Nie bądźmy zawistni! Nasz fatalny, powszechny błąd to wstrętna zawiść
Nie bądźmy zawistni: Nasz fatalny, powszechny błąd to fakt, że najszersze warstwy ludności naszej Republiki ogarnia wstrętna zawiść, która rzuca kłody pod nogi naszej szczęśliwej przyszłości.
Nie bądźmy zawistni!
Zawiść w republice to hańba i najwyższy brak etyki. Każdy, komu zależy na tym, by się nasz naród opamięta; i znów odnalazł siebie, musi w pierwszym rzędzie niszczyć i wypleniać wstrętną zawiść, która przenika wszędzie i jak siecią pajęczą oplata całą Republlikę. Ta zawiść: zatruwa jadem całą czeska atmosferę i burzy podwaliny moralne naszej Republiki.
Na czysty kryształ naszego życia publicznego – poprzez fałszywych proroków i wilki w owczej skórze – zawiść bryzga błotem.
W wielkich czasach, w jakich żyjemy obecnie, kiedy to przez wygnanie Karola Habsburga z Węgier pokazaliśmy całemu światu zdecydowaną postawę Małej Ententy, zawiść nie może rozbijać naszych szeregów. Pragnęlibyśmy powrócić do czasów dawnych Greków i Rzymian, kiedy to ani patrycjusz, ani niewolnik nie znali zawiści, i obaj, ręka w rękę, pracowali ku chwale swego państwa.
W przeciwieństwie do nich, w szerokich warstwach naszego społeczeństwa rozpanoszyła się zawiść.
Każda podwyżka pensji naszych ministrów lub członków zgromadzenia ustawodawczego wywołuje wśród nie umiejących myśleć logicznie ludzi zawistne gadanie. Nie rozumieją oni znaczenia słów duńskiego ministra spraw wewnętrznych, który na uroczystości osiemsetlecia istnienia państwa duńskiego powiedział:
– Naród będzie istniał, będzie dzielny i silny dzięki swym dobrze odżywionym ministrom i członkom izby ustawodawczej.
Tak mówi się w kraju, w którym nie ma i w którym preliminarz budżetowy przyjęty zostaje bez debaty i bez jakichkolwiek okrzyków. A u nas ustawa o najmniejszej podwyżce dla kompetentnych nie przejdzie bez debaty i krytyki.
Gdyby tak u nas, powiedzmy, panu ministrowi skarbu podwyższono pensję o 100000 koron rocznie, natychmiast zjawi się gromada woźnych, podurzędników i urzędników skarbowych, którzy będą żądali bezsensownej podwyżki swoich pensji, nie troszcząc się o to, że Republika nasza przeżywa ciężki kryzys finansowy.
Twierdzą oni, że wszystko jest drogie i że oni wraz z rodzinami nie mają z czego żyć.
To nieprawda. Przy skromnym, prostym życiu nikt z naszych urzędników państwowych z głodu nie umrze, a zawistny frazes: „Ja też proszę o fundusze na reprezentację, jak nasz pan minister”, to znowu rezultat działalności różnych agitatorów. Z prawdziwym zdumieniem słyszymy na przykład:
– Jeśli pan minister może reprezentować Republikę, dlaczego nie moglibyśmy reprezentować jej także my – są nas tysiące, cały aparat resortu.
Gdzie indziej znów słyszy się:
– Pan minister ma willę, pan minister wyjeżdża z rodziną na letnisko. Nie tak w praktyce wyobrażaliśmy sobie Deklaracje Republiki Czechosłowackiej.
Nie mówiąc nawet o tym, że w czasach powszechnego kryzysu budowlanego nie byłoby możliwe, by każdy z pół miliona urzędników i funkcjonariuszy państwowych mógł sobie kupić lub wybudować willę – wprost śmieszna wydaje się wzmianka o pół milionie letnis, ponieważ wszystkie one już z góry są zajęte ‘zarezerwowane dla naszych kapitalistów, którzy reprezentują nasz naród na rynkach światowych i torują naszej walucie drogę na cały świat, a którym – gdybyśmy nie byli zawistni – każdy z nas powinien serdecznie życzyć wypoczynku.
Niedawno słyszałem słowa pewnego obywatela:
– Dobrze takim rozbijać się autami, a ja nie mam na tramwaj.
Miałem ochotę odpowiedzieć mu:
– To idź piechotą, zawistny człowieku. Skoro nie masz na tramwaj, nie powinieneś się dziwić, że nie stać cię na auto. Idź i pracuj, pracuj pilnie, inaczej ten, którego dziś widzisz jadącego autem, musiałby także chodzić pieszo, a sam przecież wiesz, jak to nieprzyjemnie, nie życz więc tego drugiemu, miej zasady etyczne, jedynie bowiem od wysokiego poziomu etyki zależy rozwój naszego całego życia wewnętrznego.
Musimy wytrzebić ze swych serc jad zawiści, bowiem układ naszych stosunków wewnętrznych zależy od odrodzenia naszej etyki.
Nauczmy się szanować warunki materialne naszych bliźnich i zawsze miejmy w sercu świadomość swych obowiązków. Że wielu z nas do tego nie dorosło, świadczy następujący przykład:
Niedawno wyszło zarządzenie, że dozorcom domowym za otwarcie bramy nie należy płacić więcej jak dziesięć halerzy. Zarządzenie to weszło w‹życie w czasle, kiedy rząd – ze względu na zwyżkę kosztów utrzymania – odpowiednio podwyższył pensje ministrów.
Wtedy usłyszałem, jak pewien dozorca wymyślał na cały ten system. Za otwieranie bramy po nocach zniżyli nam na dziesiątkę – irytował się – a ministrom, i tak mają dosyć, podwyższyli pensje o tysiące. A my przecież tracimy zdrowie: każdemu wracającemu z hulanki musimy otwierać o każdej godzinie, o świcie, w nocy, nie znamy snu itd.
Nie wytrzymałem i powiedziałem:
– Drogi przyjacielu! Znów przemawia przez was ta przeklęta zawiść. Wy jesteście dozorcą, a to jest minister. Nie chcecie chyba, by minister został dozorcą, a dozorca ministrem. Przecieżby wam ludzie jeszcze bardziej zazdrościli, niż wy zazdrościcie obecnie ministrowi. Nie dlatego, że nie umielibyście tak dobrze sprawować tego urzędu, jak ten dzisiejszy minister, ale po prostu dla samej zasady zawiści. A tymczasem zapominacie o swoich obowiązkach. Co ma robić dozorca? Dniem i nocą dbać o bezpieczeństwo domu. Za to płaci niskie komorne właścicielowi. Dozorca w ogóle nie powinien spać, lecz otwierać bramę za darmo, bez zawiści, że wykonuje swój obowiązek wówczas, kiedy ktoś inny hula po restauracjach. W takim wypadku i te dziesiątaki byłyby zupełnie zbędne. Wasz obowiązek pracy wynagradzany jest już w ten sposób, że macie tanie mieszkanie. Mieszkanie, które dziś, w okresie powszechnego braku mieszkań, jest bezcenne.
Pragnęlibyśmy, by szerokie warstwy społeczeństwa zrozumiały wreszcie, że na skutek zawiści rozpada się jedność narodu i słabnie pozycja naszej Republiki na arenie międzynarodowej.
Jeżeli robotnik zazdrości swojemu pracodawcy, że ten żyje w większym dostatku niż on, podczas gdy jego zarobek roczny nie sięga nawet dziesiątej części tego, co jego pracodawca może wydać w ciągu jednego dnia – czy postępuje słusznie?
Nic podobnego, postępuje niesłusznie. Serce każdego robotnika winno znać uczucie wyższe ponad zawiść. A mianowicie: zadowolenie z pracy. Robotnikowi nie powinno zależeć na zarobku, robotnik winien być idealistą. Jego ideałem powinna być nie walka o mizerny grosz, jego ideałem winno być, powtarzam raz jeszcze: „zadowolenie z pracy“. Robotnik powinien zejść z dotychczasowej fałszywej drogi zawiści i w pracy szukać perpetuum mobile swego życia, nie przejmując się biedą i troskami materialnymi.
Wszystkim tym z warstw pracujących, którzy ulegają podszeptom nieuczciwych agitatorów, zwracamy uwagę na piękny wiersz, zamieszczony 24 kwietnia 1921 r. W Niedzielnym Dodatku Rozrywkowym i Naukowym „Narodowej Po1ítyki“, napisany przez Ad. Alfę pod tytułem ,,Sonet“:
Tak wielu ludziom gładko płynie życie:
Szczęście się snuje wstęgą barw motyla,
Radość uśmiechem usta ich rozchyla,
Dzień każdy zabaw dostarcza obficie,
Na życie innych _ ponure wśród trudu –
Żałosne cienie rozsnuwają losy,
Smutne pytania brzęczą jak złe osy:
Czy lepszych czasów doczekają cudu…
Wszak być nie może zupełnej równości,
Bo wszelki urok straciłoby życie,
Znikłby wysiłek, zniknęłaby praca
Człek pracy także ma swoje radości:
„Ma rozkosz pracy – a w wiosny rozkwicie”
Cieszy się słońcem, które świat wyzłaca.
Jakże pięknie wyraził się poeta, że gdyby wszyscy żyli w jednakowym dobrobycie, wówczas świat niewiele byłby wart. Straszna to byłaby rzecz, gdyby ludzie nie umierali z głodu, gdyby nie było tragicznych walk w pocie czoła o kromkę chleba. Wówczas życie stałoby się tak nudne, że kapitaliści z „Narodowej Polityki“ musieliby kapitały swe rozdać biedakom, a sami umrzeć z głodu, by życie nie straciło uroku, jak słusznie śpiewa autor ,,Sonetu“.
Zwraca on uwagę na coś, o czym jeszcze nie było mowy, a co jest jednym z ważnych czynników w naszej walce z zawiścią. Jak już nadmieniliśmy, jest to nie tylko owa rozkosz pracy, przy której pracujący całkowicie zapomina o biedzie i o trudnościach życia ale i owo piękne uczucie, kiedy słaby, zgnębiony człowiek ujrzy przyrodę w wiosennej szacie, strojną w kwiaty.
Wąchanie kwiatków, trawy, kwitnących drzew, mleczów, stokroci, szybko wygania zawiść z serca człowieka, z duszy nieszczęsnego proletariusza. Czuje on, że syty jest tą wonią, którą przynosi swojej rodzinie do domu w postaci bukietu pełnych i leśnych kwiatów, i wonią tą ją karmi.
Powinni o tym pamiętać ci najzawistniejsi z zawistnych i bezrobotni; a nasze organa opieki społecznej winny urządzać wycieczki poza miasta fabryczne, by bezrobotni mogli rozkoszować się wonią kwiatów, śpiewem ptaków, szmerem kryształowych strumyków i szumem lasu.
Powinni także pamiętać o tym przywódcy partii socjalistycznych, którym zaleca się mniej mówić o polityce, a raczej wykładać botanikę i urządzać odczyty o pięknie przyrody. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że połączenie piękna przyrody z czystą rozkoszą pracy wytrzebiłoby zawiść: wśród szerokich mas narodu czeskiego i że nasza Republika – poprzez urządzanie wycieczek dla klasy robotniczej na łono przyrody – wiele zyskałaby w oczach całego świata.
Tekst “Nie bądźmy zawistni!” znajduje się w Domenie Publicznej.
Tłumaczenie tekstu “Nie bądźmy zawistni”: Stefan Krysiak
–3 komentarze–
[…] 2 miliony wyemigrowały do USA. I w tych bardzo trudnym dla kraju czasie amerykańscy Czoktawowie zrobili zrzutkę i wysłali Irlandczykom 170 dolarów pomocy. Po przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniądza, […]
[…] Jak powiedzieliście to ostatnie słowo? Bydło to jakieś bardzo specjalne słowo. Zapiszcie to słowo na tabliczce […]
[…] jest opisywany jako pracowity, silny, lojalny i ufny pracownik, który wierzy w dobre intencje oraz mądrość szefostwa farmy. Przez całe życie ciężko pracował, nie zadając pytań. Liczył, że odpocznie na emeryturze. […]