Niewidoczny zabójca. Krakowianie chorują od smogu (Cz. 2)
Zapalenia spojówek, problemy z gardłem, tchawicą, krtanią i sercem, niższa waga urodzeniowa dzieci, a także nowotwory i niezwykle niebezpieczne przewlekła obturacyjna choroba płuc to problemy i choroby, które dopadają krakowian z powodu smogu. O skutkach zdrowotnych oddychania krakowskim powietrzem rozmawiamy z doc. dr hab. Ewą Konduracką ze Szpitala Jana Pawła II. Oto druga część rozmowy. Pierwszą można przeczytać tutaj.
Tomasz Borejza: Jak zanieczyszczone powietrze wpływa na powstawanie nowotworów?
Doc. dr hab. Ewa Konduracka: To jest wynik wieloletniej ekspozycji na smog. Najpierw dochodzi do przewlekłego procesu zapalnego i uszkodzenia kwasów nukleinowych prowadzącego do niestabilności genomu ludzkiego. Dane publikowane przez WHO wskazują, że za 30 proc. nowotworów odpowiada skażenie środowiska. Dla porównania – czynniki genetyczne to około 15 procent, choć w rzeczywistości predyspozycja genetyczna może odgrywać większą rolę, gdyż wiele takich genów nie zostało jeszcze zbadanych.
W każdym razie udział środowiska jest bardzo duży. W Małopolsce – co godzinę rozpoznawany jest jeden nowotwór złośliwy. Jeżeli byśmy wzięli pod uwagę tylko te nowotwory, które zależą od karcynogenów wziewnych, a to będzie między innymi nowotwór gardła, płuc, krtani, nerki, pęcherza moczowego, to w samym Krakowie w 2009 roku odnotowywano dwa takie przypadki dziennie.
To prawdziwa epidemia…
Choć powstawanie nowotworów jest bardzo złożone i ich występowania nie można przypisać tylko skażeniu środowiska, to jednak zwraca uwagę, że kiedyś niektóre nowotwory pojawiały się głównie u osób w średnim lub starszym wieku, a dzisiaj rozpoznawane są w coraz młodszych grupach. Do tego dotyczą osób, u których nie stwierdzono czynników ryzyka – na przykład nie palą papierosów. Tak jest np. z rakiem płuc.
I rzeczywiście jeżeli w całej Polsce rozpoznaje się 16 nowotworów na godzinę, to możemy powiedzieć, że mamy już epidemię. Tak samo jak mamy epidemię choroby obturacyjnej płuc. W Polsce co godzinę z tego powodu umiera jedna osoba. A w tym wypadku myślę, że liczba zdiagnozowanych przypadków i tak jest zaniżona.
Czym jest choroba obturacyjna płuc?
Jest to choroba układu oddechowego objawiająca się nawracającą silną dusznością, często kaszlem w godzinach rannych, odpluwaniem wydzieliny, postępującym spadkiem tolerancji wysiłku. To jest choroba przewlekła, na którą składa się wieloletni proces zapalny układu oddechowego prowadzący do niszczenia pęcherzyków płucnych i postępującego zmniejszenia powierzchni oddechowej, co uniemożliwia prawidłowy przepływ powietrza przez płuca. Pięcioletnia śmiertelność z powodu tego schorzenia jest wysoka i wynosi od 40 do 70 proc.
W ostatnich latach liczba zgonów z tego powodu zwiększyła się o 22 procent. Kiedyś mówiło się, że to choroba górników i palaczy tytoniu. Dziś dotyka ludzi, którzy nie pracowali w kopalni, nie palą papierosów i nie mają obciążenia genetycznego. Istotne jest i to, że obecnie 40 procent ludzi z tą chorobą w ogóle nie było narażone na znane czynniki ryzyka.
Niewidoczny zabójca
Czy to nie jest jednak przesada? Takie choroby miałby powodować pył, którego nawet nie widać? Wiele osób ignoruje problem.
Najgorszy zabójca to taki, którego nie widać. Gdyby te wszystkie pyły były widoczne to prawdopodobnie nikt nie wychodziłby z domu lub wszyscy chodziliby w maskach przeciwpyłowych. Tak jak mieszkańcy Pekinu, którzy już teraz chodzą w maskach. Właśnie z powodu smogu.
[imagebrowser id=17]
Do tego nie ma za bardzo metod diagnostyki indywidualnej?
Z uwagi na koszty nie możemy prowadzić badań indywidualnych. W Krakowie jest jednak kilka stacji monitorujących czystość powietrza. Raporty monitoringu powietrza są codziennie dostępne w Internecie.
Co możemy zrobić, by chronić się przed negatywnymi skutkami smogu?
W chwili obecnej mieszkańcy Krakowa niewiele mogą z tym zrobić. Wymaga to nakładów finansowych w celu wdrożenia ogólnych rozwiązań systemowych. Natomiast każdy z nas powinien unikać palenia śmieci, papierosów. Wyprowadzenie się z miasta jest zwykle niemożliwe. W okresach grzewczych, kiedy wiemy, że zanieczyszczenie jest największe, należy do minimum ograniczyć wychodzenie z domu. Unikać uprawiania sportu na otwartym powietrzu.
Nie biegać na Błoniach
Czyli nie poszłaby Pani dla zdrowia biegać na Błonia?
Zdecydowanie nie. Na Alei Krasińskiego jest jeden z rejestratorów zanieczyszczeń powietrza, który wskazuje, że właśnie w tych okolicach jest szczególnie duża ilość substancji szkodliwych w powietrzu, a Błonia są niedaleko. W lecie jest trochę lepiej.
Niektórzy uważają, że lepiej jest też po deszczu. Mają rację?
Ludziom wydaje się, że kiedy spadnie deszcz, śnieg, to powietrze jest oczyszczane. Jednak to dotyczy tylko tych największych pyłów. PM 2,5 i mniejsze cząstki mieszają się z parą wodną i cały czas znajdują przy ziemi. Dlatego najbardziej narażone są dzieci, ludzie starsi, którzy są zwykle niżsi i poruszają się wolniej, a w związku z tym są dłużej narażeni na działanie pyłu, ale dotyczy to też… naszych zwierząt. Te zanieczyszczenia, które pochodzą z pieców węglowych i spalin samochodowych, utrzymują się w powietrzu przez kilka tygodni.
Można sobie pomóc jeszcze w jakiś inny sposób?
Jeżeli ktoś ma tylko czas i możliwości, to w okresie kiedy zanieczyszczenia są najgorsze, powinien wyjechać poza Kraków. Tylko tutaj jest inny problem – gdzie jechać? W miejscowościach leżących w okolicach Krakowa, gdzie pali się wszystkim, bo przecież w Polsce jest bieda i ludzie nie mają czym palić, wcale nie jest lepiej. Na przykład w województwie nowosądeckim, w rejonie Zakopanego też jest ogromna ilość pyłów. Może nad morze, ale też nie wszędzie. Może do jakiegoś głębokiego lasu? Rośliny w naszym otoczeniu zatrzymują część zanieczyszczeń. Między innymi dlatego warto je sadzić.
Jeżeli wszędzie jest źle, to może tak po prostu musi być? Żyjemy w skażonym świecie.
Mieszkając w aglomeracjach miejskich, nie mamy możliwości unikania skażenia środowiska. To temat, który mnie interesuje i z przerażeniem stwierdzam, że wszystko co jemy, co pijemy, czym oddychamy jest potencjalnie szkodliwe. Tak naprawdę nawet niektóre produkty sprzedawane jako ekologiczne, w Polsce nie zawsze są ekologiczne, ponieważ normy nie są przestrzegane.
Można powiedzieć, że życie jest toksyczne…
Ale są miejsca, w których poradzono sobie przynajmniej z jednym problemem – ze smogiem. Jeżeli da się coś wyeliminować, to trzeba to robić.
Są takie miejsca i można to zrobić, choć wymaga to czasu, nakładów finansowych a także zmiany mentalności ludzkiej. Niemcy eliminują systematycznie piece węglowe. Za palenie śmieci grożą wysokie kary, które są bezwzględnie egzekwowane. Ponadto sadzą dużo drzew – Berlin ma ich najwięcej w Europie. Wprowadzili opłaty klimatyczne od samochodów i ograniczenia wjazdu do miasta samochodów, które nie spełniają norm filtrów paliwa. Londyn poradził sobie tak, że bezpłatnie przyłączono mieszkańców do centralnego kolektora cieplnego. To dało efekt.
Dziękuję za rozmowę.
Pierwszą część wywiadu z doc. dr hab. Ewą Konduracką ze Szpitala Jana Pawła II można przeczytać tutaj.
–3 komentarze–
[…] Tutaj druga część rozmowy, w której przeczytacie między innymi o tym, dlaczego bieganie wokół… […]
Szkoda tylko, że pracodawca Pani Doktor bezlitośnie wyciął niedawno kilkadziesiąt drzew i krzewów na użytkowanej przez siebie działce o pow. prawie 1ha, która zgodnie z obowiązującym jeszcze planem zagospodarowania terenu miała być “Terenem Publicznej Zieleni Urządzonej” oznaczonej symbolem 3ZP, a teraz rozpoczyna przygotowania do wybetonowania tego jedynego w okolicy skrawka publicznej zieleni pod parking dla swoich pracowników. Tak wygląda polska obłuda i fałszywa troska o nasze dobro – liczy się tylko kasa i własny interes.
BBB