Skorzystał z wolności słowa i ma. Krótka rozmowa z człowiekiem, który założył ironiczną stronę i policja zabrała mu komputer
Zawsze chciałem zrobić krótki wywiad z Józefem K. z kafkowskiego „Procesu”. Myślałem, że sprawa jest beznadziejna. Do czasu, kiedy policja po sąsiedzku odwiedziła Krzysztofa i zabrała mu narzędzia pracy. A wszystko dlatego, że założył ironiczną stronę na Facebooku.
Jak się dowiedziałeś, że możesz być terrorystą?
Od panów z policji, którzy przyszli do mnie w sobotę i ściągnęli mnie z placu zabaw.
Możesz znaleźć winę?
Nie.
To dlaczego przyszli?
Sam nie wiem tak do końca. Generalnie chodziło o to, że pokazywałem bombę po to, żeby tę bombę zrobili. To art. 255a kodeksu karnego: „Kto rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści mogące ułatwić popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym w zamiarze, aby przestępstwo takie zostało popełnione, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”
Ale przecież zdjęcie tych butelek i świeczki przekazała mediom sama policja.
No więc właśnie. Zapytałem, czy podobne zarzuty mają przygotowane dla redaktorów wszystkich gazet, które je opublikowały.
Poszedłbym dalej. Skoro zdjęcie udostępniła policja, to być może powinna ścigać samą siebie?
To jest pytanie do wydziału wewnętrznego policji. Być może powinna.
Co było dalej?
Wróciłem do domu. Zrobili mi przeszukanie.
Ale śniadania, ci nie zjedli? Bo w „Procesie” zjedli…
Śniadania nie, ale mieli chętkę na butelkę węgierskiego wina. Wiesz – płyn w plastiku.
Bomba?
Butelka była PET. Zabrali mi komputer i telefon. Wręczyli wezwanie.
Ile będą to trzymać?
Nie wiem, jak to dokładnie jest. Prawniczka mi powiedziała, że mogą to trzymać do pół roku.
Masz tam jakieś nieskończone prace?
Mam. Rzeczy do pracy, fuchy, materiały dla studentów. Rozgrzebane prace literackie. Chciałbym to mieć.
Stawiłeś się na komendzie?
Z panią adwokat. Opowiedziałem o swoich motywach, podałem ze słownika, co to jest ironia i wyjaśniłem jak została zastosowana w tym konkretnym przypadku, zapewniłem, że nie mam zamiaru stosować ani zachęcać do przemocy. Na potwierdzenie odesłałem do swojej przedmowy do książki, którą wydałem (“Anarchia i chrześcijaństwo” Ellula), w której odwołuję się do Ewangelii, a tam jest napisane, że nie należy stosować przemocy. Tak mówił jeden Cieśla z Galilei. Generalnie dowiedziałem się, że oni tylko wykonywali rozkazy i nic nie wiedzą, a w domyśle dało się wyczuć, że chodziło o to, iż inna służba, być może ABW, im to zleciła.
Strona mi mignęła gdzieś przed oczami tylko, ale tam było na przykład zdjęcie soku Kubuś?
Było. Podpisałem je: strzeżmy się, bo zaraz może wybuchnąć. Żeby był akcent lokalny, to zrobione na placu zabaw w Bronowicach.
Jak się czuje obywatel po drugiej stronie lustra?
Jak Alicja. Zjedz mnie, wypij mnie… Nie wiesz, czy masz się bać, czy śmiać.
A po co ta strona powstała?
Chciałem zwrócić uwagę na sprawę warszawskich anarchistów, których oskarżono o przygotowywanie zamachu z pomocą dwóch plastikowych butelek, pudełka po pizzy i świeczki. Nie wiem, czy możemy to mówić, bo może to zostać odebrane jako instruowanie, jak zrobić bombę. Oni zostali aresztowani i chodziły słuchy, że są bardzo źle traktowani. To poważna sprawa. Policja poinformowała, że wiedziała o planowanym „zamachu”, a mimo to nie przeciwdziałała mu.
Skoro tak, wydaje mi się dość oczywiste, że rzecz ma być uzasadnieniem dla ustawy antyterrorystycznej.
Może ta niewspółmierna reakcja wynika z tego, że trafiło w miękkie?
Ciekawe jest to, że druga strona podjęła polemikę. Choć w nieco dziwny sposób. To trochę jak w tych bajkach o misiu i zajączku, w których zajączek wytyka misiowi błąd i dostaje za to po głowie.
Ja się zastanawiam, skoro przyszli do Ciebie, czy ktoś może być pewny, że policja do niego nie przyjdzie? Trochę jest w tym „prywaty”, bo podobno wpadają o szóstej, a lubię się wyspać.
Skoro za założenie strony przychodzi do misia z brzuszkiem, który ma dwójkę dzieci i pracuje 50 godzin tygodniowo, to mnie się wydaje, że nikt nie może być pewny, że nie zapukają. Ktoś zapyta, czemu to zrobiłem pod nazwiskiem? A dlaczego nie? Z jednej strony nie spodziewałem się takiej reakcji. Z drugiej uważałem, że pod satyrą, zwłaszcza, że w poważnej sprawie, trzeba się podpisać nazwiskiem. To uwiarygadnia stanowisko i tak trzeba robić.
Jak rodzina?
Dziewczyny się wystraszyły. Młodsza córka jest jeszcze bardzo mała, więc wiele nie zauważyła. Ale starsza się rozpłakała. Żona się wystraszyła i zrobiła mi bezterminowego bana na aktywizm.
Powiem tak: skorzystałem z wolności słowa i mam.
*
Stanowisko policji znajdziecie na portalu Love Kraków – TUTAJ.
–7 komentarzy–
Co tu komentować skoro sam jestem wielokrotnym recydywistą, odbywającym kolejną karę miesięcznej blokady na Face Book ” za przekroczenie norm społeczności Face Book’a w jednym z ostatnich postów” Na pytanie który to z moich postów tak uraził Admina F B oczywiście nie otrzymałem odpowiedzi. Wobec powyższego napisałem, że mnie wybitnie razi strona pt. JEBAĆ POLSKĘ, która nie przekracza powyższychnorm, doczekałem się również wymownego milczenia.
Powtarzam zatem, że wolę zdecydowanie komunistyczny Urząd do spraw cenzury niż współczesnego MODERATORA. Służę zatem darmowym wywiadem, kontakt pod adresem walerianda@gmail.com
Pozdrawiam wszystkich wszystkich sympatyków wolności słowa oraz Ich złośliwych oponentów buszujących, na całe szczęście jeszcze teoretycznie w naszych umysłach.
Ludzie, Luuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudzie trzymajcie mnie bo wyjdę z siebie i stanę obok. Mój komentarz czeka na MODERACJĘ . Ten też? Do kogo ja piszę? To chyba pomyłka.
No zaraz, ale przecież w tym ABW czy policji nie pracują ludzie nierozgarnięci. Przecież wiedzą dokładnie co robią. Nękanie ludzi jest zachowaniem nieetycznym. Nie da się już dziś powiedzieć “ja tylko wykonuję rozkazy”. To się skompromitowało już dawno i to w okolicznościach w jakich nikt z obywateli, czy funkcjonariuszy służb nie chciałby się znaleźć. Czyn nieetyczny pozostanie taki, niezależnie czy jest zgodny z prawem czy nie (jak choćby było kiedyś z niewolnictwem).
Funkcjonariusze państwowi przychodzą i zabierają człowiekowi komputer. Narzędzie pracy. Ten pracę może stracić przez to i za jakiś czas przyjdą razem z komornikiem wyrzucić go z mieszkania. Brutalna przemoc państwa wobec obywateli, na którą nie widzę żadnego usprawiedliwienia.
Aparat państwowy średniego i niższego szczebla nie lubi nowych szefów i zrobi wszystko, żeby ich skompromitować. W tym będą jak nigdy solidarni. Tego betonu nic nie ruszy poza prawami przyrody. Kiedyś wymrą. Niestety na to trzeba kilku pokoleń, my nie dożyjemy. Masz jakieś inne wytłumaczenie na sytuację, kiedy ludzie na poważnych stanowiskach udają idiotów i to tak sprytnie, że trudno im udowodnić złamanie prawa?
Tak też myślę, dokładnie wiedzą co robią i mają swój cel. Pokazać, kto tu rządzi i uciszyć dyskusję nad ustawą terrorystyczną.
[…] nie pokona. I raczej na pewno także nie spróbuje, bo jest zrobiony tak, żeby wysłać sygnał: „plebs” zza płotu nie jest tu mile […]
[…] nieprawda. Przy skromnym, prostym życiu nikt z naszych urzędników państwowych z głodu nie umrze, a zawistny frazes: „Ja też proszę […]