Marcin Wójcik, Oficer Rowerowy KRK: Wallenrod z ZIKiT-u (Akt II)
Marcin Wójcik. Dziś druga część rozmowy z Oficerem Rowerowym KRK Marcinem Wójcikiem. (Pierwszą znajdziecie TUTAJ).
– Chciałbym, żeby powołano oficera do spraw pieszych. Poważnie. Tutaj jest naprawdę dużo problemów. Zapomninamy o tym, że przede wszystkim chodzimy, a dopiero potem jesteśmy rowerzystami, pasażerami komunikacji miejskiej czy kierowcami. Bo nawet do samochodu trzeba dojść. – powiedział w rozmowie z Tomaszem Borejzą i Grzegorzem Krzywakiem.
Czy kiedy szedłeś do urzędu, ruch rowerowy wyznaczył ci „zadania do zrealizowania”?
Marcin Wójcik: Nie. Nikt nie mówił mi co mam robić. Było zupełnie inaczej. Dokument, który podpowiada mi co, jak i w jakiej kolejności powinienem robić, został wypracowany razem z mieszkańcami – Kontrakt 100 rozwiązań. Jest wynikiem Dialogu Cyklicznego. Tam jest ponad setka rozwiązań, z których w roku 2014 mi udało się zrealizować w całości 7 postulatów, a 15 częściowo zrealizować. Tylko pamiętajmy, że to nie są rozwiązania w rodzaju obniżenia krawężnika w jednym miejscu. Są takie jak np. Aleje Dwóch Kółek, które myślałem, że uda się zrealizować w tym roku, ale wciąż się nie udało. Trochę z powodu braku rozporządzeń, za które można obwinić ministerstwo.
W jakich jeszcze dziedzinach Kraków powinen powołać oficera?
Chciałbym, żeby powołano oficera do spraw pieszych. Poważnie. Tutaj jest naprawdę dużo problemów. Zapomninamy o tym, że przede wszystkim chodzimy, a dopiero potem jesteśmy rowerzystami, pasażerami komunikacji miejskiej czy kierowcami. Bo nawet do samochodu trzeba dojść.
Trochę tak. Często jest tak, że dopiero, jak wysiądzie się z samochodu, to dostrzega różne rzeczy. Ktoś zastawi samochodem chodnik, to myśli sobie: – co za buc tak zaparkował! Trzeba się częściej wczuwać w rolę pieszego. I taki oficer do spraw pieszych powienien być. Najlepiej w ZIKiT.
To wygodne. Dla nas dziennikarzy. Dla mieszkańców. Wiadomo do kogo się zgłosić. Teraz idziesz do pani Zosi, a ona odsyła do pana Stasia. Wewnątrz urzędu to zapewne jasne kto, co i jak, ale z zewnątrz…
Marcin Wójcik: Ja i mój zespół staramy się zadbać też o pieszych, choć na zewnątrz zdarza się, że jesteśmy postrzegani inaczej. Za dopuszczenie ruchu rowerowego na chodniku Mostu Dębnickiego zdarzyło mi się dostać ogólnopolską reprymendę od redakcji Skołowanych. Jestem świadom, że nie zawsze powstanie infrastruktury rowerowej jest przez wszystkich akcpetowane. Np. na Wielickiej nie chciałem wycinać drzew, ale nie było innego wyjścia i bez tego nie powstała by droga rowerowa. A ja wierzę, że dzięki temu, iż powstała tam droga rowerowa, kilka osób już się przesiadło na rower. Na ulicy zrobiło się trochę luźniej. Jak ten proces będzie postępował to może za parę lat ulice takiego typu jak Wielicka będziemy zwężać, bo będzie trzeba więcej miejsca dla rowerów. Przestaniemy też wtłaczać ruch samochodowy do miasta.
Ważna rzecz. Relacja rowerzyści-kierowcy jest często postrzegana w Krakowie jak wojna. Mówi się, że ścieżki są tworzone kosztem jezdni, wygody kierowców. Tymczasem jedno i drugie powinno być elementem zintegrowanego systemu komunikacji miejskiej, który wszystkim pozwoli się przemieszczać najwygodniej jak się da. To naczynia połączone.
Ta wojna jest zupełnie niepotrzebna. Przecież każdemu zależy na tym, aby jak najszybciej dotrzeć z punktu A do punktu B. I pieszemu, i rowerzyście, i pasażerowi, i kierowcy. Nie ma jednak takiego miasta na świecie, w którym wszędzie dało się dojechać samochodem. A że samochód zżera najwięcej przestrzeni, to z tego powodu staje się największym problemem. Sam posiadam samochód i na przykład cieszę się z tego, że strefa płatnego parkowania będzie obowiązywać tam, gdzie mieszkam. Bo teraz mieszkam na jej granicy i samochody pod moim domem są tak zaparkowane, że nawet rowerem ciężko mi jest wyjechać.
Jak na Rydla…
Kiedy strefa się powiększy to z przyjemnością poniosę koszty i zyskam miejsce oraz spokój. Śmiesznie niskie koszty, bo mieszkaniec strefy za parkowanie płaci 10 zł miesięcznie. Niektórzy złośliwie nabijają się, że w takim razie to może zaraz będziemy mieć strefę w całym mieście. A ja pytam – dlaczego nie? Amsterdam ma w całym mieście.
Też rzucaliśmy ten pomysł. Reakcje są „fifty-fifty”. Wiele osób się oburza. Wielu się podoba.
Marcin Wójcik: Tylko tu jest problem taki, że w naszych realiach to może nie wypalić, ponieważ nie możemy podnieść maksymalnej stawki i jest granica, do jakiej strefy da się różnicować. Parkowanie w centrum miasta jest zbyt tanie. 3.50 za godzinę? To co w Hucie zrobimy 50 gr? 1 zł, 1,50 złotego to uczciwa cena. Tylko teraz spowodowałoby to, że wciąż bardziej opłacałoby się dojeżdżać do centrum, gdzie cena nie jest rynkowa. Rynkowa jest na Placu na Groblach. To 5 do 8 złotych.
Są to jednak ograniczenia ustawowe.
To jak ci się podoba parking pod Muzeum Narodowym za 17 mln złotych?
To ładny obiekt, widziałem jego wnętrza. Wolałbym jednak, by w pierwszej kolejności powstały parking Park&Ride. Nie mogę odpowiedzieć. Parkingi nie są w moich kompetencjach…
GK: Za twojej kadencji Kraków rozwinął się rowerowo jak nigdy dotąd…
Bez przesady. Trochę się rozwinął…
GK: Trochę?
No trochę… Można było zrobić znacznie więcej.
TB: Myślałem, że nigdy nie zobaczę, jak Krzywak chwali urzędników, bo zwykle nie chwali. A tu nie dość, że widzę, to jeszcze urzędnik się nie zgadza…
Marcin Wójcik: Naprawdę można było zrobić więcej. Tylko zabrakło czasu. Miałem 500 tys. złotych i wydałem je prawie do cna, ale mam niedosyt. Wiele jest do zrobienia.
Z Centrum do Huty jedzie się 15 minut?
To są procesy, które ktoś zaczął. Ja tylko dopilnowałem.
A kontrapasy? Tabliczka „nie dotyczy rowerów” wiele ułatwia.
To rzeczywiście ja. Ale wciąz jest za mało kontrapasów. Z drugiej strony – samych stojaków postawiliśmy ponad 600. Może trochę jednak zrobiliśmy…
Rewolucja rowerowa to rewolucja z pomocą puszki farby i odpowiedniego znaku?
Marcin Wójcik: Trochę tak. Wiele to kwestia organizacji ruchu.
Czego spodziewać się w 2015?
Jest zamówionych kilka kontrapasów – część z nich już nawet zatwierdzona. Pewnie zaczną się pojawiać na krakowskich ulicach już od marca a będą to: ul. Strzelecka, Madalińskiego, Bałtycka sw. Wawrzyńca, Dygasińskiego, Zapolskiej, Korzeniowskiego, Szczecińska, Urzędnicza, Zarzecze, Olszańska.
O co dokładnie chodzi z koncepcją Alei Dwóch Kółek?
To ma być trasa prowadząca od Kleparza, przez Lubelską, Gzymsików, Sienkiewicza do Placu Inwalidów. I tu jest problem, bo Sienkiewicza jest za wąska na wprowadzenie kontrapasa. Ale może zmieni się rozporządzenie, które dopuści ruch rowerowy na każdej jednokierunkowej ulicy bez konieczności malowania kontrapasa. Wracając od Alei Dwóch Kółek. Od Placu Inwalidów prowadzić będzie przez Park Krakowski, tereny AGH i potem już Oleandry i Włóczków. Tym sposobem z Kleparza bez kłopotów dojedziemy do Bulwarów i mostu Dębnickiego. A na Moście Dębnickim też mi się udało wprowadzić legalny ruch rowerowy na chodniku i na moją wiedzę z tego powodu nikt tam nie rozgania pieszych dzwonkiem.
Idąc, a raczej jadąc dalej, chciałbym wprowadzić kontrapas na Barskiej by doprowadzić ruch rowerowy spokojniejszymi ulicami aż do Ronda Grunwaldzkiego. Myślę, żę po wprawdzeniu tam strefy płatnego parkowania będzie to znacznie łatwiejsze, bo spadnie popyt na miejsca postojowe na Barskiej.
To kiedy pojedziemy z Kleparza na Bulwary?
Chciałbym w tym roku, ale to jest apel do ministerstwa, bo na rozporządzania, które na to pozwolą czekamy od trzech lat. Brak rozporządzeń opóźnia też powstawanie śluz rowerowych.
Po naszej stronie miasta czego jeszcze możemy oczekiwać?
Przedłużenie ulicy Długiej w kierunku Śląskiej. Tam udało mi się wprowadzić do projektu sygnalizacji świetlnej kontrapas, który skróci drogę rowerzystom jadącym w kierunku Azorów.
W takim razie jest prywata. Na Reymonta jest kawałek ścieżki w takim stanie, że nie da się przejechać. Da się z tym coś zrobić?
Da się. Właściwie to już jest w toku.
Coś jednak wychodzi. Rozmawialiśmy z setkami urzędników. W czasie tej rozmowy częściej powiedziałeś „udało się”, niż oni wszyscy razem wzięci.
Powinno udawać się jeszcze częściej. Żeby było jasne: w ZIKiT jest kilka osób, które mi bardzo pomagają i są bardzo mi przychylne. To ich zasługa, że da się coś zrobić. Chciałbym im podziękować. Dzięki nim w ZIKiT pracuje mi się nieźle. Mam misję i dopóki ją mam, to będę chciał tam robić swoje.
Cel misji?
Żeby było u nas jak w Kopenhadze, gdzie ruch rowerowy stanowi blisko 40 procent. Dobra infrastruktura rowerowa zachęca do zmiany samochodu na rower. Kiedy kierowca stoi w korku, a po równej jak stół ścieżce rowerowej wymijają go rowerzyści to pomyśli: – kurczę, może ja też spróbuję.
Często mówi się, że z roweru robi się ideologię. Tymczasem dla większości jeżdżących to tylko wygoda. Tam gdzie wygodniej autem, to jedzie się autem. Jak tramwajem – to tramwajem. A gdzie rowerem – tam rowerem. Im wygodniej będzie, tym puściej będzie na jezdniach.
Trochę się robi ideologię, ale zupełnie niepotrzebnie. Rower to po prostu wygoda. W ZIKiT często słyszę: – nie przesadzisz wszystkich na rower! A ja mówię wtedy, że nie chce wszystkich przesadzać. Ja chcę tylko zrobić więcej miejsca na jezdni tym kierowcom, którzy nie potrafią lub nie mogą zrezygnować z auta. Każdy rowerzysta to jeden samochód na drodze mniej i korek krótszy o jedno auto. Jeśli ktoś powinien to doceniać, to właśnie kierowcy.
Kiedy ktoś trąbi na rowerzystę, to wiesz, co myślę? – Dlaczego na mnie trąbisz, przecież dzięki mnie…
…masz więcej miejsca!
–3 komentarze–
Jak to strefa w całym mieście? Następny skok na kasę.
[…] Ciag dalszy znajdziecie TUTAJ. […]
Czy będą rowery trzykołowe?