Kota nie ma, myszy harcują
Na fotografii widzimy dwa służbowe samochody Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Jeden z nich to limuzyna samego dyrektora tej miejskiej jednostki. Drugi to limuzyna innego pracownika tej miejskiej jednostki. Jak widzicie, oba pojazdy zaparkowano na chodniku. Taki przykład dają nam kierowcy ZIKiT-u – jednostki, która odpowiada za organizację ruchu w tym mieście. I w sumie to wszystko się zgadza – ruch organizują tak, jak sami parkują.
Ciekawa jest też gra “parkingowych światłocieni” na zdjęciu. Widać wyraźnie, że kierowcy urzędniczych samochodów uznali, że przepisy można złamać, jeśli samochód jest narażony na czerwcowy żar lejący się z nieba. Myślę, że to niegłupi pomysł. Urzędnicy – żeby nie męczyć się w upale – powinni mieć dożywotnie prawo parkowania tam, gdzie tylko chcą, byle był tam cień. Bo to ludzie tak zapracowani, że chyba nie ma co wymagać od nich tego, żeby w godzinach urzędowania zmagać się musieli ze zbyt wysoką temperaturą w wygodnej limuzynie.
Zastanowiło mnie jedynie, jakim cudem pozwolił na to sam dyrektor ZIKiT, Jerzy Marcinko. To w końcu człowiek, który do pracy jeździ tramwajem i nie przypuszczałem, że parkowanie na “wicie, rozumicie” jest w jego stylu. Nie myliłem się jednak. Jak się okazało, pan dyrektor przebywa na urlopie. A kiedy kota nie ma, myszy harcują. I parkują na chodnikach. To takie symboliczne.
–1 Komentarz–
[…] i Transportu mają ogromne problemy z przepisowym parkowaniem pisaliśmy wielokrotnie (tutaj, tutaj i jeszcze tutaj). Niestety parkowanie tam, gdzie nie wolno weszło im w krew tak mocno, że chyba […]