Parapożytki z paraolimpiady
Przygotowania do Zimowych Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich 2022 idą pełną parą. Działa już Biuro Podróży ZIOP 2022, w ramach którego krakowski komitet organizacyjny z Jagną Marczułajtis na czele obskoczy seminaria i imprezy MKOL-u na całym świecie. Zapłacimy za to raptem kilkanaście milionów złotych – bagatelka, zważywszy na doniosłość korzyści wynikających ze zdobycia olimpijskiego know-how. Kilka dni temu odpadła nam też konkurencja w postaci Sztokholmu, którego na igrzyska – w odróżnieniu od Krakowa – zwyczajnie nie stać.
Z olimpijskich postępów mają się cieszyć m.in. środowiska osób niepełnosprawnych, które w związku z organizacją ZIOP 2022 liczą (podobno) na poprawę warunków funkcjonowania w naszym mieście. Ich nastroje postanowiliśmy zbadać w rozmowie z Anną Waligórą, założycielką Fundacji Osób Niepełnosprawnych BARIERA.
Igrzyska olimpijskie w Krakowie to dobry pomysł?
Anna Waligóra: Co do idei – trudno nie docenić ogromnego wysiłku ludzi, którzy trenują i odnoszą sukcesy. Ale na pewno nic poza tym – nie w tym mieście. Uważam, że w ogóle w Polsce nie ma warunków do tego, żeby taką imprezę organizować.
Planowana jest również paraolimpiada. Czy to mocny argument za organizacją igrzysk?
Wie pan, są pewne priorytety. Osobom niepełnosprawnym, szczególnie tym z niepełnosprawnością narządu ruchu, w Krakowie żyje się bardzo, bardzo źle. I to miasto naprawdę ma co dla nich zrobić, zanim zacznie organizować igrzyska. Niestety o tym, podobnie jak o innych problemach tej grupy społecznej, w ogóle nie rozmawia się na poważnie. Najwyżej od czasu do czasu, przy kampaniach wyborczych czy innych rzadkich okazjach, ale na co dzień ten temat nie istnieje.
Dotychczas nikt nie podjął konkretnych prób rozwiązania chociażby problemu komunikacyjnego dla osób niepełnosprawnych – żeby mogły normalnie żyć, pracować, zakładać rodziny, bo wydaje mi się, że też mamy do tego prawo. Przede wszystkim musimy mieć możliwość wyjścia z domu, a tak naprawdę jeżeli ktoś jest na wózku czy o kulach – a ja jestem wózkowiczem, chociaż dzięki Bogu mogę, z wielkim ryzykiem, poruszać się na kulach – po prostu nie ma takiej możliwości. W tym mieście osoba poruszająca się na wózku i kulach zwyczajnie nie ma szans na samodzielne funkcjonowanie.
Natomiast – tak jak powiedziałam – z punktu widzenia idei olimpiada i paraolimpiada to wartościowe przedsięwzięcia, ale trzeba je rozpatrywać w kontekście priorytetów budżetowych.
No właśnie, zwolennicy organizacji ZIOP 2022 wyceniają imprezę na pięć miliardów złotych, jednak ostatnie szacunki mówią nawet o 21 miliardach. W dodatku, jak wynika z ustaleń prof. Benta Flyvbjerga z Uniwersytetu w Oxfordzie, koszty organizacji igrzysk olimpijskich przewyższają szacunkową wycenę średnio o 179 proc. Dla uzmysłowienia wysokości tej kwoty warto dodać, że budżet Krakowa na bieżący rok wynosi niecałe 4 miliardy.
W tych okolicznościach organizacja igrzysk w Krakowie jest zwyczajnie niemoralna, podobnie jak „podpieranie się” w ich promowaniu paraolimpiadą, mającą rzekomo poprawić sytuację osób niepełnosprawnych.
Ja już nie mówię o tym, że miasto powinno zadbać o warunki, w jakich mieszkają osoby poruszające się na wózkach i kulach, że powinniśmy mieć możliwość zamiany mieszkania, że miasto powinno dysponować lokalami znajdującymi się na parterach, które są przystosowane do potrzeb i możliwości tej grupy społecznej – bo to jest marzenie, którego realizacji ja już nie dożyję. Skupię się tylko na ulicach. Komunikacja miejska jest dla nas praktycznie niedostępna. Druga podstawowa sprawa – toalety. Owszem, one są – ładnie wyposażone, bo tego wymaga prawo budowlane. Natomiast najczęściej są pozamykane na klucze. I tutaj mówię o urzędach – i niczym więcej. Bo urzędy są dla nas niedostępne. Kolejna kwestia: nie ma miejsc parkingowych.
Jedyne miejsca parkingowe dostosowane dla osoby naprawdę niepełnosprawnej można znaleźć pod Ikeą. Niemal wszystkie pozostałe nie mają odpowiednich wymiarów. Żeby wysiąść z samochodu, muszę otworzyć maksymalnie drzwi, mieć dużo czasu i dużo miejsca. Na przykład na Karmelickiej pod siedzibą naszej fundacji jest jedno jedyne miejsce, gdzie drzwi otwieram centralnie na tramwaj i samochody. Nigdy z niego nie korzystam. Chyba że nie jest to miejsce dla osoby niepełnosprawnej, tylko dla osób sprawnych, które posiadają odpowiednie dokumenty, żeby sobie na takim miejscu stanąć.
Trochę inna rzeczywistość niż na Zachodzie…
Bez porównania. W krajach zachodnich działają rozmaite firmy, wspomagane przez instytucje państwowe i miejskie, które zajmują się transportem osób niepełnosprawnych i udzielaniem im pomocy w rozmaitych czynnościach codziennych, jak robienie zakupów, sprzątanie czy dbałość o higienę – bo my z tym mamy trudności, a o tym nikt nie myśli.
Dlatego jak słyszę, że ktoś w tym mieście chce organizować igrzyska za kilka- czy kilkanaście miliardów złotych, to po prostu brak mi słów. Jestem absolutnie oniemiała. Myślę, że pomysłodawca takiej imprezy w Krakowie i osoba czy też grupa osób, które uważają, że tak duże pieniądze można wydać na taki cel, bo u nas jest już tak fajnie i tak dobrze pod innymi względami, powinien odwiedzić mieszkanie osoby poruszającej się na wózku czy kulach i zobaczyć, jak wygląda jej codzienność.
Chętnie zaoferuję taką możliwość – zapraszam któregoś z inicjatorów igrzysk do siebie na dwa dni, żeby pomieszkał ze mną lub kimś z moich znajomych w podobnej sytuacji.
Przekażemy. Szczególnie tym, którzy promują organizację ZIOP w trosce o byt osób niepełnosprawnych.
Jak najbardziej. To zaproszenie jest zupełnie serio. Chcę przy tym podkreślić, że ideę igrzysk paraolimpijskich uważam za jak najbardziej szczytną. Bo dotyczą one grupy wspaniałych, cudownych ludzi, którym tak jakby to się należy.
Chylę czoła zarówno przed osobami, które organizują tego typu imprezy, jak i przed ich uczestnikami, dla których wyrażam podziw. Natomiast – mimo wszystko – niepełnosprawnych jest znacznie więcej i są też pilniejsze potrzeby.
My nawet tego nie widzimy na co dzień, bo większość osób naprawdę niepełnosprawnych praktycznie nie wychodzi z domów, m.in. ze względu na to, że nie mają odpowiednich warunków do poruszania się w przestrzeni miejskiej.
Te warunki zapewne można by poprawić, gdyby przeznaczyć na to drobną część „olimpijskiego” budżetu. Tymczasem drobna część tego budżetu zostanie przeznaczona na podróże komitetu organizacyjnego.
Ja bym nawet zorganizowała wśród osób niepełnosprawnych zbiórkę na bilety dla pani Marczułajtis i jej świty. Z takim tylko zastrzeżeniem, że gdy już sobie polatają, to niech postarają się wdrożyć idee dostrzegania osób niepełnosprawnych i zapewnienia im podstawowych warunków bytowych.
A gdyby Pani miała wydać te pieniądze na potrzeby osób niepełnosprawnych, to na co by je Pani przeznaczyła?
Przede wszystkim na osobisty sprzęt ortopedyczny, np. aparaty, wózki specjalistyczne, protezy dla osób z niepełnosprawnością narządu ruchu i odpowiednią adaptację ich mieszkań, stworzenie prawdziwych miejsc pracy, by mogli siebie i swoje rodziny utrzymać na przyzwoitym poziomie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie jako państwo zapewnić tej grupie społecznej godnego życia na co dzień i nie interesujemy się wspieraniem finansowym sportu osób niepełnosprawnych na takim samym poziomie jak osób zdrowych, to nie róbmy za tak ciężkie pieniądze pokazówki dla świata, bo jest to niegodne i nieuczciwe względem tej grupy społecznej.
Przy okazji podpowiadamy, że w czwartek i w piątek w bibliotece na Rajskiej odbędzie się konferencja “Kraków dla wszystkich? Miejskie polityki antydyskryminacyjne w praktyce”, która jest “w temacie” i będzie służyć podsumowaniu bardzo ciekawego raportu Krakowskiej Sieci Antydyskryminacyjnej, który znajdziecie TUTAJ.
–0 Komentarz–