Kraków zamówił spot do internetu za 92 902 złote
Przy okazji finałowej gali konkursu na Zieloną Stolicę Europy na Twitterze pojawił się filmik promocyjny Krakowa. Filmik trwa 29 sekund*. Zapytaliśmy, ile kosztował. W odpowiedzi przysłano umowę, z której wynika, że 92 902 złote. Czy było warto, każdy może sobie ocenić sam. Mnie natomiast po głowie krąży pytanie “po co”?
Na spot trafiłem via twitterowy kanał konkursu na Zieloną Stolicę Europy.
Zainteresował mnie, więc pogrzebałem w rejestrze umów (w tym znalazłem pozycję “PRYGOTOWANIE I PRODUKCJA SPOTU PROMOCYJNEGO PRZEZNACZONEGO DO EMISJI W INTERNECIE” – pisownia oryginalna). I poprosiłem urząd o informację, ile wspomniany spot kosztował. W odpowiedzi przysłano umowę, z której wynika, że 92 902 złote.
Zapisano w niej, że spot ma trwać 30 sekund* i jest przeznaczony do internetu oraz prezentowania na innych nośnikach elektronicznych.
Niemal sto tysięcy złotych. Niemało, jak na krótki spot, przyznacie.
Ale czy za dużo za taki film? Jak zawsze przy takich okazjach opinie będą podzielone. Dla jednych dużo i powiedzą, że wykazując się odrobiną inwencji spokojnie dałoby się ciekawszą rzecz zrobić taniej. Dla innych w sam raz. A niektórzy powiedzą, że jakby się postarać, to spokojnie dałoby się zapłacić więcej. Szczególnie, gdyby rzecz zamówić w Warszawie.
Udawanie bogatych na kredyt
Ale pytanie czy dużo, czy mało, to nie jedyna kwestia, która przyświeca naszemu cyklowi o wydatkach krakowskiego samorządu. Druga i ważniejsza to pytanie “po co”? Zadałem je urzędowi odnośnie spotu, ale ten najpewniej nie wie, bo nie odpowiedział. Nie dziwię się, bo sprawę trudno jest mi zrozumieć z kilku powodów.
Po pierwsze magistrat wydaje setki tysięcy złotych rocznie na własną telewizję. Czy nie ma tam osób, które byłyby w stanie przygotować atrakcyjne 30-sekundowe wideo do internetu? Jeżeli nie ma i trzeba takie rzeczy zamawiać na zewnątrz, to może czas tę urzędową telewizję zamknąć? Warto to przemyśleć, bo…
Po drugie pieniądze są teraz wyjątkowo potrzebne. Widać to na przykład, kiedy magistrat chce ciąć dotacje dla przedszkoli, bo wymaga tego… ostrożność finansowa. Skoro ostrożność finansowa – trzeba zapytać – wymaga odbierania kasy ludziom, którzy zapewniają opiekę nad dziećmi, to może wymaga też oszczędzania na spotach do internetu? Tym bardziej – patrz wyżej – że magistrat za setki tysięcy złotych utrzymuje własną telewizję.
Po trzecie rzecz już nawet nie w tym, że wydaje się kasę, która leży i nie ma co z nią zrobić. Na takie rzeczy idą pieniądze pożyczone. Kraków kredytuje się bowiem pod tzw. korek i drugi rok z rzędu deficyt ma przekroczyć 10 procent. To bardzo dużo. Zaciągane dziś długi spłacać będą jeszcze nasze dzieci. I kiedy pieniądze idą na inwestycje, które jakoś miasto poprawiają, to da się tego jeszcze bronić. Ale kiedy idą na filmiki do internetu? Można wątpić.
Po czwarte podobnych filmików zamówiono w ostatnich latach więcej. Ile dokładnie nie wiem, bo urząd nie udzielił mi informacji. W sytuacji kryzysu finansów miasta, za który można uznać tak wysoki deficyt, dałoby się pomyśleć nad tym, by wykorzystać coś, co przygotowano wcześniej, ale nie udało się tego jeszcze sensownie pokazać ludziom. Albo poszukać pomysłów, jak taniej zdobyć coś fajnego. Uwierzcie mi, że da się. Wystarczy trochę chęci i kreatywności.
I jest to zapewne tylko część wątpliwości, które powinno się tutaj podnieść.
Ja dodam jeszcze tylko tyle, że zanosi się na kampanię, która odpowiedzialność za kiepski stan finansów samorządów przypisze zmianom podatkowym Polskiego Ładu. Tych bronić nie będę, ale jak chce się w takiej kampanii być wiarygodnym, wypadałoby zacząć jednak od pilnowania własnego podwórka.
A nie zadłużania się pod korek np. na filmiki do internetu i transmisje mszy na You Tubie.
Lub budowę drogi za 1,2 miliarda złotych, która już w czasie budowy przestaje się włodarzom podobać i – sądząc z treści udzielanych wywiadów – zaczynają kombinować, jak ludziom powiedzieć, że dalszego ciągu nie będzie.
Czytaj także: Długi zaciągnięte w przyszłym roku spłacimy w 2036
* Na profilu YT Krakowa da się znaleźć też dłuższą wersję spotu – TUTAJ.
** Urząd zdecydował się wyjaśnić, do czego wykorzystano zamówiony spot dopiero po publikacji podobnej informacji przez Dziennik Polski. Wskazał, gdzie spot wykorzystano i z jakim efektem. Wyjaśnienia można przeczytać TUTAJ. Na nasze pytania urzędnicy nadal nie zdecydowali się odpowiedzieć.
–0 Komentarz–