Rozwaliliście mi miasto!
W debacie publicznej lubię wyważone, racjonalne i nie emocjonalne argumenty. W Krakowie, gdzie decyzje podejmowane są w zależności od partyjnej legitymacji, powiązań osobowych z deweloperami, ideologicznych przesłanek i tego, czy media się zorientują czy nie, taka debata nie istnieje. Dlatego, spróbuję dzisiaj po Waszemu, emocjonalnie – może dotrze.
Mimo stosunkowo młodego wieku zaczynam patrzeć na Kraków jak moi dziadkowie. I widzę przede wszystkim to, czego już nie ma i bezpowrotnie odeszło. Kraków staje się cmentarzyskiem zaprzepaszczonych szans. Kilkanaście lat temu, gdy po raz pierwszy angażowałem się w „aktywizm miejski” wspólnie z Obywatelskim Komitetem Ratowania Miasta Krakowa, walczyliśmy o Wesołą Polanę. Mogliśmy mieć w Krakowie o 20 minut od centrum unikatowy skansen architektury drewnianej, gdzie przenoszone byłyby dawne chałupy, nieistniejące już w większości, wraz ze snowparkiem i szkoleniowym stokiem narciarskim. Mamy dziś kolejną mieszkaniówkę i resztki zarośniętej polany. Za chwilę to samo powiemy o Forcie Bronowice. Mamy fantastyczny teren leżący w dzielnicy, gdzie brakuje terenów rekreacyjnych i aż się prosi o stworzenie tam parku, boisk sportowych, przestrzeni do działań artystycznych. Za chwilę będziemy mieć mieszkaniówkę.
To Wasza odpowiedzialność. To Wy psujecie to miasto. Nie wykręcajcie się przepisami krajowymi, które rzekomo wiążą Wam ręce. Sami chcieliście sprawować te funkcje, a jeśli nie znaliście wcześniej przepisów, to tylko gorzej o Was świadczy. Nie da się utartymi ścieżkami? Może trzeba innymi sposobami. Ile zorganizowaliście inicjatyw społecznych? Ile protestów pod sejmem? Ile propozycji zmian ustaw wysłaliście do władz państwowych? Ile krajowych konferencji prasowych? Ile zawarliście koalicji między miastami? Chcecie być PRL-owskim urzędnikami od przybijania pieczątek czy reprezentantami demokratycznego państwa?
Najlepsze rzeczy, które dzieją się w Krakowie, to nie Wasza zasługa. Wreszcie powstaje park na cudownym Zakrzówku. Za kilka lat będziecie przecinać wstęgi i gratulować sobie zasług, „zapominając” o fakcie, że gdy Cecylia Malik, Zielony Zakrzówek i Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody organizowali manifestacje w obronie tego miejsca, Wy uchwalaliście plan miejscowy pod deweloperkę i robiliście co w Waszej mocy, by nie przeszkodzić w zabudowie Zakrzówka. Z końcem roku kolejna świetna wiadomość – Ministerstwo Kultury kupuje Hotel Cracovia z przeznaczeniem pod oddział Muzeum Narodowego. Znowu nie Wy. Wy bezradnie przyglądaliście się, jak kilka lat temu ten modernistyczny budynek trafia w ręce dewelopera, który nie słynie z subtelnych rozwiązań. Znów gdyby nie aktywność kolektywu artystycznego „Niedzielni” i innych organizacji społecznych, a w konsekwencji interwencji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, w otoczeniu Błoń mielibyśmy nową galerię handlową. Przyjdziecie na otwarcie?
Powiecie – miasto nie ma pieniędzy. Pewnie, że nie ma. Tak działa ekonomia – komuś trzeba dać, a komuś zabrać. Dlatego stawiacie za miliardowe kredyty wielkie populistyczne obiekty: hale, stadiony, centra. Dobrze wyglądają w obiektywie kamery i programie wyborczym. Gdy jednak trzeba wysupłać fundusze, żeby zrobić coś na dłuższą metę dla mieszkańców – Fort Bronowice np., to już jej nie ma. Do tego logika neoliberalnego nieuka – Skarb Państwa mógłby na tym stracić. Pokażcie mi model ekonomiczny uwzględniający koszty leczenia chorób cywilizacyjnych (w tym smogu) i potencjał finansowy wynikający z podnoszenia jakości życia mieszkańców. Jeśli wyjdzie z niego, że faktycznie nie opłaca się inwestować w ludzi i ich otoczenie, to Wam uwierzę. Do tego momentu Wasze „nie ma pieniędzy” jest dla mnie paplaniną populisty z horyzontem myślowym od kadencji do kadencji.
Jak chcecie być zapamiętani? Dietl przeszedł do historii jako m.in. restaurator Plant, Zyblikiewicz Sukiennic, a Leo wykupem Wawelu i Lasu Wolskiego. A Wy? Nikt za 100 lub 200 lat nie przyjedzie oglądać blokowiska na Ruczaju czy w Bronowicach. No chyba, że tak, jak dziś jeździmy oglądać zgliszcza wokół Czarnobyla.
PS
Pozdrawiam z Londynu, miasta, gdzie nie trzeba nikomu tłumaczyć, że estetyka jest ważna, że budowanie infrastruktury rowerowej wszystkim się opłaca, że ład urbanistyczny ma znaczenie i nie można walnąć 10-piętrowego bloku w dzielnicy domów jednorodzinnych, że ludzie chcą mieć parki koło domów i że miasto przyjazne dla mieszkańców jest równocześnie miastem dobrze zarabiającym i co najważniejsze – gdzie można normalnie oddychać.
Zdj. tytułowe: flickr.com. Staffan Vilcans, CC BY-SA 2.0
–7 komentarzy–
Autor zapomniał o metrze, które funkcjonuje we wszystkich nowoczesnych metropoliach. Nikt nie będzie przez 12 miesięcy pedałował na rowerze bo grupka aktywistów ma taką wizję świata. Co do reszty zgadzam się w pełni.
Bo polski deweloper budowlany to jest taka menda, że gdyby mu nic nie grodziło to własną matkę by zabetonował i sprzedał potem jako nowe przytulne mieszkanie.
Niestety, ale Pan ma rację, a kolejne miejsca są zabudowywane w Krk :(.
Każde mieszkanie w nowoczesnym bloku mieszkalnym w mieście, ogrzewanym z sieci miejskiej albo gazem, to jeden mniej dom jednorodzinny poza miastem, ogrzewany (najczęściej) węglem, kilkakrotnie mniej oszczędny energetycznie i wymagający od jego mieszkańców przejeżdżania dziesiątek kilometrów dziennie (najczęściej) samochodem. Dlatego pomstowanie na “mieszkaniówkę” budowaną w mieście to błąd.
P. S. Na Woli Justowskiej nikt nigdy nie chciał zbudować Wesołej Polany. Pozostaje nietknięta, a przy Kasztanowej/Panieńskich Skał stoją piękne, nowoczesne domki.
Nikt tu Szanowny/a Panie/i nie “pomstuje na mieszkaniówkę”, jako taką. Chodzi o to, żeby budować ją w taki sposób, żeby była dobrej jakości, nie zaburzała ładu urbanistycznego, posiadała przyzwoite zaplecze socjalne i nie przyczyniała się do generowania różnego rodzaju patologii, poczynając od zabudowywania korytarzy przewietrzania miasta, a kończąc na degradacji tożsamości lokalnej danych miejsc.
Nie ma Pan racji w przypadku Wesołej Polany – dolna jej część została zabudowana a górna zupełnie zarosła. Przez długi czas była również pogrodzona płotami. Dzięki protestom mieszkańców nie powstały tam bloki. Więcej informacji może Pan/i znaleźć w reportażu: https://www.youtube.com/watch?v=5-zWIqcmmjc
Smutne to wszystko.. smutne miasto i jeszcze smutniejsze państwo.. Kiedyś czułem się dumnym Krakusem, na dzień dzisiejszy chce uciec z tego kraju i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tu wracać. Przykre to jest dla mnie niesamowicie ale niestety szkoda marnować życie na egzystencje w tym państwie.
Akurat Park na Zakrzówku to zasługa miasta i stworzenia planu zagospodarowania, który go przewidywał. Zielony Zakrzówek był przeciwny tworzeniu tego planu i postulował pracę nad starym planem, który był niezgodny ze studium.
Co ciekawe od uchwalenia obu planów na Zakrzówku niczego nie wybudowano. Ostatni dom, tuż przy początku ulicy Wyłom, został wybudowany na wuzetkach i byłoby tych domów dużo więcej, gdyby nie plan.