Wietnamczycy zapraszają do nowej restauracji. “Polska to mój dom”
– Wietnam przeszedł ogromną transformację. Kiedy byłem młodszy, kraj był biedny, ale teraz to zupełnie inna rzeczywistość. Gospodarka rozwija się dynamicznie, a Sajgon, czyli Ho Chi Minh, jest bardziej nowoczesny niż Warszawa – mówi Nguyen Tien Cuong, na którego ludzie mówią Piotr i wraz z Laurą otworzył restaurację Wietnam Dragon w Nowej Hucie.
Gratulacje z okazji otwarcia restauracji! Na wstępie zapytam: skąd pomysł, aby otworzyć prawdziwą wietnamską restaurację tutaj, w Nowej Hucie?
Laura: Pomysł narodził się z zamiłowania do tej kuchni oraz dlatego że brakowało tu takiego miejsca. Chcieliśmy stworzyć przestronną, prawdziwą restaurację, w której klienci mogą nie tylko spróbować oryginalnej kuchni wietnamskiej, ale i poczuć ten wyjątkowy klimat. Zależało nam, żeby to nie był typowy bar, jakich w okolicach jest sporo, ale prawdziwa restauracja, gdzie ludzie mogą usiąść, zjeść spokojnie, w pięknym wnętrzu.
No właśnie, wystrój jest naprawdę wyjątkowy – dużo zieleni, kwiatów, elegancji, ale też widać te wietnamskie akcenty. Kto za to odpowiadał?
Piotr: Wystrój to mieszanka naszej wizji – połączyliśmy elementy polskie i wietnamskie. Chcieliśmy, żeby wnętrze nie przytłaczało, ale dawało poczucie przytulności. Zależało nam na podkreśleniu, że to miejsce łączy te dwa światy – Polska i Wietnam w jednym.
Skoro mowa o kuchni, zauważyłam, że na kuchni pracują sami Wietnamczycy.
Laura: Tak, nasi kucharze to rodowici Wietnamczycy, którzy wprowadzają do restauracji swoje tradycje kulinarne. Oni zarządzają całym procesem przygotowywania potraw i pilnują, by wszystko było zgodne z oryginalnymi recepturami a składniki z najwyższej półki. Dzięki temu, nasza kuchnia jest prawdziwie wietnamska, bez kompromisów.
Piotrze, mieszkasz w Polsce już od trzech dekad. Co sprawiło, że postanowiłeś tu przyjechać?
Piotr: Przyjechałem do Polski z myślą o pracy. Wielu Wietnamczyków przyjeżdżało wcześniej na studia, głównie w latach 70. i 80., kiedy Polska i Wietnam miały bliskie relacje. Ja jednak przyleciałem już nie na studia, lecz do pracy, i chociaż początki były trudne, to Polska szybko mnie oczarowała.
Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po przyjeździe?
Pamiętam, że był to wrzesień, więc pogoda była jeszcze dość przyjemna, ale w porównaniu z Wietnamem i tak dużo chłodniejsza. Pierwsze wrażenie? Ciemno i chłodno, a język kompletnie obcy. Był to dla mnie lekki szok, ale Polska od razu wydała mi się spokojna, z pięknymi krajobrazami i bardzo otwartymi ludźmi.
Język polski musiał być dla Ciebie sporym wyzwaniem. Jak radziłeś sobie z jego nauką?
Oj, zdecydowanie był to dla mnie ogromny trud! Polski jest bardzo skomplikowany – zupełnie inna gramatyka niż w wietnamskim, no i te długie słowa! (śmiech). Mimo że jestem tu już tyle lat, nadal czasami mam problemy z odmianą niektórych słów, ale Polacy są bardzo wyrozumiali.
A co z kuchnią polską? Udało Ci się znaleźć swoje ulubione dania?
Z czasem bardzo polubiłem polską kuchnię. Szczególnie uwielbiam żurek i białą kiełbasę. Te smaki zawsze kojarzą mi się z polskimi tradycjami, które z biegiem lat również stały mi się bliskie.
To niesamowite, jak mocno związałeś się z Polską. Czy ta miłość do Polski wpływa na to, jak prowadzisz swoją restaurację?
Tak, staram się łączyć najlepsze elementy obu kultur. Nasze jedzenie jest autentyczne, ale dostosowane do polskich gustów. Przykładowo, niektóre składniki czy przyprawy są delikatnie modyfikowane, aby pasowały do podniebienia europejskiego, ale nadal zachowują swój oryginalny charakter.
Wspomniałeś, że w Polsce istnieje silna społeczność wietnamska. Jak funkcjonuje Wasza współpraca?
Wietnamska społeczność w Polsce to jak jedna wielka rodzina. Wzajemnie się wspieramy – zarówno w życiu codziennym, jak i zawodowym. Kiedy ktoś nowy przyjeżdża, pomagamy mu znaleźć pracę, często w restauracjach czy sklepach, które prowadzą Wietnamczycy. Dzielimy się doświadczeniami i tworzymy małą, zgraną wspólnotę. Jest nas tutaj naprawdę sporo, mówi się, że obecnie może być nawet około 60 tysięcy Wietnamczyków w całej Polsce, a w Krakowie mniej, ale i tak tworzymy małą wspólnotę.
Czy zauważasz jakieś wspólne cechy między Polską a Wietnamem?
Myślę, że oba kraje łączy historia, zwłaszcza okresy związane z systemem komunistycznym. Zarówno Polska, jak i Wietnam przeszły przez trudne czasy, co nas w pewien sposób zbliża. To chyba też dlatego Wietnamczycy tak chętnie osiedlają się tutaj – czujemy pewne zrozumienie i bliskość.
A jak zmienił się Wietnam na przestrzeni lat, odkąd opuściłeś kraj?
Wietnam przeszedł ogromną transformację. Kiedy byłem młodszy, kraj był biedny, ale teraz to zupełnie inna rzeczywistość. Gospodarka rozwija się dynamicznie, a Sajgon, czyli Ho Chi Minh, jest bardziej nowoczesny niż Warszawa. Są tam ogromne wieżowce, nowoczesne centra biznesowe – zupełnie inny świat niż kiedyś.
A czy myślałeś kiedyś o powrocie do Wietnamu?
Oczywiście, każdy czasem tęskni za swoim krajem, ale po 30 latach czuję, że Polska to mój dom. Mam tu rodzinę, przyjaciół i swój biznes. Chociaż Wietnam zawsze będzie dla mnie ważnym miejscem, Polska to teraz mój drugi dom, a dzięki nowoczesnym technologiom mogę być w stałym kontakcie z rodziną w Wietnamie.
Skąd wzięło się imię Piotr?
(Śmiech) To wyszło całkiem przypadkowo. W Polsce łatwiej jest mieć polskie imię, a Piotr to jedno z tych, które mi zaproponowano. Z czasem się do niego przyzwyczaiłem, no i tak zostało! Teraz wszyscy mnie tak nazywają.
Czy przed otwarciem restauracji analizowaliście, co już istnieje w okolicy? Wydaje się, że w Nowej Hucie powstaje coraz więcej miejsc…
Laura: Oczywiście. Wiedzieliśmy, że w okolicy jest kilka restauracji a raczej barów tego typu. Brakuje takiego miejsca, gdzie można usiąść, zjeść spokojnie, bez poczucia, że wychodzi się z baru przesiąkniętym zapachem jedzenia. Zadbaliśmy o to, żeby nasza kuchnia spełniała najwyższe standardy, jeśli chodzi o wentylację i klimatyzację. Klienci mogą też obserwować, jak nasze potrawy są przygotowywane, zobaczyć wyposażenie kuchni oraz to że dbamy o czystość i higienę tego miejsca – to dla nas ważny element, żeby pokazać pełną przejrzystość.
Co wyróżnia kuchnię wietnamską na tle innych kuchni azjatyckich, takich jak chińska czy tajska?
Piotr: Kuchnia wietnamska to przede wszystkim świeżość i delikatność smaków. Sosy są robione na bazie świeżych składników, codziennie przywożonych z lokalnych targów. Nic nie jest tu z paczki – wszystko przygotowujemy na bieżąco. Warzywa, mięsa – to wszystko najwyższej jakości. Nasza kuchnia nie jest tłusta ani ciężka. Klienci mogą liczyć na naturalne smaki, które odróżniają nas od chińskich barów.
A czy macie w ofercie jakieś dania szczególnie polecane przez szefa kuchni?
Laura: Oczywiście, mamy wiele specjalnych dań. Na przykład Pho, tradycyjną wietnamską zupę do której klienci sami wybierają składniki czy to wołowinę , wieprzowinę kurczaka lub krewetki. Jest to symbol Wietnamu, tam jada się ją na śniadanie. Są też świeże sajgonki, robione na miejscu, a dla wegetarian mamy szeroki wybór dań z tofu, które podajemy w różnych wersjach.
Widać, że dbacie o detale. A co z napojami? Czy oferujecie coś typowo wietnamskiego?
Piotr: Mamy oryginalne wietnamskie napoje, jak na przykład herbata jaśminowa, tradycyjna kawa wietnamska oraz wyjątkowe napoje owocowe, które sprowadzamy bezpośrednio z Wietnamu. To wszystko jest możliwe ponieważ mam stały kontakt z rodziną i znajomymi w Wietnamie – dzięki temu nasze produkty są autentyczne, a jakość najwyższa. Zależy nam, aby nasi goście mogli spróbować prawdziwych smaków Wietnamu i przenieść się tam choć na moment.
Joanna Urbaniec: Co jeszcze planujecie dla klientów? Eventy, imprezy?
Laura: Oczywiście! Przyjęcia, komunie, i każdego rodzaju wydarzenia! Jesteśmy otwarci na wszystko, od zamkniętych imprez po kameralne spotkania. Piotr dla naszych gości proponuje również przygotowanie dań kuchni polskiej jeśli będzie takie życzenie gości. Planujemy także tematyczne dni; chcemy założyć projektor na różne wydarzenia sportowe i nie tylko, mamy promocje oraz możliwość zamawiania jedzenia na wynos i dowóz. Na przykład, mamy aktualnie promocję, że przy zamówieniu pięciu dań szósty posiłek jest gratis. Również dla firm mamy atrakcyjne rabaty.
Lokal znajdziecie przy ulicy Centralnej 30.
***
Czytaj także:
- Od lat 80. w Nowej Hucie. “Przywiązanie do dzielnicy, ogródków i działek”
- Najstarszy fryzjer Nowej Huty strzyże od 60 lat. “Teraz nawet mężczyźni robią sobie trwałe”
- 90 procent pracowników to osoby z doświadczeniem choroby psychicznej lub niepełnosprawnością. Mają 4,7 w Google
- Raffaele Esposto: Polacy i Włosi to najlepsi ludzie na świecie, a moja pizza jest jak narkotyk
- Uczył się w Rzymie. Pizzę robi taką, że zawstydza włoskich pizzaiolo
- Reprezentant Polski piecze na Kazimierzu. “Życie jest za krótkie, żeby robić ciągle to samo”