Kraków będzie miał więcej pieniędzy: Miasto ofiarą leksusu i prestiżu
Kraków będzie miał więcej pieniędzy? Z zaciekawieniem obserwuję, jak miasto namawia do tego, by mieszkańcy zaakceptowali nowy plan dla terenów po dawnym Motelu Krak. Nie tylko dlatego, że to wielka, pusta działka po naszej stronie miasta, ale też dlatego, że miasto pada tam ofiarą własnej polityki.
Walczy tam bowiem rozsądnym argumentem ekonomicznym. Komunikat jest taki: zgódźcie się, nie róbcie problemów, Kraków będzie miał więcej pieniędzy, a są to nasze wspólne pieniądze. Im ich więcej, tym lepiej. Brzmi sensownie? Mogłoby, ale dla mieszkańców brzmi bardziej śmiesznie niż sensownie. Tak bardzo, że śmieją się nawet media, które z magistratu nigdy się nie śmieją.
Wszystko dlatego, że taki argument miałby sens, gdyby dało się go odczytać tak:
– Zgódźcie się. Miejsce nie jest takie najgorsze. Pieniędzy będzie sporo, a zarobione pieniądze przeznaczymy na to, żeby żyło się nam lepiej i – np. – wykupimy hektary spod Fortu Bronowice i zrobimy wam tam rewelacyjny park.
Alternatywa byłaby więc taka:
– biurowce tam gdzie był Krak i park przy Rydla albo:
– łąki tam gdzie był Krak i mieszkaniówka (z nadzieją na kampus ASP) przy Rydla.
Rzecz warta rozważenia. I być może urzędnicy myślą, że taką alternatywę przedstawiają. Jednak kiedy umieścić ją kontekście polityki miasta, to brzmi ona zupełnie inaczej i jest taka:
– biurowce tam gdzie był Krak i więcej prestiżu oraz leksusu albo:
– łąki tam gdzie był Krak i mniej prestiżu oraz leksusu.
Ponieważ dla większości mieszkańców miasta prestiż i leksus znaczenia nie mają, to nie ma się co dziwić, że wolą łąki. Też wolę łąki od leksusu i prestiżu.
W Magistracie powinna się teraz – a właściwie nie teraz, lecz dawno temu – zapalić czerwona lampka. Znaczenie konsultacji będzie rosło, bo takie jest oczekiwania mieszkańców, którzy coraz lepiej dbają o swoje interesy. Wraz z tym wzrostem w zarządzaniu miastem coraz więcej będzie znaczyć zaufanie – które do niedawna nie było uznawane za specjalnie istotny czynnik – pomiędzy placem Wszystkich Świętych i resztą krakowian. A na razie z zaufaniem jest marnie.
Fot. Natalia Legoń.
–2 komentarze–
Smutne, ale kasa zaleje betonem całe to miasto. Mieszkam opodal i tylko obserwuję kolejną znikającą przestrzeń. To co jeszcze ocalało a też zaczyna znikać to tereny wzdłuż Rudawy za Błoniami. Niestety już powstają pierwsze “apartamentowce”
Tam by się prosił taki porządny park z prawdziwego zdarzenia i ścieżka rekreacyjna, aż za miasto. Sam nie wiem gdzie Rudawa się zaczyna, ale wiem, że daleko i po drodze mija piękne podkrakowskie dolinki. Taki park i ścieżka wałami Rudawy byłaby wspaniałą atrakcją i wielkim ułatwieniem komunikacyjnym dla rowerzystów.
[…] Miasto ofiarą leksusu i prestiżu […]