Ogromne korki w Krakowie nie są – jak przekonują ludzie z otoczenia prezydenta Jacka Majchrowskiego – spowodowane zwężaniem ulic, tworzeniem ścieżek rowerowych czy wreszcie wygodą mieszkańców. To niestety oni sami, czyli urzędnicy krakowskiego magistratu, przez blisko dwie dekady niezłomnie pracowali na to, żeby miasto zatkało się samochodami i dusiło we własnych spalinach.