Jak zburzyć rynek
Polska to świetnie zorganizowana maszyna do życia w znoju i trudach, więc nic nie dzieje się tu przypadkiem. Gdyby w tym precyzyjnie zmontowanym aparacie spowodować choćby niewielką usterkę, udałoby się zorganizować Rynek Krowoderski. Mechanizm Rzeczpospolitej Polski działa jednak prosto, logicznie i sprawnie.
Blisko 80 procent firm z centralą poza Krakowem nie płaci miastu całego podatku, więc ławki i parking przy zbiegu Królewskiej i al. Kijowskiej są fanaberią na którą miasto nie ma pieniędzy. Jedyne co ma miasto to ważniejsze problemy. Ten sam zestaw (nie ma pieniędzy, są ważniejsze problemy) ma spółdzielnia mieszkaniowa „Piast”, która rządzi tym terenem, a także zarząd dzielnicy V. Maszyna do życia w znoju i trudach zyska więc przy al. Kijowskiej nowy element – klocek ze sklepami, w których będzie można zostawiać pieniądze. Ponieważ nie ma pieniędzy i jest wiele ważniejszych problemów, buduje się w Polsce tylko to, na czym można zarobić pieniądze. Place, za których zagospodarowanie płaci się pieniędzmi, w myśl tej zasady powinny przysparzać pieniędzy (np. zmieniając się w pawilony). Inaczej nie będzie na nie pieniędzy.
Tylko wybory naruszają ten misterny porządek. Przecież nie opłaca się produkować stert papieru z nazwiskami kandydatów i okienkami na krzyżyk, gdy jedyną realną władzę sprawuje w Polsce papier z portretami królów i rzędem cyfr.
–3 komentarze–
Panie Michale wydaje mi się, że dziennikarz powinien być obiektywny i przedstawiać konkrety. Pan jeszcze przed “Już jutro prezentacja projektu pawilonu i chyba nie tylko to, bo Rada Dzielnicy też chce mieć coś do powiedzenia.” prezentacją Pan już narzuca swoją opinię wszystkim. Zawsze wydawało mi się, że dziennikarz jest od obiektywnego przedstawiania a to czytelnicy maja sobie wyrobić opinię u Pana jest trochę inaczej …
1) Zarzut subiektywności w felietonie to zaiste ciekawa rzecz. 2) Udawany obiektywizm kontra czytelne pokazanie zdania, to jeszcze kwestia na inną rozmowę. Naszym zdaniem to drugie jest zdecydowanie uczciwsze. Poza tym co ma znaczyć taki obiektywizm? Że należy tak samo traktować krzywdzącego i krzywdzonego? Na to nie ma zgody.
A to ciekawa koncepcja dziennikarstwa. Gratuluję