Dla kierowców nie ma. Dla człowieka prezydenta jest
Kolejny radny miejski, jeden z najważniejszych ludzi z tzw. Ekipy Majchrowskiego, znalazł pracę w miejskiej spółce. To budzi kontrowersje z co najmniej trzech powodów: radny powinien kontrolować miasto, a nie dla niego pracować; jednostka, w której radny został zatrudniony, nie ma pieniędzy na porządne wypłaty dla kierowców i motorniczych; można odnieść też wrażenie, że stanowisko stworzono tak, aby obejść ustawę o samorządzie.
Nie ma jak u Jacka
W Krakowie od lat trwa dziwny “proceder”, który polega na zatrudnianiu radnych miejskich w spółkach i jednostkach podległych gminie Kraków. Wydaje się to, delikatnie mówiąc, nie fair, bo rada miasta ma za zadanie m.in. kontrolować działania prezydenta, a praca na etacie, gdzie szefem jest prezydent, może skutecznie to utrudniać. Bo kto będzie patrzył na ręce, które go karmią, dają etat oraz paczki na święta?
Jacek Majchrowski wydaje się mieć tego pełną świadomość i zatrudnia rzesze radnych miejskich. Lista jest długa: w zarządzie dróg pracuje Łukasz Wantuch, a w Przedsiębiorstwie Usług Technicznych (podlegającym pod MPEC) Kazimierz Chrzanowski. Obaj z prezydenckiego klubu radnych “Przyjazny Kraków”. Etaty dostali też inni przedstawiciele ekipy Majchrowskiego z Platformy Obywatelskiej: Jakub Kosek znalazł zatrudnienie w KEGW jako główny specjalista, a Andrzej Hawranek jest koordynatorem w MPO.
Sprytna zagrywka prezydenta gwarantuje mu większą lojalność rady miasta, choć dla samego miasta to działanie mocno szkodliwe. Historia ma też element satyryczny, bo członkowie PO zatrudnieni w miejskich jednostkach oraz ich partyjni koledzy najgłośniej krzyczą (i słusznie), gdy politycy Prawa i Sprawiedliwości znajdują zatrudnienie wraz z wysokimi zarobkami np. w radach nadzorczych spółek państwowych. Ale temat mentalności Kalego polskich polityków to historia na zupełnie inną okazję. Teraz skupmy się na Adamie Migdale, jednym z najbardziej zaufanych ludzi Jacka Majchrowskiego.
Kierowcy tyrają, radny Migdał zarabia
Adam Migdał – podobnie jak prezydent Jacek Majchrowski – mieszka w południowych rejonach Krakowa. Sąsiad prezydenta to bardzo ciekawa postać. Najgłośniejszym elementem jego “służby” na rzecz mieszkańców, było zatrudnienie go w spółce Miejska Infrastruktura, która miała zajmować się budowaniem parkingów na terenie Krakowa. Jak pisaliśmy jakiś czas temu, efekty pracy Adama Migdała były mizerne, w odróżnieniu od jego zarobków. Przypomnijmy – w 2020 roku Migdał zarabiał 16 tysięcy miesięcznie, co jest dość sporą stawką w świetle tego, że spółka nie wywiązała się ze swojego zadania (w ciągu 5 lat swojej działalności zbudowała zaledwie 3 parkingi na kilkaset miejsc) i została – decyzją prezydenta i radnych – zlikwidowana.
Co najciekawsze – w 2020 roku spółka była już w likwidacji, ale wysokich apanaży Migdała nie zlikwidowano. Z oświadczenia majątkowego radnego za 2021 rok dowiadujemy się jednak, że znalazł on potem pracę w innym miejscu pod skrzydłami prezydenta Majchrowskiego, a dokładnie w Kraktransrem – spółce należącej do MPK Kraków, która odpowiada za przetargi.
Zarobki Migdała nadal są imponujące i znacząco wyższe niż pensje kierowców MPK.
Radny Migdał zarabia kilka średnich krajowych w miejscu, w którym kierowcy i motorniczowie muszą grozić strajkiem, aby otrzymać godną pensję. Ci, którzy nie wytrzymują głodowych wypłat, odchodzą. Inni, aby wyrobić w miarę sensowną wypłatę, pracują długo i dużo, co może stwarzać zagrożenie na krakowskich ulicach. Dodatkowo z powodu problemów z kadrami ogranicza się liczbę kursów, wprowadza ogromne cięcia w wakacyjnym rozkładzie jazdy, a efektem jest to, że pasażerowie tłoczą się w autobusach i tramwajach jak sardynki w puszce.
A wiecie, jak wygląda krakowska ruletka? Wsiądzie. Nie wsiądzie… pic.twitter.com/hxdmdUZudh
— Tomasz Borejza (@TomaszBorejza) June 22, 2022
O zapaści krakowskiej komunikacji rozpisywała się w ostatnich tygodniach krakowska prasa, a także my w tekście o wiele mówiącym tytule: “Ludzie wypadają z autobusów, ale problem wkrótce zniknie, bo nie będzie autobusów”.
Miasto zarządzane przez prawnika, czyli “łódka Bols” po krakowsku
Kolejnym kontrowersyjnym wątkiem sprawy jest forma, w jakiej Adam Migdał został zatrudniony w Kraktransrem. Przypomnijmy – według ustawy o samorządach, radni miejscy danej gminy w ogóle nie mogą być zatrudniani w urzędzie, a w gminnych jednostkach nie mogą zasiadać na kierowniczych stanowiskach. W mieście rządzonym przez prawnika nie jest to jednak problemem.
Tutaj wymyślono, że zamiast stanowiska kierowniczego, którego teoretycznie nie może objąć miejski radny, tworzy się stanowisko koordynatora, głównego specjalisty czy kontrolera. I tak – w spółce-córce krakowskiego MPK radny Migdał jest zatrudniony jako koordynator ds. inwestycji i zamówień. Podobnie zrobiono w MPO zatrudniając Andrzeja Hawranka, który jest koordynatorem, a dokładniej specjalistą ds. kontroli systemu. Miejska spółka nie chce ujawnić zarobków radnego, co każe się domyślać, że pensja nie należy do najmniejszych.
O co chodzi w tym myku? O to, żeby dać komuś kierownicze stanowisko i – przede wszystkim – kierownicze uposażenie, ale oficjalnie nie nazywać tego kierowniczym stanowiskiem, bo zabranie tego ustawa. Tak aby – parafrazując klasyka – byle łajza z kontroli nie wzięła za tyłek. Potwierdzać to wydaje się wypowiedź Andrzeja Hawranka w Gazecie Krakowskiej tuż po zatrudnieniu w MPO. Polityk PO podkreślił wówczas, że “nie jest to stanowisko kierownicze, przeszedłem normalną procedurę zatrudnienia i osobiście nie widzę przeciwwskazań, by radny objął taką funkcję“.
Podobny sprytny manewr zastosował kiedyś producent wódki Bols, który w związku z zakazem reklamy alkoholu zamiast wódki reklamował łódkę Bols. Tym samym tropem poszedł legalista, profesor prawa Jacek Majchrowski, pokazując, że zmieści swoich ludzi w każdą, nawet najmniejszą, szczelinę w prawie.
–1 Komentarz–
[…] drugie wprowadza się w mieście jednakowe standardy dla pracowników normalnych i tych, którzy należą do ekipy. Równe i sprawiedliwe traktowanie to podstawa dobrego zarządzania. A dziś jest tak, że z jednej […]