Piekarz, cukiernik, kucharz – to oni tworzą miasto. Oto co zrobiliśmy ze stowarzyszeniem “Kraków dla Mieszkańców”
W kwietniu 2020 roku, w niezwykle trudnym czasie pandemicznego lockdownu, wystartował cykl „Krakowski Biznes”. To najwyższy czas, aby podsumować projekt, który skończył już roczek…
Gdy kilkanaście miesięcy temu pisałem zapowiedź projektu, przekonany byłem o dwóch rzeczach. Po pierwsze, że w tak ekstremalnych okolicznościach społeczno-gospodarczych tego typu cykl może się albo okazać hitem, albo totalną klapą. Po drugie, liczyłem się z różnymi reakcjami na to, że akcję prowadzić będziemy we współpracy ze Stowarzyszeniem Kraków dla Mieszkańców, którego liderem jest Łukasz Gibała. Niestety, faktycznie, w mieście plotek i teorii spiskowych, zaowocowało to wieloma bardzo nieprzyjemnymi insynuacjami – głównie ze strony przedstawicieli administracji urzędującego prezydenta.
Czy było zatem warto – zastanawiacie się pewnie. Przygotowując niniejsze podsumowanie, utwierdziłem się w przekonaniu, że owszem. Bezapelacyjnie!
Zarówno sposób realizacji projektu, jak i założenia, które leżały u jego podstaw, czyli pomoc lokalnym przedsiębiorcom w dobie kryzysu, przypadły Czytelnikom do gustu.
Że dobre to i pożyteczne zauważył nawet jeden ze znanych krakowskich urzędników:
W cyklu znalazło się coś dla ducha – np. gdy przyłożyliśmy pomocną racicę do uratowania kina „ Mikro”. To również nasze liczne wizyty w księgarniach i antykwariatach.
A także coś dla ciała, a konkretnie podniebienia – gdy tekst o piekarni na Azorach przeczytało ponad 100 tysięcy osób, a do piekarni ustawiły się jeszcze dłuższe kolejki. W tym sektorze też zresztą znalazły się firmy, które trzeba było pomóc ratować przed zamknięciem – np. słynnego Czarodzieja.
Gdy idzie o zasięgi, również na Facebooku licznik nieraz „wariował”. Tekst o Pani Magdzie, która od lat prowadzi na Azorach sklep papierniczy, dotarł do ponad 160 tysięcy osób. „Krakowski biznes” zaznaczył swoją obecność nie tylko w „soszjalach”, ale również w wyszukiwarkach. Codziennie znajdują w Google nasz tekst ci, którzy poszukują kursu stolarskiego.
Ten cykl to nie tylko wyjątkowi przedsiębiorcy z pasją – jak dająca starym meblom nowe życie Katarzyna. To również ci, którzy przedsiębiorców opisują i z którymi mam zaszczyt współpracować. Na przykład Karolina Gawlik – redaktorka o wielkim serduchu, której wrażliwości radar potrafi namierzać historie niebywałe. Choćby tę o ludziach w kryzysie bezdomności ratujących rowery, na których wszyscy postawili już kreskę. Albo o tym, że zespół Downa nie musi oznaczać wykluczenia zawodowego. Tekst o frytkach nad Zalewem Nowohuckim tylko na naszym FB polubiło ponad 5 000 osób, a kolejny 1 000 udostępnił go dalej. Przeczytało go kilkadziesiąt tysięcy osób, gościł na głównej Wykopu i doczekał się wielu przedruków.
I last but not least – udało nam się pomóc miastu, konkretnie KBF-owi, w bardzo ważnej kampanii wspierającej krakowskie księgarnie. Jak napisał wspomniany już na początku tego tekstu klasyk – trzeba docenić to, co dobre dla mieszkańców, bez względu na podziały. Bądźmy nadal ponad nimi! Śledźcie kolejne odsłony „Krakowskiego biznesu” na Krowoderska.pl, do czego zachęca nie tylko Redakcja, ale również Raffaele z „U Włocha food truck”:
***
Wszystkie teksty, które przygotowaliśmy w cyklu “Krakowski biznes” można przeczytać TUTAJ.
Zdj. tytułowe: Pixabay.