Z Krowoderską i Urzędem Miasta dookoła świata: Lwów
Krakowscy urzędnicy pojechali do Lwowa zbierać materiały do publikacji pocztu wójtów, burmistrzów i sołtysów podkrakowskich wsi. Jeśli macie deja vu, nie przejmujcie się. Takim samym zdaniem rozpoczynał się tekst o “Delegacji rodem z Misia”. Wtedy zamiast do Lwowa pojechano do Wilna…
Kilka miesięcy temu red. Borejza opisał szokującą delegację urzędników do Wilna. Same noclegi (cztery) kosztowały niemal 10 tys. złotych [cały tekst TUTAJ], a o sprawie głośno było na wykopie. Opisała ją “Gazeta Krakowska”. Nie tylko koszty porażały, ale także cel wyjazdu. Trzy osoby pojechały zagranicę, wydano mnóstwo pieniędzy, a to, czym pochwalił się magistrat jako efektem delegacji to fakt, że przywieziono z Wilna cenne stare mapy. Po co? Aby wykorzystać je w publikacji “Poczet sołtysów i wójtów wsi, gromad i gmin przyłączonych do Krakowa po 1915 roku”.
Nie mamy jednak pewności co do tytułu dzieła. Kiedy zapytaliśmy o cel wyjazdu do Lwowa, najpierw przez kilka tygodni uchylano się od odpowiedzi, a ostatecznie Jan Machowski z biura prasowego UMK napisał wczoraj:
Jeśli chodzi o wyjazd do Lwowa – był on związany z kompletowaniem materiałów w ramach przygotowywania kolejnej edycji pocztu wójtów, burmistrzów i prezydentów Krakowa.
Dopytałem, czy przywieziono jakieś mapy.
Co do map – nie wiem, na pewno przywieziono cenne informacje, które będą wykorzystane przy opracowaniu kolejnej edycji pocztu – odpowiedział kierownik Machowski.
Odpowiedzi te zasmuciły mnie ogromnie. Uświadomiłem sobie, że krakowianie sponsorują kolejne zagraniczne tournée urzędników, a w magistracie nikt nawet dokładnie nie wie, o czym będzie przygotowywana podczas wyjazdów publikacja. Raz słyszymy o prezydentach Krakowa, innym razem o sołtysach podkrakowskich wsi. A kolejne doby hotelowe opłacać trzeba…
I skoro już zeszło na pieniądze – czapki z głów, urzędnicy! We Lwowie byłem dziesiątki razy. Gdy zabrałem tam przyjaciela, Rafała Barana, blogera z “Szukam przygody”, napisał on tekst o tym, że we Lwowie za 200 zł spędzić można… weekend.
2 400 złotych za cztery noce dla trzech osób – bo tyle właśnie wydała krakowska delegacja – to, przy obecnym kursie hrywny, horrendalna kwota. Dwa miesiące temu nocowałem 200 metrów od lwowskiego rynku w bardzo przyjemnym hotelu. Za nocleg ze śniadaniem zapłaciłem około 40 złotych. Tyle tylko, że hotel, w którym spali Agnieszka Staniszewska-Mól, Bogdan Kasprzyk i kierowca, nie jest położony 200 metrów od rynku, lecz 100 metrów. Nazywa się Vintage Boutique Hotel, ma cztery gwiazdki i – last but not least – winotekę w piwniczkach. Prezentuje się tak:
Zdziwiłem się, że wyżej wymienieni nie nocowali – podobnie jak w Wilnie – w hotelu Ramada. Okazało się jednak, że lwowska Ramada ma jedynie trzy gwiazdki, nie znajduje się w ścisłym centrum, a co najważniejsze można tam przenocować niemal trzy razy taniej niż w Vintage…
Uważajcie więc, aby Lwów lub inne miasto nie przegoniło nas w czasie, kiedy wy będziecie zwozić mapy, aby pisać poczet sołtysów albo biografię wielkich prezydentów.
I jeśli już o prezydentach mowa. W niedzielę wieczorem wielki finał i crème de la crème naszego cyklu “Z Krowoderską i Urzędem Miasta w 5 dni dookoła świata”. Pokażemy wam, gdzie podczas delegacji nocuje sam prezydent, Jacek Majchrowski.
Zdj. tytułowe: flickr.com, Grigory Kravchenko CC BY 2.0
Galeria zdjęć ze Lwowa, Autor.
–3 komentarze–
moment, moment. czegos tu nie rozumiem. ksiazka “Poczet sołtysów, wójtów, burmistrzów i prezydentów miasta Krakowa (1228-2010)” wydana zostala w 2010 roku przez Urzad Miasta. O jakiej “kolejnej edycji” pisze pan Jan Machowski??? Od 2010 roku do 2015 minelo 5 lat, od tego czasu nie zmienil sie prezydent Krakowa. Wiec nie rozumiem, czego dotyczyc bedzie ta publikacja? Kolejnych dokonan prezydenta? Jesli tak, to po co jezdzic do Lwowa i Wilna w tym celu. Czy urzednicy nie maja informacji o dokonaniach prezydenta tu w Krakowie – tylko musza po te informacje (przypominam – dotyczace tylko ostatniej pieciolatki) jezdzic za granice? Ej, cos tu nie gra.
A swoja droda zawsze mi sie wydawalo, ze takie historyczne dziela pisza zwykle historycy, pisarze, ale zeby zatrudniac do tego urzednikow? Czy naprawde nie ma zadnych wyzszych priorytetow w tym miescie, wszystko juz jest na tip top, mieszkancy zyja szczesliwie, nie maja zadnych problemow, i teraz mozna sie oddac pisaniu takiego dziela. Gdyby dzielo powstawalo za prywante pieniadze – nic nikomu do tego. Lecz powstaje za nasze pieniadze, obywateli. Wiec dlatego sie czepiamy.
http://i1.wp.com/krowoderska.pl/wp-content/uploads/2016/01/20151213_145720.jpg?fit=600%2C338
Ciekawe rozwiązanie, chyba będzie trzeba się przejechać do Lwowa.
[…] apartamentach ze złotymi klamkami, (o czym pialiśmy w poprzednich częściach tego cyklu: TU, TU, TU oraz TU) lecz w Domu Polskim Jana Pawła II – pośród pielgrzymów i pamiątek po Ojcu […]