Znika Bomba na Placu. Będzie hotel. “Stare Miasto (…) staje się turystycznym Disneylandem”
Plac Szczepański: Facebookowa strona Bomby na Placu doniosła, że za dwa miesiące lokal zniknie, a w jego miejsce pojawi się hotel. Informacja sama w sobie wesoła nie jest, ale jeszcze smutniejszy jest wpis “Bomby”.
Na stronie lokalu bez którego trudno wyobrazić sobie Plac Szczepański napisano bowiem tak:
“Stare Miasto zmienia swój charakter; traci przyjazny dla mieszkańców status i staje się turystycznym Disneylandem. Procesom gentryfikacyjnym nie oparła się Bomba, w jej miejsce powstanie hotel. Przez dziesięć lat Klub był rezydencją DJ’ów, literatów i artystów. Organizowaliśmy tu koncerty, DJ’skie sety, pokazy filmów, stand up’y, spotkania czytelnicze i wystawy. Chcemy podziękować wszystkim, dzięki którym miejsce tętniło życiem. Chcemy podziękować oddanym klubowiczom – to Wy tworzyliście niepowtarzalną atmosferę Bomby. “
Cały wpis znajdziecie tutaj:
***
A my zachęcamy, by przeczytać więcej o turystyce w Krakowie.
Między innymi o tym, jak Kraków wystosował do Unii Europejskiej list, który nie spotkał się jednak z należną mu uwagą mediów. Jego treść jest przełomowa, a mówiło się o nim raczej mało. Wygląda na to, że po latach rozwijania turystyki za każdą cenę, a także bez spójnego pomysłu na to, jak docelowo ma ona wyglądać, magistrat zaczyna powoli trzeźwieć.
O tym w tekście: Kraków apeluje do UE w sprawie problemów z najmem krótkoterminowym: »turystyfikacja« nie jest tym, czego chcą mieszkańcy.
Oraz o tym, że Kraków potrzebuje nowego pomysłu na turystykę, ponieważ pandemia koronawirusa pokazała, jak niebezpieczne dla miejskiej gospodarki jest jej przesadne uzależnienie od turystyki.
O tym w artykule: Wizja „Krakowa dla turystów” zbankrutowała. Co chcemy zbudować po pandemii?.
A także o tym, jak Kraków chcąc wspierać turystykę wydał 100 tys. złotych na polędwicę i gazpacho dla gości prywatnego kongresu. Co uzasadniał tym, że kiedy tacy turyści dobrze zjedzą, to wrócą do miasta z rodzinami jako turyści.
O tym w tekście Kraków wydał 100 tys. złotych na bankiet, różową polędwicę i pikantne gazpacho dla gości prywatnego kongresu.