Zieleń w Krakowie – prawdy i mity
Na dzień obecny zieleń w Krakowie (list jest datowany 30 grudnia) zbielała: pod śniegiem skryły się litościwie zaniedbane trawniki, źle przycięte drzewa, dzikie miejsca parkingowe, ale również piękne klomby, rabaty. Zbielało także lico polityków i zarządców miasta – społeczeństwo się bowiem budzi. Mimo zimny nastroje są gorące: obywatele domagają się informacji i spójnego, zrównoważonego zarządzania zielenią w mieście. Mieszkańcy chcą wiedzieć, kto jest za co odpowiedzialny i dlaczego wydaje dyspozycje dotyczące zieleni. Niestety jednak takie informacje nawet osobie mocno zainteresowanej, obecnej w branży, niełatwo wyszukać. Owszem, w temacie pada sporo ogólników, haseł, bulwersujących zdań i usprawiedliwień, od czasu do czasu pewnie nawet ktoś zostanie zwolniony z pracy – tylko czy to coś zmieni?
Na początek fakty. W roku 2013, według informacji uzyskanych z Urzędu Miasta Krakowa, gdzie dyrektorem jest p. Ewa Olszowska– Dej, zezwolono na wycięcie 15 341 sztuk drzew, pod warunkiem posadzenia w zamian ok. 15 tysięcy sadzonek drzew. Brak zezwolenia na wycinkę wydano w przypadku blisko 1230 drzew. Co prawda liczby te nie są w pełni miarodajne. Zgodzie na wycinkę nie podlegają bowiem drzewa owocowe, w tym niejednokrotnie duże czereśnie i orzechy włoskie, ponadto nie wlicza się w tę sumę realizacji decyzji wydanych w 2012, a wykonanych w 2013, oraz tych, które wróciły z odwołania z Samorządowego Kolegium Odwoławczego i sądów administracyjnych. Warto spojrzeć także na dane z lat 2007-2012. Ogółem zezwolono wtedy na wycięcie 81,4 tys. drzew, pod warunkiem posadzenia w zamian 64,7 tys. drzew.
Nasuwa się pytanie, dlaczego zdecydowano się na wycinkę takiej liczby drzew. W odpowiedzi, zdaniem UMK, wycinane są drzewa o osłabionym stanie fitosanitarnym (stanie zdrowotnym drzewa), uschnięte lub zamierające, stwarzające zagrożenie bezpieczeństwa dla ludzi i mienia, rosnące zbyt blisko budowli, sieci uzbrojenia terenu, w nadmiernym zagęszczeniu lub z powodu nieodpowiedniego gatunku dla terenów zurbanizowanych (na przykład topole), które podlegają wymianie na szlachetniejsze gatunki, wreszcie z przyczyn inwestycyjnych (realizowanych zgodnie z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego albo decyzją o warunkach zabudowy, gdzie zawsze zalecany jest projekt zagospodarowania terenu zielenią). To tyle teorii. Decyzje wydawane są na skutek drobiazgowej i długiej procedury, zatem aktualnie proponowane sprawdzenie wszystkich decyzji wydanych z ramienia miejskich specjalistów przez firmę zewnętrzną sugeruje brak zaufania Prezydenta Miasta Krakowa do swoich (działających z jego pełnomocnictwa) pracowników. Moim zdaniem jest to strata czasu, pieniędzy i autorytetu.
Milszy dla miłośników zieleni i aktywistów-ogrodników jest nakaz nasadzenia drzew w zamian ze te wycięte (często powinny być to dwa nowe drzewa w miejsce jednego wyciętego egzemplarza) ze wskazaniem o obwodzie pnia, który powinien wynosić minimum 14 cm, na wysokości 1,30 metra –tzw. pierśnica. Niestety bardzo trudno jest się dowiedzieć na ile skuteczna jest realizacja tego zapisu. Spełnienie warunku o nasadzeniu i zgłoszenie tego faktu do UMK, wraz z wizytą urzędnika na miejscu, jest podstawą do umorzenia kary za wycinkę (legalna wycinka rekompensowana jest nasadzeniem lub opłatą-karą, obliczaną według obowiązującego wzoru i przelicznika, płaci ją właściciel terenu). Warto zaznaczyć, że urząd sprawdza nasadzenia nowych drzew dwukrotnie: po roku i po 3 latach od wykonania. Na podstawie tych kontroli umarza się lub utrzymuje opłatę za wycięcie drzew. Moim zdaniem, drzewa po posadzeniu powinny być zabezpieczone palikami i siatką rabatową, a w razie potrzeby zaopatrzone w system nawadniania, niezbędne jest także, czego niestety często brakuje, corocznie doglądanie i nawożenie. Dbajmy o to, inaczej sadzenie będzie daremne, ponieważ sadzonki mogą zostać zniszczone przez psi mocz, sól drogową, zdewastowane przez chuliganów, czy uszkodzone mechanicznie. Kraków ma około 13,7 proc. powierzchni funkcjonującej jako tereny zielone (dwa razy mniej niż Poznań), więc każde posadzone drzewo jest ważne. Niestety nie wiemy dokładnie ile tak naprawdę sadzi się drzew w Krakowie, nie wlicza się w to bowiem nasadzeń własnych: dokonanych przez inwestorów prywatnych, przy domach, w ramach tworzenia ogrodów, w ramach nasadzeń wewnątrz spółdzielni, czy też samosiewek. Nie ma także szerokiego dostępu do informacji (o ile takie zestawienia istnieją) ile nasadzonych z decyzji drzew przeżyło i w jakim są stanie.
Poniżej przedstawiam instytucje oraz osoby odpowiedzialne za zieleń w Krakowie z ramienia miasta. Wbrew pozorom nie jest to tylko UMK i często przywoływany ZIKIT:
-
Główny Specjalista-Miejski Architekt Krajobrazu – Katarzyna Rajss- Kałużna
-
Urząd Miasta Krakowa – Wydział Kształtowania Środowiska, pod dyrekcją Ewy Olszowskiej- Dej, z upoważnienia Prezydenta Miasta
-
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu – zieleń przy pasach drogowych, inwestycjach komunikacyjnych.
-
Wydział Skarbu – przy wykupie terenów pod parki i obszary zielone
-
Od 2013 roku przy Prezydencie Miasta Krakowa działa Rada Programowa ds. Zieleni. Pełni ona funkcje doradcze i opiniujące w zakresie działań podejmowanych na rzecz przyrody i zieleni Krakowa.
-
Zarządy Spółdzielni, Wspólnot mieszkaniowych, właściciele prywatni
Były fakty: ile wycięto, ile posadzono i kto jest za to odpowiedzialny. Teraz perspektywy, czyli mity lub prawda – jaki powinien być tytuł tego artykułu pokaże perspektywa czasu i decyzje Radnych Miasta oraz Prezydenta Jacka Majchrowskiego. Jeśli bowiem ustanowią oni dla miasta jedno z proponowanych rozwiązań, czytane przez Was teraz słowa staną się prawdą, jeśli jednak nic nie zostanie uchwalone, to cały ten akapit będzie mitem, bajką i farsą. Dzięki dużemu zainteresowaniu społecznemu sprawami zieleni w mieście pojawiły się dwie, w moim odczuciu cenne, propozycje. Pierwsza dotyczy powołania Krakowskiego Zarządu Zieleni. W skład Zarządu mieliby wejść urzędnicy z Wydziału Kształtowania Środowiska, Biura Planowania Przestrzennego oraz ZIKiT-u. Na czele zespołu miałaby stać wiceprezydent Krakowa ds. rozwoju miasta Elżbieta Koterba, ponadto w zespole znaleźliby się przedstawiciele organizacji pozarządowych, wśród nich Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Natomiast druga propozycja dotyczy ustanowienia Ogrodnika Miejskiego, zgłosiła ją radna Miasta Krakowa Małgorzata Jantos. W interpelacji do prezydenta Jacka Majchrowskiego postuluje ona utworzenie stanowiska miejskiego ogrodnika, który działałby na zasadzie pełnomocnika ds. zieleni. Miałby on zbierać dane, pomysły na wykup gruntów pod obszary zielone, oraz informacje z różnych jednostek miejskich, a także od mieszkańców, następnie zaś kreował „zieloną” polityką miasta. Miejski ogrodnik nie powinien być urzędnikiem, tylko osobą obejmującą konsultacją różne działania wydziałów Urzędu Miasta, wraz z mediacją na linii mieszkańcy– urzędnicy. Funkcjonowanie Ogrodnika miejskiego dobrze sprawdza się na rodzimym gruncie w Szczecinie i Gdyni. Być może powinno się zapytać mieszkańców, czy wolą instytucję miejską, czy konkretną osobę odpowiedzialną za zieleń – będzie to milowy krok konsultacji społecznych.
Potrzebujemy osoby która pokieruje społeczeństwo zieloną drogą przez beton, gdyż zakończyliśmy już w naszych głowach erę wielkich asfaltowych boisk, ogromnych centrów handlowych i bezsensownych pseudonowoczesnych inwestycji. Pragniemy małych, osiedlowych miejsc zieleni, dużych parków do biegania i wypoczynku, zielonych rabat, kwitnących krzewów, naturalnie rosnących drzew. Chcemy prawdziwych ogrodników w mieście – wykształconych i kochających drzewa i krzewy. Chcemy widzieć jak je sadzą, plewią i podlewają. Chcemy zgodzić się na racjonalną gospodarkę zielenią, dajemy przyzwolenie na wycinkę chorych drzew, chcemy jednak wiedzieć, co i kiedy zostanie posadzone w zamian, a także jaką opieką zostanie otoczone. Chcemy jasnej, łatwo dostępnej informacji, nie zaś sprawozdań jedynie dla wybranych, z których fragmenty przeciekają do zwykłych ludzi drobnymi kropelkami. Fachowcy zajmujący się drzewami i krzewami oraz odpowiedni ogrodnik na stanowisku mediatora społecznego, bez uprzedzeń i powiązań politycznych, mogą okazać się doskonałym rozwiązaniem, z którego zasłynie Kraków. Silne reakcje obywatelskie dają wyraźny znak o zachodzących zmianach i kierunku aktualnego rozwoju miasta. Wynika to z troski o Nasze Miasto, zdrowie i stan przestrzeni do życia dla nas i dla naszych dzieci.
Jako aktywiści-ogrodnicy, a często równocześnie jako pracownicy miejscy, bądź też ludzie pracujący w służbie innym ludziom, powinniśmy działać tak, aby zaspokoić potrzeby społeczne oraz poszanować zieleń wraz z dbałością o infrastrukturę. Oba te zagadnienia bowiem ze sobą współistnieją i tylko razem mogą tworzyć dobre warunki do życia.
Moi mili czytelnicy, wiedzcie, że piszę ze szczerego serca, widząc i czując potrzebę przekazania informacji. Prywatnie trzymam się pozycji przyrodnika i społecznika.
mgr inż. sztuki ogrodowej Cecylia Ciechańska
http://www.jasky.pl/magicznyrys/
Kraków, 30.12.2014
Fot. Jakub Włodek.
–1 Komentarz–
Całą ustawa o ochronie przyrody tut. drzew do wyje**a. Nikt nie chce sadzić drzewa w ogrodzie bo później go nie będzie mógł wyciąć a podatki dalej takie same musi płacić, wiec o ile w ewidencji nie ma danego drzewa to się je usuwa. Powinny być ulgi z tytułu posiadanych drzew na terenie działki to ludzie by dbali o drzewa, i im starsze tym większa ulga, a nie że posadzisz drzewo i masz problem z wycięciem – płacisz podatki, ale wyciąć już nie możesz bo zapłacisz karę, albo sadzisz nowe.. chore, to nie LAS! Mieszkam na terenie uzdrowiska, najgorszą inwestycje zrobiła pewna śp Pani nauczyciel, która w dobrej wierze i chęci ekologii nasadziła las na własnej działce w okolicy parku, co teraz zrobisz – nic, drzewa nie można wyciąć, podatki musisz płacić, poza własna satysfakcja nie masz nic, jeszcze ci odbiorą tę działkę jak wytniesz jakieś drzewo bo kary potrafią przyłożyć.. urzędowi ekolodzy!