Wizja „Krakowa dla turystów” zbankrutowała. Co chcemy zbudować po pandemii?
Kraków dla turystów. Przybywa głosów przekonujących, że związane z brakiem turystów załamanie miejskiej gospodarki to dowód na to, że krytycy zmieniania Krakowa w lunapark nie mieli racji. Dziwi mnie to trochę, bo jeżeli zapowiadane załamanie czegoś dowodzi, to raczej odwrotnej tezy. Takiej, że rację mieli ci, którzy mówili, iż opieranie gospodarki milionowego miasta z kilkoma uczelniami wyższymi i ogromnym kapitałem ludzkim na wieczorach kawalerskich i panieńskich, nie jest dobrym pomysłem.
Przekonuje prezydent Majchrowski. Przekonują też dziennikarze. Na przykład red. Michał Olszewski z „Gazety Wyborczej” o tym, że z krakowskich ulic zniknęli turyści, napisał tak: „Na miasto spadła trwoga, bo przecież nie tak miał wyglądać Kraków bez turystów. Turyści precz, pieniądze mogą zostać. Tymczasem, co za pech, turyści uciekli razem z pieniędzmi. (…) Zwolennikom radykalnych rozwiązań i retromarzeń o powrocie do mitycznej prowincji, która, jak niegdyś, będzie zasypiać po zmroku, obecna sytuacja powinna dać jednak do myślenia. Jeśli na dno pójdzie branża turystyczna, pociągnie ona za sobą inne biznesy. Kraków będzie spokojny, cichutki i znacznie biedniejszy. Jak mówią Chińczycy: »Uważaj na marzenia, niektóre się spełniają«.”
Czytaj też: Kraków ma więcej Airbnb na mieszkańca niż Barcelona. “Potencjał nie osiągnął maksimum”
Mnie te głosy trochę dziwią. Po pierwsze jest to bowiem dyskusja z ludźmi, których tezy się wymyśliło, żeby łatwiej dowieść swojej racji. I o ile nie dziwi mnie to w wykonaniu magistratu, to po redaktorze Olszewskim spodziewam się więcej. A wymyśliło dlatego, że nikt na poważnie nie postulował, by Kraków dla turystów zamknąć. Ja sam na przykład turystów bardzo lubię, ale uważam, że przekroczyliśmy w tej dziedzinie granice rozsądku. Rozwijanie turystyki zgodnie z hasłem „im więcej tym lepiej” zaczęło powodować coraz więcej problemów. Jednym było to, że wyludnione centrum zmieniono w skansen.
Innym, że wielu krakusów przestało być stać na mieszkanie w Krakowie. Trudno przecież rywalizować na rynku z kupującymi pod tzw. „inwestycje”. Ci ceny odnoszą nie do tego, ile zarabiają, a do tego, ile można zarobić na najmie.
W moim odczuciu domaganie się rozsądku w prowadzeniu polityki turystycznej nie jest tym samym, co domaganie się tego, by miasto dla turystów zamknąć. Rozumiem jednak, że z rozsądkiem trudniej polemizować niż z wymyślonymi przez siebie, lekko absurdalnymi tezami. Tym bardziej, że niekiedy trzeba by było polemizować z… sobą samym. Podobne obawy podnosił przecież także Urząd Miasta Krakowa, który apelował do Komisji Europejskiej o pomoc w walce z najmem krótkoterminowym [Więcej w artykule: „Kraków apeluje do UE w sprawie problemów z najmem krótkoterminowym: »turystyfikacja« nie jest tym, czego chcą mieszkańcy”]. A nawet sam prezydent Jacek Majchrowski, który już kilka lat temu pisał tak:
„Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że turystyka z jednej strony jest wymierną – jak mogą się Państwo przekonać z przytoczonych danych – korzyścią dla Krakowa, jednak z drugiej towarzyszą jej także negatywne zjawiska. Chociaż daleko nam jeszcze do Barcelony, Wenecji czy Paryża, to także w Krakowie mieszkańcy zaczynają zwracać uwagę na »zawłaszczanie« miasta przez turystów. Będziemy szukać złotego środka.” Wtedy złotego środka znaleźć się nie udało.
Rzecz jednak w tym, że jest okazja, by to zmienić.
Powodem słabości argumentów urzędu oraz Gazety Wyborczej jest bowiem nie tylko to, że polemizują z wymyślonymi przez siebie przeciwnikami i tezami. Chodzi też o to, że sytuacja, w której załamanie ruchu turystycznego ma grozić załamaniem gospodarki miasta, dowodzi dokładnie odwrotnej tezy niż ta stawiana. Dowodzi mianowicie tego, że racje mieli wszyscy ci, którzy mówili, że nie można opierać gospodarki milionowego miasta na wieczorach kawalerskich i panieńskich.
Wielka szkoda, że musiało dojść do sytuacji, która dla wielu osób oznacza duże problemy, byśmy zobaczyli, jak bardzo ślepa jest to uliczka. Jednak piszę to nie po to, by komukolwiek wbijać szpilę lub pouczać o popełnionych błędach. Piszę, by zaproponować inną dyskusję niż ta, w której będziemy się kłócić o to, czy tak jak było, było dobrze. Rozumiem wprawdzie, że dla wielu osób byłaby to kłótnia wygodna, bo jej efektem musiałby być powrót do stanu sprzed kryzysu. Być może w gorszym wydaniu, skoro jedyną alternatywą dla zbyt dużej liczby turystów, jest brak turystów.
Tymczasem wspomniany kryzys to okazja, by zadać kilka istotnych pytań i przewartościować cele miejskiej polityki.
Jedno z pytań jest na przykład takie, jakiego zarządzania turystyką chcielibyśmy w Krakowie i jaką turystykę chcemy odbudować?
Nie musi wszak, jak dotąd, chodzić jedynie o „dutki”.
I właśnie do takiej rozmowy chciałbym Was wszystkich zaprosić.
Wliczając w to i tych, którzy zdążyli odpowiedzieć, że najlepiej już było i trzeba do tego wrócić.
Czytaj także: Amsterdam zakazuje najmu krótkoterminowego w centrum. Poza nim ograniczenia
Czytaj także: Gdzie tanio zjeść w Krakowie? Turyści polecają
- Czytaj także: Atrakcje w Krakowie, które polecają turyści!
Fot. Pixabay.
–16 komentarzy–
To chyba prima aprilis. Od kiedy “zbankrutować” to czasownik przechodni?
Bardzo trafny komentarz. Miasto niestety zostawiło sprawę wolnemu rynkowi, a ten kieruje się tylko zyskiem. Na wielu osiedlach sąsiad to weekendowy turysta traktujący mieszkanie jako miejsce na „biforek”, za nic mający potrzeby stałego mieszkańca. Nie wyobrażam sobie Krakowa bez turystów ale tym bardziej nie wyobrażam sobie powrotu do stanu poprzedniego.
świetny tekst, ale czy ma szanse coś zmienić?
No dobra. A jezeli nie dutki, nie turysci to co? Nie trudno zauwazyc, ze Krakow to nie Paryz, czy Londyn i centrum finansowym Europy nie zostanie. Dzisiaj w gosppdarce swiatowej turystyka ma duze znaczenie – nie wyobrazam sb, co by bylo gdyby jej zabraklo. Owszem, rowniez narzekam na wysokie ceny najmu i mieszkan na sprzedaz, ale to jest domena kazdego duzego miasta na swiecie, a przynajmniej w Europie i nie dotyczy koniecznie tych, w ktorych turysyka ma sie dobrze. Po przeczytaniu tekstu stawiam wiec pytanie: jak ograniczyc turystyke w krk tak, aby nie miala ona wplywu na zycie stalych mieszkancow, na wzrost cen mieszkan itd, a jednoczesnie zrobic to zgodnie z prawem i nieograniczaniu przy tym wplywow do kasy miasta?
A nie zapędziliśmy się tutaj trochę? To nie jest tak ze Kraków umiera bo wyjechali turyści tylko tez dlatego ze wprowadzono inne ograniczenia. Restauracje puby zamknięto nie tylko dla turystów ale przede wszystkim dla mieszkańców Krakowa… nie zrzucamy turaj wszystkiego na zamarcie ruchu turystycznego. Owszem jest on lwia częścią dochodu ale nie zapominajmy ze nasi lokalni mieszkańcy, studenci tez nakręcają te koniunkturę
Pan Redaktor wytyka oponentom, w tym i GW z Michałem Olszewskim, że odpowiadają na tezy nie postawione. Chciałbym się zatem upewnić, czy to jest teza postawiona przez Pana Redaktora: “Dowodzi mianowicie tego, że racje mieli wszyscy ci, którzy mówili, że nie można opierać gospodarki milionowego miasta na wieczorach kawalerskich i panieńskich. ” – czy też jest o jakaś inna teza, której Pan w swoim tekście nie zawarł? Bo nie chciałbym popełniać błędów dotychczasowych, niezbornych krytyków i wolałbym się odnieść do tezy, czy też tez postawionych.
[…] Marcin Baran napisał do nas z informacją, że przygotował wirtualny spacer po Krakowie, który z pewnością was zainteresuje. “Przeszliśmy się” uliczkami sfotografowanymi przez Marcina i zachęcamy, by zrobić to samo. Zdjęcia dużo mówią o dzisiejszym Starym Mieście. […]
[…] że nie ma na nas siły. Urząd i Rada Miasta próbują odstręczyć nas od siebie wszelkimi sposobami ale my forsujemy każdą barykadę. Jest […]
Zarządzając miatem trzeba mieć wizję jego istrnienia i rozwoju. Czym to Miasto ma się zajmować jaki jet cel jego istnienia ,wiedząc jakie są jego mocne i słabe strony. Jakie sa zagrożenia zewnętrzne i rynkowe okazje (SWOT) Przywódca/ Leader To musi wiedzieć i to on osobiście mając tę wizję okresla strategię jej realizacji . A Majchrowski tej wizji i tym samym strategii działania nie ma, a nawet nie wie co to jest i nigdy o planowniu strategicznym nie słyszał, Dokumenty o tytule “Strategia rozwoju miasta” pisza przez kilkanaście lat za niego inni żeby były ” na sztukę ” On nawet do nich zapewne nie zagląda Mały urzednik nigdy nie będzie przywódcą, bo jego wizja to przetrwanie przy władzy.:)
[…] z tego taki, że obecni włodarze miasta od dziennikarza dowiedzieli się, że przez ostatnie lata Kraków mógł […]
[…] Ostatnio głośno także o pomyśle, by krakowskie metro powstało w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Jeśli metro samo w sobie nie jest najlepszym pomysłem na rozwój komunikacji w mieście, to metro wybudowane w tym systemie byłoby jeszcze gorsze. Przede wszystkim można przypuszczać, że miasto ustanowiłoby ceny biletów na bardzo wysokim poziomie, by partnera prywatnego spłacić. Jesienią temat metra z pewnością powróci – część polityków liczących na wyborcze powodzenie będzie przekonywać, że jest ono w Krakowie niezbędne, by podkreślić prestiż miasta. To krótkowzroczne myślenie bardzo podobne do fascynacji pomysłem zimowej olimpiady w stolicy Małopolski. Nie myśląc o wątpliwym prestiżu metra, a kierując się racjonalną i przyjazną dla mieszkańców wizją polityki miasta, przyszłości komunikacji miejskiej w Krakowie trzeba upatrywać we wzmocnionej sieci tramwajowej. Nie należy jednak wykluczać prowadzenia części linii tramwajowych w tunelach – tak, jak ma to miejsce pod dworcem kolejowym – szczególnie mając na względzie coraz częściej pojawiające się zatory tramwajowe. […]
[…] Na rozstaju dróg, zwalniający próg – on wskaże ci drogę…? […]
„[…] A wymyśliło dlatego, że nikt na poważnie nie postulował, by Kraków dla turystów zamknąć. Ja sam na przykład turystów bardzo lubię, ale uważam, że przekroczyliśmy w tej dziedzinie granice rozsądku”
Ehhh.. puste słowa imho.. bo jak określić te „granice rozsądku”!? a nawet jeśli, to jak to regulować!? Na ile to będą skuteczne rozwiązania, a jednocześnie szanujące wolność innych osób?
„[…] Innym, że wielu krakusów przestało być stać na mieszkanie w Krakowie. Trudno przecież rywalizować na rynku z kupującymi pod tzw. „inwestycje”. Ci ceny odnoszą nie do tego, ile zarabiają, a do tego, ile można zarobić na najmie”
Nie jestem takim inwestorem, jaki został przywołany, ale moim zdaniem to zbyt daleko idące uproszczenie.. najem pod turystów to przecież tylko częśc rynku i przypuszczam, że jednak głównie ograniczony do centrum.. kupno mieszkań pod najem dla turystów na Górce Narodowej!?
„Rzecz jednak w tym, że jest okazja, by to zmienić”
Przed/w trakcie zapowiadającej się recesji!? Serioo!?
„ […] Powodem słabości argumentów urzędu oraz Gazety Wyborczej jest bowiem nie tylko to, że polemizują z wymyślonymi przez siebie przeciwnikami i tezami. Chodzi też o to, że sytuacja, w której załamanie ruchu turystycznego ma grozić załamaniem gospodarki miasta, dowodzi dokładnie odwrotnej tezy niż ta stawiana. Dowodzi mianowicie tego, że racje mieli wszyscy ci, którzy mówili, że nie można opierać gospodarki milionowego miasta na wieczorach kawalerskich i panieńskich.
A to tak serio wygląda? Pytam bo autor na poparcie nie przedstawił żadnych danych liczbowych, poza pojedynczym cytatem Prezydenta Majchrowskiego, w którym jest mowa tylko o „wymiernych korzyściach” z turystyki. Dla mnie IMHO 5% jest już wymierne.. 10% tym bardziej. A ile tego jest? Aż z ciekawości sprawdziłem i dla 2016 to było 4,55-8,27% (zalezy jak liczyć). Dramatyzowanie więc, o „opieraniu się gospodarka Krakow na turystyce” to takie androny wujka Janusza na imieninach u cioci.. problem może być, ale nie w tej skali albo zamiast argumentów autor strzela ślepkami, bo mnie na pewno nie przekonał..
[…] wizja zostaje dana przez władze, a dyskutować można co najwyżej o metodach dotarcia do celu. Tymczasem takie konsultacje powinno rozpoczynać pytanie o cele i to, czy krakowianom w ogóle odpow… To, jak do niego dojść, jest sprawą wtórną. Narzędzi, które pozwalają się tego w mądry […]
[…] odwiedziliśmy z okazji wieczoru kawalerskiego syna, który żeni się w tym roku. 14 facetów, naprawdę głodnych i nieco awanturujących się, jak […]
[…] O Piotrze Szczepaniaku dowiedziałem się z internetu. Pan Piotr od 34 lat prowadzi sklep metalowy pod adresem Wielopole 5 w Krakowie i ma problemy, bo z okolicy wyprowadzili mu się już prawie wszyscy klienci. Sam też mógłby się wyprowadzić, ale do emerytury nie zostało mu wiele i warto, by co najmniej „dociągnął” do niej tam, gdzie otwierał biznes. Nie trzeba wiele. Jak się coś zepsuje, to trzeba zadzwonić po drobną naprawę. Tym bardziej warto, że jest to całkiem niezła forma pokazania środkowego palca, turystyfikacji Krakowa. […]