Kraków drugim najbardziej zakorkowanym miastem Europy (w kategorii do 800 tys. mieszkańców)
Kraków chciał w ubiegłym roku zostać Zieloną Stolicą Europy. To – o dziwo – się nie udało. Udało się za to co innego. Niemal zostaliśmy Europejską Stolicą Korków. W najnowszej edycji znanego rankingu, który przygotowuje firma Tom Tom, Kraków sklasyfikowano jako drugie najbardziej zakorkowane miasto Europy w kategorii do 800 tysięcy mieszkańców. Ale w ogólnej klasyfikacji też radzimy sobie bardzo dobrze.
Sukcesy więc są. Choć akurat tymi magistrat się zapewne chwalił nie będzie.
Ranking Tom Toma jest przygotowywany co roku. Atrakcyjna forma powoduje, że jest szeroko cytowany przez media na całym świecie. W ubiegłym roku byliśmy na drugim miejscu w Europie – tuż za Łodzią. W obecnym, biorącym pod uwagę 2021 rok, utrzymaliśmy pozycję. Metodologia sporządzania raportu jest dość prosta. Firma korzysta z danych, by sprawdzić o ile dużej w danym mieście przebiega przeciętna podróż w korkach, niż kiedy ich nie ma.
A później zestawia miasta według tego, jak bardzo w kość dają kierowcom korki.
W kategorii do 800 tys. mieszkańców w Europie zwyciężyła w tym roku Łódź, która zajęła też 13 miejsce GLOBALNIE i w rankingu uwzględniającym wszystkie miasta, także azjatyckie megametropolie. Jest tuż za Bengaluru, New Delhi i Charkowem. Ale przed Jekaterynburgiem, Tel Awiwem i Tokio!
Oraz – oczywiście – Krakowem, który w globalnym zestawieniu znalazł się na miejscu 20.
Między Limą w Peru. I indyjskim Pune, które ma 6 milionów mieszkańców. Także sporo przed Warszawą.
W Europie – w kategorii do 800 tys. mieszkańców – polskie miasta były już bezkonkurencyjne.
I zajęły sześć z pierwszych siedmiu miejsc.
Co zapewne wynika z wysokiej kultury zarządzania transportem oraz dbałości o komunikację publiczną, która cechuje Polskę. Nie tylko komunikację wewnątrz miast, ale i tę, którą do miast można – albo częściej nie można – dotrzeć. Niektórzy dopowiedzą też, że z umiłowania do samochodów, którego jednak nie da się rozpatrywać w oderwaniu od słabości transportu zbiorowego, urbanistycznego chaosu i rzeczy takich jak brak chodników.
Każdy ranking tego rodzaju trzeba oczywiście czytać z pewnym dystansem, bo wiele zależy od metodologii. Ostatnio urzędnicy chwalili się np. podobnym zestawieniem dotyczącym Polski, w którym byliśmy znacznie niżej. Tutaj z dobrych wieści mają chyba tylko to, że jest nieco lepiej niż było w 2019 roku. Ale za to gorzej niż w 2020.
Spory wpływ ma na to zapewne pandemia, która powoduje, że trudno porównywać ze sobą poszczególne lata.
Ile dystansu by jednak do tego nie dołożyć, to trudno to uznać za sukces.
Tym bardziej, że ranking potwierdzają codzienne doświadczenia krakusów.
Czytaj także: “Samochodoza” gromi Ekipę Majchrowskiego. W pół roku w Krakowie przybyło ponad 24 tys. aut
Skąd biorą się korki w Krakowie?
O tym, skąd – naszym zdaniem – w Krakowie biorą się tak gargantuiczne korki, pisaliśmy już kilkukrotnie, więc zamiast wykładać rzecz po raz kolejny, przypomnę po prostu kilka materiałów.
Rzecz więc na przykład w tym, że w Krakowie brakuje kompleksowego planowania i transportem zarządza się w oderwaniu od polityki przestrzennej. A zmiany, które są w istocie co najwyżej łataniem stanu obecnego, przedstawia jak metodę na rozwiązanie poważnego problemu. Czego efektem jest nie tylko powstawanie osiedli bez koniecznej infrastruktury drogowej, ale nawet bez chodników, które pozwoliłyby chodzić, a nie jeździć samochodami.
Na co wskazywaliśmy m. in. w tym tekście: W 2,5 roku w Krakowie przybyło prawie 60 tysięcy samochodów
Ale i to, że patologie tego rodzaju kumulują się od co najmniej 20 lat i podejmowane dziś zmiany bardziej przypominają pudrowanie trupa, które nie zmienia tego, że ten dalej jest trupem. Tylko upudrowanym.
O czym Adam Kosoń pisał w artykule: Na korki ekipa Majchrowskiego pracowała 20 lat
A swoją wersję wykładał też u nas dyr. Łukasz Franek.
Można się z nią zapoznać w wywiadzie: “Korki to wina nas wszystkich, mieszkańców miasta”
Jego tłumaczenia wywołały pewne, nazwijmy to tak, kontrowersje.
–0 Komentarz–