych, które oddawać będzie już nowy prezydent. Termin rozpoczęcia spłaty ustalono na 2028 rok. To pierwszy rok, kiedy prezydentem miasta na pewno przestanie być Jacek Majchrowski. Zobowiązanie zaciągnięto na spłatę… starych długów oraz finansowanie deficytu.
Gdybyśmy w podobny sposób chcieli kupić na przykład mieszkanie, oznaczałoby to, że po ośmiu latach regularnego spłacania rat mielibyśmy dług w takiej samej wysokości, jak w dniu jego zaciągnięcia. Nie brzmi to zbyt zachęcająco, prawda? Chyba, że dzięki temu ty spłacasz jedynie bankowe odsetki, a o oddanie pożyczonych pieniędzy, musi się martwić kolejny lokator. Wtedy jest to sytuacja wymarzona. I tak jest w tym przypadku. Rok 2028, kiedy zaplanowano rozpoczęcie spłaty rat kapitału to ostatni rok, kiedy Jacek Majchrowski może być prezydentem Krakowa. Na kolejną kadencję nie pozwoli mu tak zwana zasada dwukadencyjności. Dodatkowo umowy zobowiązują miasto, by po ośmiu latach karencji, kiedy Krakowa nie stać na opłacanie pełnych rat, kredyt spłacić w… kolejne cztery lata.
– To w praktyce oznacza, że ten dług będzie pozostawiony następcy prezydenta Majchrowskiego. Niezrozumiałe jest odkładanie w czasie spłaty raty kapitałowej. To oznaczać może, że miasto ma problem i nie ma środków na spłatę raty – komentował w Onecie radny Mariusz Kękuś, który w komisji budżetowej reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość. A dodawał też, że taka polityka kredytowa może w przyszłości zagrozić tym, że miasto nie będzie w stanie obsłużyć długów.
Spłata od 2028 roku jest więc niezwykle wygodnym zbiegiem okoliczności, który pozwoli obecnym władzom zjeść ciastko i mieć ciastko. Samo pożyczanie pieniędzy, usłyszymy zaraz, nie jest jednak problemem, bo z czegoś trzeba pokryć bieżące potrzeby finansowe miasta. A z tym już są problemy, skoro w tym roku doszło nawet do tego, że miejska spółka nie była w stanie regulować w terminie swoich zobowiązań. Same potrzeby też nie są małe, bo trzeba opłacić na przykład yacht casco za motorówkę, a także wymienić donice, które na próbę kupiliśmy po 75 tysięcy złotych.
Rzecz jednak nie w tym, by po raz kolejny pastwić się nad donicami, za obsadę których płacono po 12 tysięcy złotych. Nad tymi pastwiono się już dość i nic z tego nie wynika, a rzecz przecież w tym, by krytyka była konstruktywna. Tym bardziej, że sytuacja, w której władze miasta zaczynają realizować politykę pod hasłem „po nas choćby potop” i pożyczać pieniądze, które niemal w całości obciążą budżet ich następców, jest wyjątkowa. Wymaga więc też wyjątkowego podejścia.
Mnie od razu nasuwa się rozwiązanie, które stosuje się niekiedy w różnych krajach przy długoterminowych i ważnych projektach, by zapewnić im ciągłość oraz szanse realizacji po zmianie władzy. Chodzi o to, że w niektórych krajach w takich sytuacjach zaprasza się do współdecydowania opozycję. To, przynajmniej w założeniu, zapewnia dwie korzyści.
Pierwszą jest to, że kiedy opozycja ma wpływ na decyzje i kształt ważnych inwestycji, nie wrzuca ich do kosza zaraz po przejęciu władzy. Jest to ogromna wartość, która pozwala planować w długim terminie i realizować politykę obliczoną na więcej niż tylko kilkuletnie kadencje. Drugą ważną, i w tym kontekście mającą większe znaczenie, sprawą jest to, że w takiej sytuacji na przejmujących władze czeka mniej niespodzianek. Takich jak na przykład kredyty, które poprzednicy zdążyli w całości przehulać, ale nie zdążyli spłacić nawet niewielkiej części z pożyczonych pieniędzy.
W tym wypadku aż prosi się o zrobienie czegoś podobnego. Dobrym rozwiązaniem byłoby więc zwiększenie nadzoru opozycji nad wydatkami miasta i włączenie jej w podejmowanie decyzji kredytowych. Dodatkową zaletą takiego rozwiązania będzie i to, że konieczność zdobycia akceptacji opozycji dla zaciągania kolejnych zobowiązań, wymusi dokładne tłumaczenia się z tego, na co pożycza się setki milionów złotych. To z kolei zwiększałoby szansę, że pieniądze będą wydawane na ważne potrzeby. A nie na przykład na public relations i propagandę, które wydają się być oczkiem w głowie dzisiejszych władz Krakowa.
–1 Komentarz–
[…] od pytania o to, dlaczego prezydent Majchrowski zadłuża już nie tylko kolejną administrację [już w tym roku zaczęto brać pożyczki, które na pewno spłacać będą nowe władze], ale też kolejne […]