Polityk PO boi się wyjaśnić, dlaczego protestuje przeciwko Majchrowskiemu
W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy artykuł, w którym zwracaliśmy uwagę, że przewodniczący rady miasta Dominik Jaśkowiec ostro atakuje politykę Jacka Majchrowskiego, chociaż nie tylko namawiał do głosowania na niego, ale też wspiera ją i współtworzy, będąc z prezydentem w koalicji. Pan Przewodniczący – zgodnie z nowym krakowskim zwyczajem – odpowiedział obrażaniem i ucieczką przed tematem.
Rozumiemy, bo temat musi być dla przewodniczącego trudny. Dlatego nie gniewamy się, ale też nie zamierzamy tej sprawy zostawić. Jest zbyt istotna, by dać się wciągnąć w przerzucanie się argumentami ad personam, które są najsłabszymi z możliwych argumentów i z których nic nie wynika. Przedstawię więc w kilku zdaniach, w czym rzecz i co moim zdaniem Pan Przewodniczący powinien wyjaśnić mieszkańcom.
Przede wszystkim powinien wytłumaczyć, dlaczego – skoro nie zgadza się z polityką Jacka Majchrowskiego – wciąż współrządzi z nim Krakowem i kazał mieszkańcom na niego głosować? Skoro zarządzanie miastem przez wieloletniego prezydenta Krakowa jest tak złe, to dlaczego on i jego partia tkwi w formalnych i nieformalnych koalicjach z prezydentem od bardzo wielu lat? Wreszcie, czy nie jest tak, że przewodniczący rady miasta udaje tylko opozycję, aby zebrać w najbliższych wyborach głosy niezadowolonych z polityki Jacka Majchrowskiego, jednak tylko po to, żeby potem i tak wsypać je do urny swojego politycznego kompana – Jacka Majchrowskiego?
To ostatnie pytanie jest kluczowe, bo jeśli odpowiedź na nie jest twierdząca (a wiele, w tym reakcja przewodniczącego na nasz tekst, na to wskazuje), to znaczy, że w Krakowie demokrację trawi wyjątkowo złośliwy nowotwór. Tworzenie fałszywej opozycji wewnątrz obozu władzy to numer stary jak polityka, ale jest zwykłym oszukiwaniem wyborców. Ci, ciężko na co dzień pracując, nie mają czasu na śledzenie zależności i układów krakowskiego magistratu i mogą po prostu dać się wpuścić w maliny. Bo kto podejrzewałby, wydawałoby się poważnego człowieka na poważnym stanowisku, o protestowanie przeciw samemu sobie? Nikt. Trudno nie odnieść więc wrażenia, że pan przewodniczący wykorzystuje w tym wypadku niewiedzę ludzi. Po to, aby zebrać głosy mieszkańców, którzy są przeciwni polityce Jacka Majchrowskiego, by rzucić je potem pod nogi prezydenta niczym zdobycz, a następnie wypić z nim szampana i gratulować sobie nawzajem świetnego „myku”.
Moją hipotezę zdaje się potwierdzać fakt, że Dominik Jaśkowiec, polityk PO, protestuje w dość wybiórczy sposób. O ile szaty trybuna ludowego próbuje ubrać tam, gdzie jest to dla niego wygodne, to już na przykład w przypadku “kolesiostwa” w urzędzie lub zajmowania urzędowych stanowisk przez polityków związanych z Platformą Obywatelską (np. w MPK lub w Klimat-Energia-Gospodarka Wodna) zdaje się nie dostrzegać. Nie oburza go też to, że w urzędach kierowanych przez Jacka Majchrowskiego posady znajdują rodziny polityków PO i nie domaga się wyjaśnień. Co ciekawe – nie zabiera także głosu w sprawie zatrudniania przez „Pana Profesora” ludzi z zarzutami prokuratorskimi i wyrokami sądowymi. Ta niekonsekwencja w byciu opozycją względem Jacka Majchrowskiego bardzo mnie niepokoi. Mam nadzieje, że przewodniczącemu nie zabraknie odwagi i wyjaśni mieszkańcom, o co w tym wszystkim chodzi, zamiast ich obrażać.
–0 Komentarz–