Gdzie radny ma obywatela?
Justyna Rogóż wysłała list ws. planów pozbawienia nas kolejnego skrawka zieleni, do wszystkich radnych miasta wybranych z naszego okręgu, Zarządu Rady dzielnicy i części radnych dzielnicowych. W sumie do kilkunastu osób, w tym – jak mówi – trzy razy do przewodniczącego Bogdana Smoka. Reakcja? Irytująca, czyli jej brak.
Zignorowali ją radni miasta. Zignorował ją Zarząd Dzielnicy, który na okres wakacji zapewnił sobie możliwość wyręczania całej Rady. Podobno żeby móc odpowiadać w takich właśnie sytuacjach. Nie zignorowało jej tylko kilku radnych, których Zarząd postanowił wyręczyć. Odpowiedziały jej zaledwie cztery osoby z Rady Dzielnicy VI. To (alfabetycznie): Marcin Dzierżak, Bogdan Nowak, Stefan Suliński oraz Łukasz Quirini-Popławski.
Powinienem zapewne napisać, że jestem zaskoczony, bo przecież jest to dobra władza, która o obywatela dba, a tylko raz coś nie wyszło. Tyle tylko, że tak napisać się nie da, bo arogancja władzy w Polsce w ogólności, a w krakowskiej radzie miasta i dzielnicach w szczególności, osiągnęła poziom, na którym mogłaby być śmieszna, gdyby nie była straszna.
A do tego, co przeraża nawet bardziej, stało się to tak zwyczajne, że zaczęliśmy ją uznawać za normalną i przestaliśmy się jej nawet dziwić.
Radni co chwilę pokazują nam gdzie nas mają. (Czytajcie: „Ja jako oszołom” Michała Radziechowskiego). O tym, że obywatel jest ważny, a władza „obywatelska”, przypominają sobie raz na parę lat. Wtedy, gdy potrzebują naszych głosów, żeby przez kolejne kilka lat móc regularnie meldować się przy magistrackiej kasie po odbiór diet, za które i tak – jak mówią przynajmniej niektórzy z nich – nie sposób wyżyć. Choć większość z nas właśnie za takie pieniądze żyć musi.
Szczęście w nieszczęściu jest takie, że arogancję można rozliczyć. I pokazać, że obywatel też może mieć radnego tam, gdzie zwykle radny ma obywatela. Jeżeli nie wierzycie, że da się to zrobić, to się mylicie. Na to co dzieje się w Warszawie mamy ograniczony wpływ. Ale w Krakowie 1000 zirytowanych wyborców jest w stanie przesądzić o tym, że do Rady Miasta dostanie się nie ten, a inny człowiek. Oto ile głosów otrzymali w ostatnich wyborach radni miasta startujący w okręgu obejmującym Dzielnicę VI Bronowice, którzy nie zdecydowali się odpowiedzieć na alarmujący list mieszkanki (kolejność alfabetyczna):
– Mirosław Gilarski, Prawo i Sprawiedliwość, 4766 głosów, m.gilarski@op.pl.
– Andrzej Hawranek, Platforma Obywatelska, 2323 głosy, Andrzej.Hawranek@rmk.krakow.pl.
– Rafał Komarewicz, KW Jacka Majchrowskiego, 326 głosów, rafal.komarewicz@radnykrakowa.pl.
– Marta Patena, Platforma Obywatelska, 3592 głosy, Marta.Patena@rmk.krakow.pl.
– Bogdan Smok, Platforma Obywatelska, 1705 głosów, Bogdan.Smok@rmk.krakow.pl.
– Paweł Węgrzyn, Platforma Obywatelska, 2860 głosów, Pawel.Wegrzyn@rmk.krakow.pl.
Zacznijmy wymagać, bo mamy do tego prawo, za które zresztą słono płacimy. Zacznijmy się dziwić, że arogancja nas już nie dziwi. Nie kwitujmy jej stwierdzeniem, że tak już jest. Może i jest. Ale nie musi być. Może to jest zwyczajne. Ale z pewnością nie jest normalne.
Wprawdzie do wyborów jeszcze ponad rok, ale obiecuję już dziś, że sprawę przypomnimy, gdy politykom (samorządowcom?) zacznie na nas zależeć. Czyli w listopadzie przyszłego roku. W czasie kampanii wyborczej. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu lista tych, którzy sprawę zignorowali będzie krótsza, bo w międzyczasie zreflektują się, że są za to odpowiedzialni.
Może List Otwarty (Czytaj TUTAJ) zawiedzionej mieszkanki, skłoni do działania tych, których nie skłonił do tego list prywatny. A może okaże się tak, że poczta od pani Justyny wpada do spamu, chociaż nam nie wpadła i nie wpadła też Marcinowi Dzierżakowi, Bogdanowi Nowakowi, Stefanowi Sulińskiemu oraz Łukaszowi Quirini-Popławskiemu lub radni są na wakacjach, a jak tylko wrócą to zaczną działać nie tylko chętnie, ale też skutecznie?
W każdym razie na to liczę. Choć nie całkiem wierzę.
Tak jak liczę, ale nie do końca wierzę, że ktoś posiadający moc sprawczą i zdolność lobbowania w interesie nas wszystkich zajmie się sprawą działek, ale też wszystkim tym, czym w dzielnicy trzeba się zająć. Czyli m. in.: – zielenią wokół Fortu nr 7, – koncepcją parkowego zagospodarowania dawnej Drogi Rokadowej (o tym więcej w drugiej połowie tygodnia), – zaniedbaną infrastrukturą Mydlnik, które nie cieszą się zbyt wielkim zainteresowaniem, – tym, co ostatnio dzieje się z Bronowianką, bo coraz więcej osób mówi, że nie dzieje się dobrze, – itd, – itp.
Adresy mejlowe podałem na wypadek, gdyby ktoś chciał się dołączyć do apelu Justyny Rogóż i również przesłać do naszy reprezentantów list z prośbą (treść Listu TUTAJ) o zajęcie się sprawą działek. Lub jakąkolwiek inną, ale ważną dla dzielnicy sprawą. Wszak sami prosili o to, by pomagać w kontakcie z wyborcami. To pomagamy. Oby wyborcy nie musieli być tym kontaktem rozczarowani.
–1 Komentarz–
[…] Czytajcie też komentarz redakcyjny: TUTAJ. […]