Zamiast w Krakowie płacą w Warszawie
Blisko 80 proc. krakowskich oddziałów warszawskich firm i międzynarodowych koncernów nie płaci w mieście wszystkich należnych podatków. Nie robią tego tutaj, bo robią to w Warszawie. W rozmowie z Michałem Radziechowskim opowiada o tym Andrzej Hawranek, przewodniczący Komisji Budżetowej Rady Miasta Krakowa.
Po co Kraków ma być przyjazny inwestorom, skoro niewielki z nich pożytek dla budżetu?
Nie stawiałbym sprawy w ten sposób. Po prostu mogliby zostawiać więcej. Uchwała która została kilka miesięcy temu przyjęta przez Radę Miasta mówi tak naprawdę tylko o tym, żeby respektować istniejące prawo. Tam nie ma nic odkrywczego.
Chodziło o to, że zgodnie z ustawą o podatku CIT, czyli podatku które płacą firmy, jeżeli przedsiębiorstwa posiadają oddziały w różnych miejscach, podatek powinien być rozliczany w gminie, w której znajduje się dany oddział a nie w centrali firmy.
Uchwała służy temu, żeby po pierwsze sprawdzić, czy tak się dzieje, a po drugie oszacować, ile Kraków mógłby dodatkowo zyskać gdyby okazało się, że dzieje się inaczej.
Więc ile?
Po wstępnej weryfikacji okazało się, że blisko 80 procent firm działających na terenie Krakowa nie płaci podatków w ten sposób, czyli nie rozlicza się do końca zgodnie z prawem.
Jak powinny się rozliczać?
Podatek CIT, czyli podatek dochodowy od firm powinien być rozliczany we wszystkich gminach w, w których firma zatrudnia pracowników.
W deklaracji CIT znajdują się odpowiednie rubryki. Dla firm jest to zupełnie obojętne, bo one i tak płacą ten podatek, więc nie chodzi o żadne dodatkowe obciążenia.
Ile traci gmina?
Jeżeli dana firma płaci podatek w wysokości, powiedzmy, 100 zł, z czego 20 złotych w gminie X, 30 zł. w gminie Y, a 50 złotych w centrali, z każdej z tych kwot dana gmina otrzymuje ok. 7 proc podatku. Jeżeli natomiast firma rozlicza się tylko w centrali, pieniądze otrzymuje tylko gmina, w której znajduje się centrala firmy. W przypadku większości polskich przedsiębiorstw jest to Warszawa. Trudno oszacować, jakie to będą przychody w liczbach bezwzględnych, gdyż są to różne firmy – od zupełnie mało znaczących po wielkie międzynarodowe koncerny
Poda pan jakieś nazwy firm?
Nie znam ich i nawet nie chciałbym znać, bo nie chodzi o to, żeby piętnować daną firmę czy spółkę, tylko o to, żeby korzystać z tego co nam się jako Krakowowi należy.
Jeżeli podatki będą rozliczne zgodnie z prawem, liczę na to że dochody do budżetu gminy mogą wzrosnąć nawet o kilkanaście milionów złotych rocznie.
Nie chodzi o to, żeby piętnować daną firmę, ale miejską dziurę budżetową zawsze łata się najbiedniejszymi. Ludzie mają prawo wiedzieć za kogo cierpią.
Powtarzam, nie znam. W raporcie, który był przekazywany z realizacji uchwały RM nie było nazw. I powtarzam: rzecz nie w szukaniu jednostkowych winowajców.
Co się w Polsce dzieje z ludźmi, którzy nie płacą podatków albo źle się rozliczają?
Przyciska ich aparat skarbowy.
Dlaczego nie przyciska 80 proc działających w Krakowie firm z centralą w Warszawie? Dlaczego potrzebna jest specjalna uchwała Rady Miasta po prostu wzywająca kogoś do przestrzegania prawa?
Pytanie może i dobre, tylko skierowane do niewłaściwej osoby. Odpowiedź brzmi: nie wiem.
Takie pytanie należałoby skierować do naczelników urzędów skarbowych lub dyrektora Izby skarbowej w Krakowie. Można by spytać dlaczego nie zwracali uwagi na to, że tak się działo. Tym bardziej że część danych w tej sprawie miasto uzyskało właśnie z organów skarbowych.
Próbował pan coś przypuszczać?
Być może jest tak, że nie wszyscy przedsiębiorcy są w stanie ogarnąć gąszcz przepisów. Nie wiem dlaczego tak się działo.
Ile firm znalazło się pod lupą?
Około 2000.
Od kiedy te firmy mogą nie płacić podatków w Krakowie?
Podejrzewam, że od zawsze. Skoro wcześniej nikt tego nie sprawdzał…
Ponieważ urzędowe tryby mielą powoli, to proponujemy, jak choć trochę wyrównać tę niesprawiedliwość. Oto nasza propozycja:
–1 Komentarz–
[…] Blisko 80 procent firm z centralą poza Krakowem nie płaci miastu całego podatku, więc ławki i p…. Jedyne co ma miasto to ważniejsze problemy. Ten sam zestaw (nie ma pieniędzy, są ważniejsze problemy) ma spółdzielnia mieszkaniowa „Piast”, która rządzi tym terenem, a także zarząd dzielnicy V. Maszyna do życia w znoju i trudach zyska więc przy al. Kijowskiej nowy element – klocek ze sklepami, w których będzie można zostawiać pieniądze. Ponieważ nie ma pieniędzy i jest wiele ważniejszych problemów, buduje się w Polsce tylko to, na czym można zarobić pieniądze. Place, za których zagospodarowanie płaci się pieniędzmi, w myśl tej zasady powinny przysparzać pieniędzy (np. zmieniając się w pawilony). Inaczej nie będzie na nie pieniędzy. […]