Za problemy MPK odpowiadają pracownicy zwolnieni za alkohol, narkotyki i agresję
Z oblężonej twierdzy, w której okopały się władze MPK, chyba nie ma już wyjścia. Prezes miejskiego przewoźnika otwarcie stwierdził, że pojawiające się w mediach informacje o złych warunkach pracy kierowców są wynikiem spisku alkoholików i narkomanów. Twierdzi też, że jego pracownicy nie mogą mieć powodów do narzekań, bo zapewniono im… mikrófalówkę. A tym kierowcom, którzy mogliby myśleć o buntowaniu się, władze Krakowa mówią niemal wprost: “mamy po dziesięciu chętnych na wasze miejsca”.
Łukasz Wantuch – intelektualny lider krakowskiego magistratu – ogłosił na swoim Facebooku, że w związku z problemami kadrowymi w MPK, trzeba będzie skorzystać z usług prywatnej firmy. Plany te, na ostatniej sesji rady miasta, potwierdził w-ce prezydent Andrzej Kulig – drugi po Łukaszu Wantuchu najbardziej zaufany człowiek Jacka Majchrowskiego. Wiemy już wobec tego, jaki jest plan ekipy Majchrowskiego na rozwiązanie ogromnego kryzysu w krakowskim MPK.
“Janusze biznesu” straszą kierowców
O tym, że Jacek Majchrowski zarządza miastem w stylu Janusza biznesu z głębokich lat 90., pisaliśmy kilka tygodni temu. Nie trzeba było długo czekać, aby otrzymać kolejny twardy dowód na potwierdzenie tej tezy. Bo oto sytuacja wygląda tak: kierowcy zwalniają się z pracy, ponieważ są zatrudnieni na śmieciówkach i zarabiają mało. Do tego są obarczani karami za nawet najdrobniejsze przewinienie, przez co niewielkie wypłaty są w rzeczywistości jeszcze mniejsze. Ponadto muszą pracować przez wiele godzin, a między wyczerpującymi kursami dostają niewiele czasu na odpoczynek. Jak reagują najważniejsi ludzie prezydenta? Dokładnie tak, jak mityczny Janusz biznesu, który powiedziałby: “mam dziesięć osób na twoje miejsce”. Bo tak można odebrać słowa Łukasza Wantucha – radnego prezydenckiego:
“Może już czas, aby na krakowskich ulicach pojawił się kolejny operator, skoro dotychczasowi nie są w stanie 100 procentach wykonać swojego zadania”
“Janusz” przemówił także ustami Andrzeja Kuliga. Do niezadowolonych kierowców skierował przesłanie, którego sens można streścić nastepująco: “u Krzyśka za taką samą pracę dostają jeszcze mniej i nie narzekają. Jak będziecie dalej fikać, to ich wezmę do roboty”. Bo dokładnie tak można odczytać jego wystąpienie z ostatniej sesji rady miasta, w czasie którego – jak relacjonuje Gazeta Wyborcza – podkreślił, że:
“W Mobilisie wynagrodzenia są niższe niż w MPK, a nie ma problemów z realizacją połączeń”
I można oczywiście się śmiać, że ekipie Majchrowskiego odjechał peron, że w świecie biznesu z takim podejściem nie poradziliby sobie ze sprzedażą pietruszki na Kleparzu albo że ich empatia dla pracowników oscyluje gdzieś pomiędzy pańszczyźnianym ekonomem a właścicielem kopalni diamentów w Afryce. Ale chyba nie pora na heheszki, skoro prezydencka ekipa doprowadziła do zapaści komunikacji miejskiej, a do gigantycznego pożaru, który sami wywołali, przyjechali właśnie cysterną z benzyną z papierosem w ustach.
Nie wiem, kto podpowiedział ekipie Majchrowskiego, aby negocjacje z niezadowolonymi pracownikami opierać na groźbach, ale wiem, że cierpią z tego powodu krakowianie. Powakacyjny rozkład jazdy jest okrojony jak Kraków z zieleni, a do tego kierowcy, którzy będą ich wozić, pracują w atmosferze szantażu i wojny, którą wypowiedzieli im przełożeni. Można podejrzewać, że taki styl “negocjacji” doprowadzi do kolejnych odejść, bo pracownicy MPK będą chcieli mieć szefów, którzy nie straszą.
Kierowcy mają jak u pana Boga za piecem, bo mogą skorzystać z mikrofalówki
Solidnym Januszem okazał się także prezes MPK – Rafał Świerczyński. Na sesji rady miasta skargi kierowców nazwał “donosami”, naszkicował także słuchającym go radnym spisek, którego autorami – wg prezesa MPK – są pałający zemstą alkoholicy i narkomani, których wyrzucił z pracy.
Na koniec dodał, że jego pracownicy mają świetne warunki pracy, bo mogą korzystać z… mikrofalówki. Tak – w 2022 roku, kiedy poważne firmy walczą o swoich pracowników owocowymi czwartkami, kącikiem socjalnym z Play Station 5, karnetami na siłownię – prezes MPK ogłasza całemu światu, że u niego w firmie pracownik może skorzystać z kuchenki mikrofalowej.
Takiej:
Ale to nie koniec ofensywy najlepiej zarabiającego prezesa miejskiego przewoźnika w Polsce. W wydawanej przez MPK gazetce ukazała się stylizowana na wywiad rozmowa Świerczyńskiego ze swoim pracownikiem. Tam bez ogródek stwierdził, że “wszystkie zarzuty są nieprawdziwe”, a media, które informują o smutnym losie kierowców, “interesuje tylko sensacja”. Gdyby wywiad przeprowadzał dziennikarz, a nie podwładny prezesa, to zapewne padłoby pytanie: skoro wszystko jest tak super, to dlaczego krakowska komunikacja leży i kwiczy, a kierowcy odchodzą z MPK?
Fot. Szymon Blik/REPORTER.