Austriacki fort. Jedyny taki w Twierdzy Kraków
Niewielu zna to miejsce, bo dostęp do niego przez lata był ograniczony. Tuż za ogrodzeniem ciągnącym się wzdłuż ul. Rydla znajduje się prawdziwy skarb. To austriacki Fort reditowy numer 7 “Bronowice”, który należał do systemu obronnego Twierdzy Kraków i dziś jest wyjątkowym zabytkiem.
Krzysztof Wielgus z Politechniki Krakowskiej opowiada, czym jest “Siódemka”. W przyszłym tygodniu znany architekt opowie o tym, czym może się stać, jeżeli mieszkańcy będą się potrafili o niego upomnieć. Oraz o tym jak ważne to miejsce jest i może być dla systemu miejskiej zieleni w Krakowie.
Rozmawia Tomasz Borejza.
Ten teren bardzo długo był zamknięty i wiele osób nie wie, co kryje się za ciągnącym się wzdłuż Rydla ogrodzeniem. A kryje się należący do Twierdzy Kraków Fort nr 7. Co to jest za fort?
Nosi on nazwę „Za rzeką” i jest tzw. fortem reditowym. Powstawał w trzech fazach. Pierwsza to okres wojny krymskiej i rok 1854. Austriacy musieli wtedy błyskawicznie zmodernizować Twierdzę Kraków. Nie było czasu na budowanie dzieł stałych. Zbudowano natomiast ponad 30 szańców polowych oznaczonych literami FS, które znajdowały się w odległości mniej więcej 700 metrów jeden od drugiego i po raz pierwszy stworzyły pierścień fortyfikacji wokół Krakowa. Kilka z nich znajdowało się też w tej okolicy, a jeden był na miejscu gdzie dzisiaj stoi „Siódemka”.
To początek pierścienia fortyfikacji wokół Krakowa?
Wcześniej budowano jedynie obiekty wysunięte. Takie jak „Luneta Warszawska”, „Luneta Grzegórzecka”, „Krzemionki”, „Krakus” „Św. Benedykt” i „Krzemionki”. Natomiast one nie tworzyły pierścienia, „ różańca”. Dopiero wspomniane szańce stworzyły pierścień fortyfikacji. To była zupełnie nowa jakość.
Jakość nie tylko w obronie, ale też w czymś co nazywa się rolą miastotwórczą Twierdzy?
Trzeba je było połączyć siecią ulic i to była ich rola miastotwórcza.
Powstała droga rokadowa, nazwana potem Małą Rokadą. Była to pierwsza od czasów średniowiecznych nowa konstrukcja drogowa. Jej śladem są na przykład ulice Piastowska, Rydla, Stachiewicza, Beliny-Prażmowskiego.
Szańce były zbudowane szybko i szybko zaczęły się starzeć. To jak wyglądały można dziś zobaczyć na przykładzie FS, który jest zachowany pod Kopcem Kościuszki. W latach 50-tych XIX wieku podjęto decyzję, że co drugi będzie przebudowywany na fort stały. Choćby FS 9 „Krowodrza” zamienił się w stały fort. I to co tutaj widzimy to jest pierwotny fort zewnętrznej linii Twierdzy Kraków. Jest to tzw. fort reditowy. Nie redutowy – podkreślmy.
Właśnie. Co oznacza reditowy, bo dla laika – takiego jak ja – to interesujące?
To półpodkowiasta budowla, która mieściła różne funkcje.
Na jej dachu był usypany wał. Początkowo dla artylerii dalekiego zasięgu. W kazamatach mieściły się stanowiska strzeleckie. I oczywiście magazyny oraz pomieszczenia dla załogi. Fort reditowy był niezwykle skomplikowaną machiną bojową i od innych bojowych machin z tamtego czasu, na przykład pierwszych pancerników, różnił się tylko tym, że nie ruszał się z miejsca. Miał on swoje organy do obrony dalekiej i bliskiej. Redita była w samym środku.
Natomiast od tyłu znajduje się tzw. kaponiera szyjowa. A w zasadzie dwie. Wewnątrz nich jest mały dziedzińczyk. Następnie cały ten środkowy masyw fortu otoczony jest wałem o obrysie pięciobocznym oraz fosa, w której nigdy nie było wody. Była broniona za pomocą stanowisk ogniowych, kaponier, które nazywano kocie uszy.
Dalej był przedstok?
Idąc na zewnątrz od samego środka, za fosą znajdował się przedstok. Mówiłem o artylerii dalekiego zasięgu. Początkowo to była artyleria ładowana od przodu, przypominająca tę z czasów napoleońskich. Ale kiedy budowano te bardzo drogie budowle wynaleziono nowy typ armat. Debiutem tej artylerii była Wojna francusko-pruska.
Jedna z wojen, krymska, która tu nie zawitała nakazała budowę szańca. Druga z wojen, która też tu nie zawitała, nakazała przebudowę tego fortu. I co więcej nakazała budować forty znacznie dalej. Po Wojnie francusko-pruskiej uznano, że stawianie fortyfikacji o cztery kilometry od centrum miasta, nie ma już przeszłości. Zaczęto budować kolejny, trzeci pierścień oddalony o osiem kilometrów.
Obiekty były innego typu. Były z betonu. Początkowo wielkie forty artyleryjskie – tak duże, że ledwie zmieściłyby się po przekątnej w Rynku Głównym. A potem były forty pancerne…
To można zobaczyć np. w Mydlnikach?
To tzw. trzeci pierścień. Natomiast Fort nr 7 otrzymał poprzecznicę na wale artyleryjskim. Czyli stanowiska dla nowoczesnych armat i jego funkcja się zmieniła. Z fortu, który był wysunięty na zewnętrzną linię, stał się jakby wielką baterią artyleryjską, która mogła strzelać na przedpole umocnień takich jak Bronowice, Mydlniki czy Pasternik. Ewentualnie w przypadku przełamania linii fortów mógł chronić ich zakola. Jednak szczerze mówiąc starzał się i zaczynał być powoli takim “dziadkiem na emeryturze”.
Zapewne przestałby zupełnie pełnić swoją funkcję, gdyby nie to, że wewnętrzny pierścień krakowskich umocnień, który znajdował się dotąd na linii Alei był zbyt ciasny.
Zmieniał się sposób prowadzenia wojny. Fortyfikacje stojące niemal w centrum miasta to było za mało?
Tak docieramy do trzeciej wojny, która tutaj nie dotarła. Tym razem rosyjsko-japońskiej, kiedy okazało się, że bardzo groźna może być też broń strzelecka. Karabiny maszynowe. Natarcia przeprowadzane także w nocy. To był zupełnie nowy sposób wojowania. Trzeba się było liczyć z nagłym atakiem, który mógł przełamać linie fortów. Dlatego trzeba było stworzyć nową.
Wszyscy wiemy o planie Wielkiego Krakowa. Wszyscy Krakowianie słyszeli o jego twórcy – prezydencie Juliuszu Leo, który tutaj w Bronowicach jest szczególnie dobrze znany. Ale mało kto wie, że miejsce pod Wielki Kraków uwolniła likwidacja starego rdzenia Twierdzy, który okazał się przestarzały i zbyt ciasny.
Ale rdzeń, czyli wewnętrzną linię bezpieczeństwa, chroniącą miasto przed nagłym, zuchwałym atakiem (np. kozaków, którzy mogli się przedrzeć miedzy fortami )- gdzieś trzeba było go przenieść . Tak więc stara zewnętrzna linia fortyfikacji z połowy wieku XIX – 60 lat później stała się nową wewnętrzną linią. Wtedy Fort nr 7 wraca do służby. Staje się częścią nowego rdzenia. Otrzymuje zamknięte stanowisko flankujące. Nazywane tradytorem, co oznacza zdrajcę, służy do strzelania w bok. Mamy na lewym banku fortu betonową konstrukcję przeznaczoną dla nowych armat, które miały strzelać w stronę bramy bronowickiej. Czyli w kierunku dzisiejszego skrzyżowania Rydla z Bronowicką. Tam jeszcze w latach 70-tych stał blokhaus broniący bramy.
To ostatnia linia umocnień, budowanych przed Wielką Wojną?
Powstała w latach 1910-1912. To ostatnia inwestycja Twierdzy Kraków. Przebudowano wówczas też kilka innych elementów „Siódemki”. Np. strzelnice. Nowoczesny już nie był, ale spełniał swoją funkcję. Później pełnił funkcje magazynowe dla Wojska Polskiego. Także dla Wehrmachtu w czasie II Wojny Światowej. Potem służył LWP. Powstały daleko idące zmiany polegające m. in. na przekopaniu przedstoku, żeby tam wprowadzić powierzchnie magazynowe.
Tym sposobem dochodzimy do współczesności. Czym dysponuje AMW?
W momencie, gdy obiekt został przekazany Agencji Mienia Wojskowego stanowił konglomerat bardzo różnego sposobu zagospodarowania. Mamy fort w granicach jego fosy, który w tym momencie jest ostatnim fortem reditowym tego zewnętrznego pierścienia. Nie ma drugiego takiego obiektu. Fort nr 9 został wyburzony. Tam teraz jest Park Wyspiańskiego. Fort nr 15 został wyburzony, a przez jego środek przebiega ulica Jana Pawła II.
W Krakowie są jeszcze dwa forty reditowe, z których jeden okresowo pełnił funkcję dzieła zewnętrznego, ale w końcu stały się elementami starego rdzenia. Są to: „Luneta Warszawska” oraz Bastion nr 3 Kleparz. One różnią się jednak znacząco od nieznanego fortu przy ulicy Rydla. Jest on najpóźniejszy z nich. Z pierwotnego, zewnętrznego pierścienia twierdzy – jest już ostatni. Przypomnijmy, że Fort 2 „Kościuszko” – ten najlepiej znany – jest jednocześnie najbardziej zdekompletowany.
Na przedpolu Fortu 7 „Za Rzeką” dogorywają dwie wiaty dla armat. Postawione w 1914 roku. Jeszcze w okresie międzywojennym zaczęto stawiać baraki wojskowe. Był to zunifikowany projekt mjr Aleksandra Króla. PRL dorzucił swoje „trzy grosze” – kilka nowych, niewątpliwej szpetoty – baraków i garaży. Na południe od Fortu mamy dziś miasteczko barakowe. Nie mają one wielkiej wartości historycznej, ale pomiędzy nimi znajduje się starodrzew. I to też jest bardzo ważna sprawa.
Więcej o tym, co z Fortem i terenem wokół niego dałoby się zrobić, gdyby nie trafił w ręce deweloperów przeczytacie TUTAJ, a Krzysztof Wielgus opowiedział nam także, że Kraków staje właśnie przed szansą, której nie może przegrać. (TUTAJ)
Dr inż. Krzysztof Wielgus – architekt krajobrazu, pracownik naukowy Politechniki Krakowskiej, autor licznych prac badawczych i projektowych w dziedzinie architektury obronnej, przemysłowej, architektury lotnisk oraz historii lotnictwa czasu I wojny światowej i archeologii lotniczej. Współautor projektu Lotniczego Parku Kulturowego na lotnisku Rakowice-Czyżyny oraz programu konserwacji zabytków lotniczych z okresu I wojny światowej w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
–5 komentarzy–
[…] Ulice Piastowska i Rydla to pozostałość po drodze rokadowej, która łączyła fortyfikacje Twierdzy Kraków. Na Politechnice Krakowskiej opracowano plan wykorzystania całej tej trasy w taki sposób, by służyła mieszkańcom. Dziś kontynuujemy rozmowę z dr Krzysztofem Wielgusem z Politechniki Krakowskiej, którą rozpoczęliśmy od historii Fortu nr 7. […]
[…] część rozmowy z architektem z Politechniki Krakowskiej znajdziecie pod tymi linkami: Jedyny tak Fort i Kraków przed szansą, której nie […]
[…] Rozpoczął się rozbiór terenów zielonych otaczających Fort nr 7 „Bronowice”. Choć może należałoby powiedzieć raczej, że trwa w najlepsze a kierowana przez radnego Grzegorza Stawowego małopolska AMW właśnie osiągnęła pierwszy sukces. (Jedyny taki fort – czytaj TUTAJ) […]
[…] historii. TUTAJ przeczytacie o tym, że zamiast parku będą bloki i o co dokładnie chodzi, a TUTAJ o tym, co […]
[…] rozmowy o Twierdza Kraków z architektem z Politechniki Krakowskiej znajdziecie pod tymi linkami: Jedyny tak Fort i Kraków przed szansą, której nie […]