Krzywak chce na wakacje
W najbliższą niedziele sprawa pt. “Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Krakowie” może przejść do historii. Krakowianie mogą skutecznie zablokować wydawanie milionów na bramy, balony i garnitury. Ja bym o to prosił. Z czysto egoistycznych powodów.
Dziennikarze też chcą wakacji. Od listopada zeszłego roku – czyli od wywiadu z Tomaszem Leśniakiem i mojej pierwszej rozmowy z Jagną Marczułajtis na temat igrzysk – roboty co nie miara. Ludzie przyjmowani po znajomości bez konkursów. Firmy wyłaniane w dziwnych okolicznościach bez przetargów. Majątek przeznaczony na bilety lotnicze, garnitury oraz balon sferyczny. Dzień w dzień. Tydzień w tydzień. Zawsze coś. W Komitecie było już tyle afer, że każda następna to już praktycznie rutyna. I każdą trzeba wywęszyć, opisać, a potem sprzedać na łamach. Ale ile można? Nie można żyć samymi igrzyskami.
Dość mam już tego. Chcę jechać na wakacje pod palmę, a nie zaglądać do biur komitetu. Przez pół roku ów komitet dostarczył nam tematów na kilka lat. Jeśli będzie istniał dłużej, to chyba wyląduje na Babińskiego. Nie wydolę. Dlatego też apeluję do obywateli – zagłosujcie na “nie”. Dajcie odpocząć biednym dziennikarzom, którzy od pół roku zasypiając – widzą pięć olimpijskich kółek. Pokazaliśmy patologie, wy ją wywieźcie na taczkach i będzie po krzyku. I jedziemy na zasłużone wakacje.
A na koniec – anegdotka. Dzwoni do mnie ostatnio koleżanka reporterka i drżącym głosem pyta: – znasz może jakiegoś zwolennika igrzysk? Szukam od kilku godzin. I biedna w końcu nie znalazła, pomimo tego, że Komitet Konkursowy za pomocą dmuchanej bramki naliczył ich ponad 300 tysięcy. Tak to już jest z tymi igrzyskami w Krakowie. Znikają pieniądze i objawiają się zwolennicy, których nikt nie widział. Nie licząc Lecha Wałęsy.
–0 Komentarz–