Karate po krakowsku. Sensei z Krowodrzy szkoli przyszłych mistrzów Polski i świata
Któż z nas nie marzył o czarnym pasie w karate? To marzenie prawdopodobnie tak powszechne, jak wygrana w totolotka. Jak się jednak okazuje, o wiele łatwiejsze do zrealizowania, bo zależne jedynie od nas. W niepozornym budynku na skrzyżowaniu Alejek Grottgera i ulicy Racławickiej w Krakowskim Klubie Karate Tradycyjnego (KKKT) te marzenia się spełniają.
Przy Racławickiej 26 ćwiczą obecni i przyszli mistrzowie polski, medaliści światowych zawodów. Jak się ma karate na Krowodrzy? Postanowiliśmy sprawdzić, czym różni się dojo sensei Rafała Wajdy* od tych znanych z Netflixa – szkoły „Cobra Kai” i „Miyagi-Do Karate”.
Z Racławickiej na podium
Na Krowodrzę Krakowski Klub Karate Tradycyjnego trafił w 2015 r, kiedy budynek po byłej zajezdni karetek ratunkowych zmienił się w dojo (miejsce ćwiczeń i spotkań) z prawdziwego zdarzenia.
– Tu jest nasza baza, gdzie trenujemy i poczatkujących i zaawansowanych. Ale jesteśmy także w Bochni, w Kłaju, w Wieliczce, w Krakowie – od Ruczaju po Prądnik Czerwony. Głównie w szkołach, bo bliskość treningów jest ważna dla początkujących i ich rodziców. Faktem jest, że najwięcej zaawansowanych, profesjonalnych zawodników z tych szkolnych zajęć w końcu trafia tu, na Racławicką 26. A stąd do Reprezentacji Polski. – opowiada Rafał Wajda, prezes KKKT.
Zapewne Wielu z naszych Czytelników zapewne pamięta, że w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych mieliśmy na karate więcej niż modę – boom. filmy z Brucem Lee, saga „Karate Kid”, trochę już zapomniany serial „Partnerzy”, czy wreszcie niezniszczalny Chuck Norris jako „Strażnik Teksasu”. To ci bohaterowie pamięci zbiorowej wielu z nas zaprowadzili na dojo, jak określa się miejsca treningów.
Lata 80: Castingi na treningi
– Gdyby Pan zapytał kogokolwiek ze znajomych, to prawie albo każdy ćwiczył karate tradycyjne, shotokan, oyama, czy kyokushin, albo miał z nim styczność, choćby w szkole czy poza nią – kolega, brat, ktoś w okolicy ćwiczył. I na tym polega fenomen tej dyscypliny-że każdy miał z nią kontakt. I dlatego słowo „karate” jest pewnym magnesem – przyznaje Rafał Wajda, prezes KKKT. – Dziś nauka karate różni się od sytuacji z lat 70. i 80.W tamtych czasach było dużo chętnych, bo karate, jak wszystko, co nowe, przyciągało. Wówczas można było robić rekrutację, swoiste castingi, bo na treningi przychodziło po dwieście osób. Teraz jest odwrotnie, bo choć też jest duże zapotrzebowanie, to ludzie bardzo szybko się zniechęcają – opowiada.
Co jednak dziś ściąga tu najmłodszych? Przede wszystkim rodzice: – Rodzice często nie mają czasu a nawet umiejętności by poświęcić się tzw. musztrze, wychowaniu wojskowemu. A tutaj wciąż jest coś podobnego – jest hierarchia, są stopnie, jest trener, nauczyciel, sensei. To działa – mówi nam sensei Wajda. – Gdy zaczyna się wrzesień, to rekrutujemy dzieci w krakowskich szkołach, ale konkurencja jest ogromna, to wygląda jak na targach. Dzieci i rodzice dostają do wyboru – angielski hiszpański, niemiecki, tańce, śpiewy, robotyka, gitara, karate, breakdance, rolki. Wszędzie ulotki i zachęty, jak na jakimś taśmociągu, a rodzic ma wybrać – uśmiecha się.
Dyscyplina to podstawa wychowania
I wciąż wielu wybiera karate. Na facebookowej stronie Klubu widać dziesiątki potencjalnych następców senseia Wajdy. I tak Aleksandra Błach ma zaledwie czternaście lat, a już jest posiadaczką nie tylko czarnego pasa, ale i medalistką mistrzostw Polski. Widzimy także najmłodszych, tych dla których karate jest jeszcze zabawą, ale już szkołą życia.
– Rodzice mają świadomość, że społeczności takie jak nasza niosą sobą coś więcej, niż tylko rozwój fizyczny – niosą dyscyplinę.Najważniejszy oczywiście jest rozwój sportowy, ale ten pedagogiczny jest teraz szczególnie mocno podkreślany. Po prostu rodzice często nie mają czasu a nawet umiejętności by poświęcić się tzw. musztrze, wychowaniu wojskowemu. A tutaj wciąż jest coś podobnego – jest hierarchia, są stopnie, jest trener, nauczyciel, sensei-ktoś na kształt bohatera, w którym młodzi ludzie widzą kogoś, komu mogą zaufać, w kim widzą pewną doskonałość, do której sami chcą dążyć. Wreszcie – widzą osobę spoza rodziny którą, mogą naśladować – opowiada Rafał Wajda.
Czy Sensei Wajda może być wzorem do naśladowania? Cóż, chyba tak – członek kadry narodowej, wielokrotny medalista Mistrzostw świata, Europy i Polski, zdobywca Pucharu Europy i II m. w Pucharze Świata, to tylko wyjątki z jego bogatej kariery sportowej. Jako prezes KKKT szkoli już czterolatków, a jego dojo pęka w szwach od przyszłych mistrzów Polski i świata. Czy jednak czarny pas to wszystko?
– Dla większości osób karate kończy się z czarnym pasem – uznają, że doszli do tego stopnia, że mogą się pochwalić dyplomem, opowiedzieć o swojej historii, wpisać w CV: „byłem kiedyś posiadaczem czarnego pasa”, ale dla osoby, która chce dalej tą drogą podążać, czyli dalej studiować, doskonalić się, zgłębiać umiejętności, karate zaczyna się od czarnego pasa – opowiada Wajda.
Krakowski Klub Karate Tradycyjnego wyrywa dzieci z cyberprzestrzeni (i otyłości)
W przyszłym roku jego tradycyjna, uprawiana na Racławickiej 26 odmiana będzie obchodzić swoje pięćdziesięciolecie. Tyle mnie od czasu gdy w październiku 1972 r. w Łodzi Chiyomaro Shimoda 3 Dan z Japonii zaczął prowadzić pierwsze treningi. Jak od tamtego czasu zmieniła się młodzież?
– Młodzież i dzieci które przychodziły kilka lat temu, na pewno były sprawniejsze, nie da się ukryć. Być może dlatego, że więcej przebywali poza domem, poza tak zwaną „cywilizacją online”, co już wpływało na ich sprawność? A jeśli chodzi charakter i psychikę to cóż – najmłodsi mają mniej aktywności ruchowej. Przebywają w jakiejś dziwnej „cyberprzestrzeni” Wydaje im się, że mają po kilka żyć, że mogą sobie wszystko kupić, wszystko od razu załatwić, zamówić, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki. I co tu dużo mówić – wielu zabieganych rodziców te ich zachcianki spełnia. Chcąc uniknąć, kłótni, tłumaczenia, czy uświadamiania życia robią: „klik” i załatwione, wszystko natychmiast. A przecież społeczna wartość rozmowy, umiejętność przebywania z sobą to proces długofalowy. Od tego jesteśmy – opowiada.
Cyberprzestrzeń to jedno, ale ostatnie badania pokazują, że polskie dzieci są jednymi z najbardziej otyłych w Europie. W Polsce na nadwagę choruje co piąty chłopców i co siódma dziewczynka w wieku szkolnym. Jak przekonuje Wajda i na to karate jest receptą:
– Oprócz aspektu duchowego i fizycznego karate to aspekt edukacyjny. I tak, już na pierwszy rzut oka widać, kto spędza dużo czasu w sieci, a kto jeszcze nie do końca „zraniony” tym tematem. mamy śmieszne sytuacje, gdy ktoś przychodzi na trening z butelką pepsi czy paczką chipsów – dla tych dzieci to jest normalka (śmiech) Ale instruktorzy są na szczęście z innego pokolenia i oczywiście są wyczuleni – działają. Oczywiście to nie jest łatwe, bo to musi być powtarzane – uśmiecha się.
Jak jednak odnaleźć pasję w powtarzalności i żmudnym treningu, jeśli młodzi ludzie milionami oglądają coś takiego jak „Fame MMA”, chcą być jak znani jutuberzy, którzy tłuką się po głowach w nieskoordynowany sposób. Co powie im mistrz karate?
– Nie mogę umniejszać dyscyplinom takim jak MMA. Mamy wielu przyjaciół, którzy trenują mieszane sztuki walki i startują w zawodach. – by wymienić choćby Damiana Stasiaka, który był w największej federacji na świecie UFC a teraz jest zawodnikiem KSW, a który wywodzi się z karate i ju-jitsu. On wykonał olbrzymią pracę, by być na takim poziomie. I ci zawodowi zawodnicy mają ogromny żal, że niestety sprzedają się rzeczy kiczowate (jak Fame MMA – red.), za które ci którzy obrażają się nawzajem dostaną więcej pieniędzy, niż rasowy zawodnik, który reprezentuje klasę światową. Niestety ludzie są wciąż żądni igrzysk – mówi Wajda.
Mistrz jest w każdym z nas
Na szczęście nie wszyscy, o czym świadczy frekwencja na treningach i wyniki Krakowskiego Klubu Karate Tradycyjnego. A co jeśli komuś z nas zamarzy się wejść do dojo? Na drzwiach klubu widać rozpiskę zajęć – w soboty klub jest otwarty dla wszystkich chętnych, co ważne jako należący do związku sportowego może funkcjonować także w pandemii. Czy jednak każdy ma szanse „dojść do początku” i zdobyć czarny pas? – Jak najbardziej tak – śmieje się Wajda. – Podam przykład: jest u nas Pan Mateusz Taranczewski, tata naszej zawodniczki, Zosi. To on ją do nas przyprowadził i wspierał w chwilach zwątpienia, a w końcu sam się „wkręcił” w karate. Doszło to tego, że wspólnie zdawali na czarny pas. Pan Mateusz miał ponad 40 lat gdy zaczął trenować – dodaje sensei z Krowodrzy.
Sprawdziliśmy. Na próżno szukać w KKTW fajerwerków z netflixowych filmów dla przerośniętych dzieci (takich jak autor tego tekstu). Jest za to profesjonalizm i pasja która mogą poprowadzić na szczyt.
Sensei Rafał Wajda 4 DAN
Dyplomowany Instruktor Polskiego Związku Karate Tradycyjnego, egzaminator i sędzia PZKT. Absolwent AWF w Krakowie. Główny trener w Krakowskim Klubie Karate Tradycyjnego. Od 2003 roku członek kadry narodowej, wielokrotny medalista Mistrzostw świata, Europy i Polski, zdobywca Pucharu Europy i II m. w Pucharze Świata. Zawodnik Polskiej Ligi Karate Tradycyjnego. Uczestnik szkolenia w Centralnym Dojo Prezydenta światowej Federacji Karate Tradycyjnego senseia Hidetaka Nishiyama 10 Dan , w Los Angeles i San Diego (USA). Najlepszy zawodnik Kata w Plebiscycie Polskiego Związku Karate Tradycyjnego w roku 2009. Wielokrotnie wybierany najlepszym szkoleniowcem w Polsce we wszystkich kategoriach wiekowych w plebiscycie PZKT. Nominacje do plebiscytu Dziennika Polskiego na 10 asów małopolski. Trener Kadry Narodowej Juniorów.
***
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu Krakowski biznes. W tych przeczytacie między innymi o prowadzonej przez pasjonatów piekarni na Azorach, do której klienci przyjeżdżają nawet z drugiego końca miasta, doskonałej pizzerii w krakowskich Czyżynach, Hucie Wypieków, którą także znajdziecie nieopodal Zalewu Nowohuckiego, tym jak na dachu bloku zrobić elektrownię słoneczną oraz warsztacie rowerowym, w którym osoby bezdomne doprowadzają do porządku nawet te rowery, na których inni postawili już kreskę. A także za kulisy słynnego Coctail Baru Czarodziej. Oraz o krakowskich restauracjach, które są polecana na Trip Advisorze i miejscach, gdzie w Krakowie warto zamówić jedzenie z dowozem.
–1 Komentarz–
[…] Karate po krakowsku. Sensei z Krowodrzy szkoli przyszłych mistrzów Polski i świata […]