Nie dla zabudowy parków w Krakowie!
– To już jest coś z czym radni i urzędnicy powinni się liczyć. Ci wszyscy ludzie, którzy są w Urzędzie Miasta, to są przecież nasi pracownicy, ale zbyt często o tym zapominają i trzeba im o tym przypomnieć. Przecież to my ich wynajmujemy do tego, żeby – mówiąc kolokwialnie – robili to co do nich należy dobrze. Tak to powinno wyglądać. Miasto ma po prostu działać tak, żeby mieszkańcom dobrze się żyło. Reszta mnie nie obchodzi – mówi Maks, założyciel fanpejdżu “Nie dla zabudowy parków w Krakowie”.
Tomasz Borejza: Wiadomość o planach zabudowy Parku przy Lea musiała Cię solidnie wkurzyć?
Maks, założyciel fanpejdżu „Nie dla zabudowy parków w Krakowie”: Oczywiście, że się wkurzyłem. Choćby dlatego, że tutaj spędziłem swoje dzieciństwo. Przez park chodziłem do mojej podstawówki -„piątki”. Teraz sam chodzę tu z dzieckiem na spacery i uważam, że to miejsce powinno przede wszystkim służyć ludziom. A dowiedziałem się o tych planach przez przypadek.
Prowadzę w okolicy sklep zoologiczny i powiedzieli mi o tym ludzie, którzy są moimi klientami. Wtedy zrobiłem fanpejdż.
Skąd pomysł na taką reakcję?
Szczerze? Bardzo spodobała mi się akcja Anty NC+. Uważam, że ludzie powinni się organizować, kiedy czegoś chcą. Uznałem, że w tym wypadku warto spróbować z podobną akcją. Okazało się, że w ciągu tygodnia profil polubiło ponad 3 tysiące osób. To jasny znak, że sprawa ludzi interesuje i budzi wielkie emocje.
To duża liczba. Oprócz fanpejdżu pojawiła się też petycja?
Przygotowaliśmy petycję (można ją podpisać TUTAJ). Nigdy się tym nie zajmowaliśmy, więc pojawiło się kilka błędów. Nawet ktoś nam wytknął błąd ortograficzny, ale nie to było najważniejsze.
O co chodziło? Petycja mówi po prostu, że żądamy od radnych z tej okolicy, by interweniowali w sprawie parku. Nie obchodzi nas jak to zrobią. Obchodzi nas efekt, bo od tego są. A jeżeli radni tej sprawy nie rozwiążą, to my na nich już więcej nie zagłosujemy. Podpisał się pod nią już 1000 osób.
Dla mnie ma to funkcjonować tak: radny jest po to, żeby wiedzieć, jak obronić park. A ja jestem mieszkańcem i płacę podatki, więc mogę od niego wymagać.
Zgadzam się, że dokładnie tak być powinno. Ogromnie podobało mi się to, że udostępniliście kontakty do radnych z naszego okręgu i zachęciliście ludzi, żeby im przypomnieli, kto jest dla kogo. Zwykle jest bowiem tak, że rada dzielnicy odsyła do rady miasta, a ta do prezydenta, itd… Odpowiedzialności nikt nie chce wziąć na siebie, a od czego w końcu ich mamy?
Po to demokracja jest skonstruowana tak, że ludzie rządzą poprzez swoich przedstawicieli, żeby ci przedstawiciele, którzy biorą za to pieniądze, wiedzieli co robić. Nie interesuje mnie, kto ma większe kompetencje – ten czy tamten. Nie interesuje mnie też to, czy to ma związek z ustawami, uchwałami lub jeszcze czymś innym. Oczekuje skutecznego radzenia sobie z takimi sprawami.
Jednak nie wszyscy podzielają to zdanie. Napisaliście, że radna Magdalena Bassara z Platformy Obywatelskiej uznała takie żądanie za pogróżki?
Zrobiliśmy dwie rzeczy. Jedną była wspomniana petycja. Druga to przygotowana na szybko propozycja listu, który można wysłać do radnych na mejla. Jest tam napisane, że prosimy pana lub panią radnych o zajęcie się tą sprawą, a jeżeli tego nie zrobią, to na nich, ani na ich partie nie zagłosujemy w kolejnych wyborach. I wszystkich w koło będziemy do tego namawiać.
Pani Radna odpowiedziała nam, że to są pogróżki. Zabrzmiało to bardzo śmiesznie i uśmialiśmy się z tego serdecznie. Panią Radną pozdrawiamy, ale to nie są pogróżki. Jest to zwykła prośba wyborcy wyrażona w trybie warunkowym.
Czyli nie obchodzi nas jak sprawa zostanie załatwiona, byle była załatwiona. Słusznie. Co dalej?
Zgłaszają się do nas ludzie z innych części miasta, ponieważ profil nie sugeruje ograniczenia do jednego tylko Parku św. Wincentego a Paulo. Chcę żeby udało się ratować zieleń także w innych miejscach Krakowa. Tym bardziej, że ta zieleń znika. Na przykład całkiem niedawno w Młynówce Królewskiej stanął brzydki budynek.
A w tym wszystkim nie chodzi przecież tylko o radnych. Deweloperzy też powinni zdawać sobie sprawę, że PR musi być dla nich ważny.
Ja sam nie kupiłbym mieszkania od dewelopera, który zniszczył park, żeby wybudować w nim bloki. Może trzeba ludzi zacząć informować o tym, które firmy stosują takie praktyki. I kto chce zniszczyć zieleń, żeby zarobić kasę. W ten sposób można wywierać presję. Nie chcemy przecież mieszkać w betonie. Chcemy mieszkać w zieleni.
Teraz pracujemy nad tym, by obronić ten park. Jednak jeżeli pojawią się osoby, które będą chciały robić to samo w innych częściach miasta – bo ja przecież nie mieszkam w Hucie czy na Ruczaju i nie zawsze wiem, co tam się dzieje – to będziemy promować także ich działania.
Skutecznie promować dodajmy, ponieważ kilka tysięcy osób dziś, a perspektywie z pewnością kilkanaście lub kilkadziesiąt, to już jest poważna siła i możliwość wywierania nacisku.
To już jest coś z czym radni i urzędnicy powinni się liczyć. Ci wszyscy ludzie, którzy są w Urzędzie Miasta, to są przecież nasi pracownicy, ale zbyt często o tym zapominają i trzeba im o tym przypomnieć. Przecież to my ich wynajmujemy do tego, żeby – mówiąc kolokwialnie – robili tak, żeby było dobrze. Tak to powinno wyglądać. Miasto ma po prostu działać tak, żeby mieszkańcom żyło się dobrze. Reszta mnie nie obchodzi.
Treść sugerowanego listu do radnych, który zamieścił fanpejdż „Nie dla zabudowy parków w Krakowie”:
“Szanowny Panie/Szanowna Pani
Proszę o interwencje w sprawie planów zabudowy Parku św. Wincentego a Paulo. Jako mieszkaniec/mieszkanka Krakowa (a więc Pana/Pani wyborca) nie życzę sobie by ostatni skrawek zieleni w naszej dzielnicy został zabetonowany ze szkodą dla mieszkańców.
Uprzedzam, że będę pamiętał/pamiętała o Pani/Pana działaniach w tej sprawie w czasie wyborów samorządowych w przyszłym roku. Jeżeli Miasto Kraków nie uratuje tego parku to oświadczam, że nie będę głosował/głosowała na Pana/Panią ani na partię, którą reprezentujecie. Będę za to przekonywał rodzinę, sąsiadów i znajomych by nie głosowali na radnych, którzy nic nie zrobili w tak ważnej kwestii.
z poważaniem”
A oto lista radnych miasta wybranych z okręgu, w którym znajduje się Park św. Wincentego a Paulo wraz z adresami mejlowymi:
Małgorzata Jantos – malgorzata.jantos@rmk.krakow.pl
Grzegorz Stawowy – grzegorz.stawowy@rmk.krakow.pl
Jerzy Sonik – jerzy.sonik@rmk.krakow.pl
Agata Tatara – agata.tatara@rmk.krakow.pl
Stanisław Rachwał – stanislaw.rachwal@rmk.krakow.pl
Jerzy Friediger – jerzy.friediger@rmk.krakow.pl
Magdalena Bassara – magdalena.bassara@rmk.krakow.pl
TUTAJ znajdziecie inne nasze artykuły o planach zabudowy Parku św. Wincentego a Paulo.
[Pierwotnie tekst ukazał się w kwietniu 2013 r.]
–7 komentarzy–
Napisz
Pani Madzi się w główce przewróciło. Monarchini absolutna dla ubogich, hehe.
[…] Choć Kraków jest w tym wypadku trudnym miastem, bo jednym z tych, gdzie władza jest szalenie arog…W Krakowie, Wrocławiu, czy Gdańsku przechodzą rzeczy, które w Łodzi lub Warszawie już nie przechodzą. Radnych trzeba nauczyć, że nas reprezentują. Za półtora roku będą wybory i jeżeli nie będą się w tej współpracy sprawdzać to można ich poddać weryfikacji wyborczej. Czyli po prostu na nich nie głosować. […]
[…] Nie dla zabudowy parków w Krakowie – czytaj więcej. […]
[…] Przypominamy też jak o park przy Lea walczył Maks z Nie dla zabudowy parków w Krakowie. […]
[…] ta, którą zaproponował Maks z Nie dla zabudowy parków w Krakowie, o której można przeczytać TUTAJ. W Parku przy Lea […]
[…] pojawia się i takie: co ja mogę zrobić? Ludzie proszą o pomoc w tym, co sami organizują. I, to najważniejsze, biorą sprawy w swoje ręce. W końcu to ich/wasze sprawy. Wy nie bierzecie. Przez cały ten czas zrobiliście to tylko raz, […]