W archiwum były kilometry pozwoleń na budowę, decyzje o WZ i zagospodarowaniu terenu
Portal Krowoderska.pl ujawnia, co jeszcze mogło zostać zniszczone w pożarze Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. To kilometry pozwoleń na budowę, decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, a także dokumenty dotyczące zwrotu wywłaszczonych nieruchomości, także z obszaru Śródmieścia.
W sobotę przedstawiliśmy Państwu przykłady na to, co znajdowało się w spalonym Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Pokazaliśmy m.in. dokumenty należące do wybitnych krakowian, czy zapisy pozwalające każdemu mieszkańcowi na prześledzenie rodzinnych historii. Tekst był zaskoczeniem dla wielu Czytelników i został opisany w ogólnopolskich mediach. Naszych ustaleń nikt nie podważył.
Ale opisywane przez nas dokumenty – mieszkaniowe, koperty dowodów osobistych, zdjęcia, życiorysy, akty urodzenia – to jedno. Dotarliśmy bowiem do informacji, jakie inne dokumenty znajdowały się w zasobie Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Do najważniejszych należą akta Wydziału Geodezji i Gospodarki Gruntami poszczególnych dzielnic (do roku 1990) oraz Wydziału Skarbu Miasta.
O tym, czego dotyczyły, zaświadcza protokół kontroli, jaką w 2014 r. w Archiwum Urzędu Miasta Krakowa przeprowadzili odpowiedzialni za nadzór nad archiwami zakładowymi przedstawiciele Archiwum Narodowego. Była to ostatnia kontrola przed pożarem, do jakiego doszło na początku lutego 2021 r.
Jak czytamy w dokumentach z kontroli, w Archiwum UMK znajdowało się wówczas ponad 190 mb. dokumentacji dotyczącej wywłaszczeń nieruchomości za lata 1950-2010. Wszystkie te akta posiadały kategorię „A”, a więc wieczystego przechowywania.
W skład tych dokumentów wchodziły wówczas akta Wydziału Skarbu Miasta oraz Wydziału Geodezji i Gospodarki Gruntami dzielnic: Śródmieście, Krowodrza, Podgórze i Nowa Huta. Obejmowały kilka dekad, również budzący najwięcej kontrowersji i emocji okres transformacji ustrojowej i pierwszej dekady XXI wieku. Dokumenty dotyczyły „wywłaszczeń nieruchomości, odszkodowań oraz ich zwrotów”, ale także pierwokupów oraz uznania własności:
Ze względu na rozproszenie dokumentów część akt znajdowała się wówczas w głównej siedzibie Archiwum Urzędu Miasta Krakowa, przy ul. Dobrego Pasterza, ale także w Wydziale Skarbu przy ulicy Kasprowicza 29. Z dokumentów kontrolnych wynika, że część akt była przechowywana w katastrofalnych warunkach. Do tego stopnia, że nie można było ich rozpoznać:
Jak ustaliliśmy, po otwarciu nowej siedziby przy ul. Na Załęczu 2, trafiła tam większość ww. dokumentów i tam znajdowały się w momencie pożaru.
Dane dotyczące ilości akt pochodzą z ostatniej z przeprowadzonych przed pożarem kontroli, na cztery lata przed oddaniem nowej siedziby. Całość zasobu Archiwum UMK kontrolerzy z Archiwum Narodowego ustalili wówczas na ponad 15,5 km b. Od tamtej pory podobnych akt w Archiwum jedynie przybyło. Już po pożarze władze miasta informowały, że w feralnych budynkach znajdowało się ponad 20 km b. różnej dokumentacji.
Jakiej jeszcze?
Okazuje się, że niemałą część zasobu archiwum mogły stanowić pozwolenia na budowę oraz decyzje o warunkach zabudowy, czyli inne z dokumentów, o których od momentu pożaru mówi się w Krakowie szczególnie głośno.
Wchodzący w skład Archiwum przy ul. Na Załęczu Zasób Wydziału Architektury i Urbanistyki składał się:
z około 6 500 mb akt kategorii „A” oraz „B10”. Jest to głównie dokumentacja pozwoleń na budowę oraz decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.
Te informacje to słowa Zbigniewa Pasierbka, kierownika Archiwum Urzędu Miasta Krakowa, a więc osoby najlepiej poinformowanej. Pochodzą z Krakowskiego Rocznika Archiwalnego (Tom 25) z roku 2019. Wówczas w „Roczniku” ukazał się tekst autorstwa Zbigniewa Pasierbka pt: „Referat Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Dzieje, organizacja i zasób archiwalny”. Czytamy w nim ponadto:
Archiwum pozostaje ważnym ogniwem w strukturze Urzędu Miasta Krakowa, gromadząc i udostępniając akta (…) mieszkańcom miasta, którzy coraz częściej korzystają z usług archiwum, poszukując materiałów potrzebnych do udokumentowania faktów z przeszłości, o których mogą zaświadczyć jedynie przechowywane w archiwum akta. – pisał kierownik Zbigniew Pasierbek.
Dziś ta lektura jest szczególnie ciekawa. Kierownik Archiwum UMK, być może najważniejsza dla sprawy osoba, od momentu wybuchu pożaru nie zabrał głosu.
Ale te informacje są ciekawe z jeszcze jednego powodu. Szczegółów dotyczących powyższych dokumentów nie słyszeliśmy ani od prezydenta Jacka Majchrowskiego, ani od członków „zespołu”, który został powołany do wyjaśniania przyczyn pożaru. Więcej – słyszeliśmy rzeczy przeciwne:
– To nie jest tak, że tam (w spalonym Archiwum – red.) były pozwolenia na budowę i inne rzeczy. Nie było. One są gdzie indziej…
– mówił 26 lutego prezydent Jacek Majchrowski podczas stylizowanej na wywiad rozmowy z jedną ze swoich pracownic (wideo dostępne w serwisie Facebook). To tam przekonywał również:
Część dokumentów jest zdigitalizowana, część jest w wielu kopiach, które są w nadzorze budowlanym, różnych instytucjach, więc to jest wszystko do odzyskania.
Tymczasem, jak wiemy z ustaleń portalu Onet.pl, żadne dokumenty pozostające w zasobie Archiwum Urzędu Miasta Krakowa nie zostały zdigitalizowane.
Urząd nie ma obowiązku digitalizowana dokumentów archiwalnych i jej nie wykonał – powiedziała rzecznik prezydenta Majchrowskiego, Monika Chylaszek.
Tyczy się to zarówno np. opisywanych przez nas fotografii Marka Grechuty, książki meldunkowej z nazwiskiem Wisławy Szymborskiej, odcisków palców Stanisława Lema, ale także pozwoleń na budowę, decyzji dotyczących zwrotu wywłaszczonych nieruchomości lub odszkodowań za takowe, oraz innych dokumentów, o których napiszemy w kolejnym tekście.