Papierniczeni powstali jako poboczny projekt. Dziś zatrudniają 10 osób!
– Dobrej jakości notes czy starannie dobrane pióro to osobisty przedmiot – odzwierciedla nasz charakter, styl pracy, sposób organizacji myśli- opowiada Magda Konik-Machulska właścicielka Papierniczonych na krakowskim Podgórzu.
Zacznijmy od początku. Skąd wziął się pomysł na Papierniczeni?
Magda Konik-Machulska: Wszystko zaczęło się od mojej pasji do projektowania graficznego. Prowadziłam kilkuosobowe studio graficzne i najbardziej fascynowały mnie projekty związane z drukiem oraz współpracą z drukarniami. Uwielbiałam również warsztaty introligatorskie, zagłębianie się w techniczne niuanse pracy z papierem. W pewnym momencie uznałam, że chcę pójść krok dalej i stworzyć przestrzeń, w której estetyka, rzemiosło i miłość do papieru będą się spotykać. Tak powstali Papierniczeni.
Czyli na początku był to raczej poboczny projekt?
Dokładnie. Papierniczeni zaczynali jako sklep internetowy, w którym sprzedawaliśmy produkty innych marek. Z czasem zaczęliśmy projektować własne notesy, plannery i kalendarze. Spotkały się z niezwykle ciepłym przyjęciem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku. Dziś Papierniczeni to już nie tylko ja – mamy dziesięcioosobowy zespół, który wspólnie rozwija markę.
Pamiętasz swoją pierwszą sprzedaż?
Oczywiście! To były malutkie notesiki z rycinami ptaszków – niezwykle urocze. Pamiętam ekscytację, gdy zobaczyłam pierwsze zamówienie. To była mieszanka radości, dumy i poczucia, że ktoś obdarzył nas zaufaniem, wybierając właśnie nasze produkty.
Papierniczeni słyną z dbałości o detale i wyjątkowej estetyki. Jak dobieracie projektantów i selekcjonujecie materiały?
To dla nas absolutnie kluczowa kwestia. Każdy produkt, który pojawia się w naszej ofercie, przechodzi bardzo rygorystyczny proces selekcji. Współpracujemy zarówno z renomowanymi markami, jak i niezależnymi twórcami, których filozofia pokrywa się z naszą – czyli połączeniem piękna, funkcjonalności i najwyższej jakości. Natomiast praca nasz naszymi autorskimi kolekcjami to osobna historia. Bardzo starannie dobieramy papier – zwracamy uwagę na jego gramaturę, fakturę, sposób chłonięcia atramentu. Nasze projekty są oszczędne w formie, ich siła tkwi w dopracowanych detalach i konstrukcji. Zależy nam na tym, żeby mieć kontrolę na każdym etapie powstawania produktów, dlatego wykonaniem zajmujemy się samodzielnie w naszej podgórskiej pracowni, a część prac zlecamy zaufanym podwykonawcom.
Czyli Papierniczeni to nie tylko sklep, ale także pracownia rzemieślnicza. Czy taka wielofunkcyjność była planowana od początku, czy raczej naturalnie ewoluowała wraz z rozwojem marki?
Od początku chcieliśmy, by Papierniczeni byli czymś więcej niż tylko miejscem sprzedaży, oderwanym od procesu tworzenia. To przestrzeń, w której ręczna praca odgrywa kluczową rolę. Ze wsparciem maszyn i drobnych narzędzi dopieszczamy każdy notatnik i czujemy, że znamy go od podszewki. Mamy wpływ na produkt od pierwszej koncepcji, przez etap produkcji, aż po moment, w którym trafia on w ręce klientów – taki proces daje nam dużo satysfakcji.
A jakie było najbardziej nietypowe zamówienie, które szczególnie zapadło Ci w pamięć?
Jedno z najbardziej wyjątkowych zleceń przyszło kilka lat temu – 2000 pudełek zamykanych na magnes, wyściełanych archiwalnym papierem marmurkowym. Było to zamówienie dla Muzeum Warszawy. Każdy arkusz papieru był unikatowy i niezwykle cenny, dlatego nie mogliśmy pozwolić sobie na najmniejszy błąd. To była praca wymagająca ogromnej precyzji i cierpliwości, ale efekt końcowy robił wrażenie.
Wasz sklep mieści się w Podgórzu – jednej z najbardziej klimatycznych dzielnic Krakowa. Jak to miejsce wpływa na Papierniczeni?
Podgórze jest pełne historii i artystycznej energii. To dzielnica rzemieślników, twórców i pasjonatów pięknych przedmiotów. Czujemy, że nasz sklep wpisuje się w tę atmosferę – odwiedzają nas osoby, które chcą celebrować codzienność, które potrafią poświęcić czas na wybór idealnego notesu czy zeszytu. Często słyszymy, że klienci przychodzą do nas nie tylko na zakupy, ale i po inspirację, po chwilę wytchnienia w świecie pełnym pośpiechu.
A jakie inne trudności napotkaliście przez te dziesięć lat działalności?
Sezonowość to jeden z największych czynników, którymi musimy zarządzać. Latem sprzedaż jest niższa, ale to właśnie wtedy intensywnie pracujemy nad nowymi projektami i przygotowujemy się do jesieni i zimy, które są dla nas najgorętszym okresem. Grudzień to czas, kiedy z trudem nadążamy z realizacją zamówień – kalendarze, notesy i akcesoria papiernicze stają się popularnymi prezentami świątecznymi.
A jak poradziliście sobie w czasie pandemii?
Początek był trudny – ludzie ostrożniej podchodzili do zakupów, niepewność była ogromna. Skupiliśmy się wówczas na sprzedaży internetowej i to pozwoliło nam przetrwać. Paradoksalnie, wiele osób w tym czasie zaczęło bardziej doceniać analogowe przyjemności – pisanie ręczne, prowadzenie dzienników, planowanie. To sprawiło, że w kolejnych miesiącach zainteresowanie naszymi produktami wzrosło.
Ludzie rzeczywiście potrafią godzinami wybierać notesy, zeszyty, papier do pisania. Co sprawia, że artykuły papiernicze wywołują aż tak silne emocje?
To fascynujące, ale całkowicie zrozumiałe! Dobrej jakości notes czy starannie dobrane pióro to osobisty przedmiot – odzwierciedla nasz charakter, styl pracy, sposób organizacji myśli. Wielu klientów podchodzi do tego z ogromnym namaszczeniem – dotykają papieru, sprawdzają fakturę okładki, wąchają zapach stron. To multisensoryczne doświadczenie, którego nie zastąpi żaden ekran.
Na koniec zdradź, jak sama korzystasz z papierniczych akcesoriów. Masz jakieś ulubione rytuały?
Oczywiście! Codziennie wieczorem siadam z moim dziennikiem, w którym zapisuję dobre rzeczy, które przytrafiły mi się danego dnia. To może być drobiazg – miła rozmowa, zakończenie ważnego projektu, chwila odpoczynku przy kawie. Ten rytuał pomaga mi docenić codzienność i dostrzegać pozytywne momenty, nawet w najbardziej wymagających dniach.
Czytaj także:
- Od lat 80. w Nowej Hucie. “Przywiązanie do dzielnicy, ogródków i działek”
- Najstarszy fryzjer Nowej Huty strzyże od 60 lat. “Teraz nawet mężczyźni robią sobie trwałe”
- 90 procent pracowników to osoby z doświadczeniem choroby psychicznej lub niepełnosprawnością. Mają 4,7 w Google
- Nie jest saperem, ale mówi: w tym zawodzie nie ma miejsca na błędy
- Raffaele Esposto: Polacy i Włosi to najlepsi ludzie na świecie, a moja pizza jest jak narkotyk
- Uczył się w Rzymie. Pizzę robi taką, że zawstydza włoskich pizzaiolo
- Reprezentant Polski piecze na Kazimierzu. “Życie jest za krótkie, żeby robić ciągle to samo”