Chodzi o to żeby nic nie było!
O sprawie Zielonego Dołu pisaliśmy już wiele razy. Wracamy do niej znowu, bo widać już katastrofę, którą z tylko sobie znanych przyczyn spowodował wojewoda. A ja oczami wyobraźni widzę już także buldożery, które wjadą na ten piękny teren, który leży praktycznie w Lasku Wolskim.
Na początek w telegraficznym skrócie, czyli trzech punktach, przypomnę o co w tym wszystkim chodziło:
1. Był Ośrodek, który zatrudniał kilkanaście osób chorych psychicznie. Był tam hotel, konferencje i katering. Wszystko działało świetnie i na siebie zarabiało. Zielony Dół był prowadzony przez Laboratorium Cogito.
2. W połowie bieżącego roku o Ośrodku przypomniał sobie wojewoda Jerzy Miller i postanowił wyrzucić z niego dotychczasowych najemców. Sprawa była taka, że wielu ludzi po prostu krew zalała (w tym i mnie), więc zrobiła się afera.
3. Mimo to wojewoda jak postanowił – tak zrobił. Laboratorium Cogito wyprowadziło się w ostatni dzień września. Do dziś Zielony Dół powinien hulać na nowo, ale hula po nim tylko wiatr.
Szczegóły całej historii znajdziecie tutaj:
Po zmianach miało być lepiej, a nie gorzej. Tak przynajmniej obiecywali decydenci.
Ponieważ jednak politykom trzeba bardzo uważnie patrzeć nie tylko na usta, ale też na ręce, bo pięknie gadać potrafią dużo lepiej, niż pięknie działać, to postanowiłem zajrzeć na Aleję Kasztanową i sprawdzić, jak to wspaniale ma się Zielony Dół po reformie Jerzego Millera. Chciałem zapytać, czy coś się dzieje i jakie są plany.
Ale nie było kogo zapytać, bo Zielony Dół ma się tak, że nie ma się w ogóle.
Obiekt jest zamknięty:
Domofon milczy jak zaklęty:
A przez płot lepiej nie przeskakiwać, bo może np. wrócono do pomysłu hodowli lam w parku (tak – Urząd Wojewódzki chciał tam kiedyś hodować lamy) i po co taką miłą lamę straszyć:
W skrzynce zbierają się listy i ulotki:
Gdzie indziej leżą liście:
Dużo liści:
I gniją owoce:
To teraz można już chyba powiedzieć, że chodziło o to, żeby nic nie było?
Tak jak tutaj:
I powiedzcie tylko, czym reprezentacja PO w Małopolsce (wszak wojewoda reprezentuje rząd w województwie) różni się od Kononowicza w Białymstoku?
Poza tym może, że Kononowicz się chyba nieco lepiej ubiera.
A teraz – moim zdaniem oczywiście – będzie tak:
Konkurs rozpisano trochę z zaskoczenia i według mnie tylko dlatego, że wokół całej sprawy zrobiła się zbyt duża awantura. Od początku było jednak wiadomo, że nowy najemca nie ma wystarczających środków, żeby wszystko nie skończyło się katastrofą finansową i organizacyjną.
Katastrofę już widać – wystarczy popatrzeć na zdjęcia powyżej – za chwilę więc decydenci wyjdą i powiedzą: – Chcieliśmy dobrze, ale nie wyszło. Widać trzeba coś zmienić i na przykład poszukać prywatnego kupca, który zaopiekuje się terenem. O takiego trudno nie będzie, bo w nowym krakowskim Studium są to działki, które przeznaczono pod – jakby mogło być inaczej? – zabudowę mieszkaniową.
Działek budowlanych w – praktycznie – Lasku Wolskim wielu nie ma, a kto nie chciałby tam mieszkać? Dlatego można już wypatrywać buldożerów.
–3 komentarze–
Gdyby w polsce funkcjonowało coś takiego jak NSA w USA, decydenci nie braliby łapówek bo nie mieliby się jak na nie umówić … Nigdy nie uwierzę w to że te tereny “poszły za darmo”, nie w tym kraju. A my możemy sobie pisać listy, zażalenia, organizować manifestacje (legalne bądź nie) a to i tak nic nie da. Bo czy ktoś może mi wymienić choć jedną sprawę w której obywatel wygrał?
[…] też chyba powinny, bo to by tłumaczyło ten nasz krakowski (nomen omen) zielony dół. I obawiam się tylko, że lepiej nie będzie. Świadomość tego wpędza mnie w depresję i […]
[…] też chyba powinny, bo to by tłumaczyło ten nasz krakowski (nomen omen) zielony dół. I obawiam się tylko, że lepiej nie będzie. Świadomość tego wpędza mnie w depresję i […]