Andrzej First. Nigdy go nie spotkałema. To zresztą dość zrozumiałe, bo kiedy zginął miałem 10 lat i moim ulubionym zajęciem było kopanie piłki na boisku szkolnym. Dwa razy w tygodniu z sali gimnastycznej dobiegały głosy: – Raz… Dwa… Trzy!!! – to Andrzej, który prowadził trening i instruował swoich uczniów jak uderzać, kopać i nie pękać.