Coś tu śmierdzi! Czyli krótka rozmowa o krakowskim smogu
Klamka zapadła. Zakaz palenia węglem w Krakowie zacznie obwiązywać od 2018 r.
Niestety nie jest jasne, czy w jego efekcie powietrze w naszym mieście stanie się zdatne do spożycia. Jasne jest natomiast, że antywęglowa impreza uderzy nas po kieszeniach i przykręci śrubę polskiej gospodarce. Choć idea na pierwszy rzut oka mogła wydawać się słuszna (i wydawała się niżej podpisanemu), to jednak wokół kampanii antysmogowej dość szybko narosło sporo wątpliwości.
Spróbowałem je rozwiać w rozmowie z profesorem Bronisławem Barchańskim z Wydziału Górnictwa i Geoinżynierii na AGH w Krakowie.
Od września 2018 r. w Krakowie nie będzie można palić węglem. Odetchniemy świeższym powietrzem?
Prof. Bronisław Barchański: W mniejszym stopniu, niż mogłoby się wydawać. W gruncie rzeczy nie jest jasne, jakie czynniki odpowiadają za wysokie stężenie pyłów w krakowskim powietrzu. Na przełomie lat 80. i 90. w Krakowie było ponad 100 tys. pieców, obecnie jest ich ok. 30 tys., czyli prawie czterokrotnie mniej, a pyłów od tamtego czasu jakoś nie ubyło. Dodatkowo węgiel w ciągu ostatnich dwóch, trzech dekad został znacząco uszlachetniony, co wpłynęło na zmniejszenie ilości pyłów pochodzących z jego spalania. Zmieniono również konstrukcje pieców w taki sposób, aby emitowały mniej zanieczyszczeń. Po uwzględnieniu powyższego wydaje się, że obarczanie węgla winą za wzrost stężenia pyłów w krakowskim powietrzu jest nieuzasadnione.
Może zbyt dużo uwagi poświęca się węglowi, a zbyt mało temu, czym faktycznie pali się w piecach?
Bo nikt nie zadał sobie trudu, by to jednoznacznie ustalić. A w domowych piecach spala się wszystko, co da się spalić: opony, buty, tekstylia. Biedni ludzie palą czym bądź.
I nikt nie próbuje temu zapobiec. Straż miejska szuka łatwych łupów na pechowych kierowcach i niespecjalnie pali się do odwiedzania domów, w których „utylizuje się” opony.
I to się nie zmieni po wprowadzeniu zakazu. Bo poza tym, że sprawa jest nie do końca przemyślana i zweryfikowana od strony naukowej, istnieje również problem realności wyegzekwowania tego zapisu.
Jak sobie Rada Miasta Krakowa i pan prezydent wyobrażają, że będą specjalne oddziały chodziły i sprawdzały, co kto pali? No przecież Polak potrafi. Nie zlikwidują mu tego pieca na siłę. Mogą go zachęcać, dopłacać, ale on i tak będzie palił, czym będzie mógł, bo to zależy od jego kultury bycia, a przede wszystkim od warunków finansowych.
Przy 30 tys. pieców kaflowych w tym mieście, ile by trzeba było służb, żeby sprawdzać przestrzeganie zakazu? Przecież gość nocą będzie palił, nikt nie będzie widział.
Może groźba wysokich kar zadziała?
Nie ma takiej możliwości. Dyskutowaliśmy na ten temat w gronie starszych panów. Za Niemca karą śmierci grożono tym, co handlują rąbanką, nie kolczykują świń i tak dalej. I nie wyegzekwowali zakazu – handel prosperował. Kontrola może być wyrywkowa, ale nie da się problemu rozwiązać.
Wróćmy do tego, co „wisi” w krakowskim powietrzu – jak to stwierdzić?
Nasza uczelnia rozpoczęla badania w tym zakresie, został powołany zespół bodajże trzyosobowy, który ma na celu identyfikację tych zanieczyszczeń. Sprawa jest relatywnie prosta, istnieją metody rozpoznawania, skąd dane zagrożenie pochodzi. Jak stwierdzili fachowcy, bo to nie moja branża, wystarczy rozmieścić ok. 500 czujników stosownej klasy w różnych punktach Krakowa, by to ustalić. Problem w tym, że te badania prowadzone są na pół gwizdka – nie ma kompleksowego planu działania, a służby współpracujące w tym obszarze nie mogą się dogadać.
Dlaczego?
Nie chcą, nie potrafią, nie wiedzą – wie pan, jak to jest.
A jakie źródła emisji mogą konkurować z węglem jeśli chodzi o generowanie zanieczyszczeń?
Choćby transport drogowy.
Niech pan rozważy trasę od Ronda Matecznego do Kleparza – rzadko kiedy można skorzystać z zielonej fali. A każde hamowanie, każdy start to wydzielanie się pyłów z klocków hamulcowych i ze ścieranych opon. I tych elementów ponoć jest zdecydowanie więcej niż tego nieszczęsnego pyłu z węgla.
Kraków jest potwornie zakorkowany, samochody nie jadą płynnie, hamują, ruszają – a to się przekłada na gigantyczną emisję zanieczyszczeń.
Dlaczego branża węglowa milczy w sprawie zakazu? Do 2020 r. ma nim zostać objęta cała Polska. Trochę dziwne, że nie słychać protestów.
Milczy, jako że, jak to się mówi, nie ma woli politycznej.
Jest natomiast wola polityczna, żeby ograniczać emisję dwutlenku węgla, bo Unia nakłada limity. To dlatego ograniczamy spalanie węgla?
My ograniczamy, a na przykład Niemcy wręcz przeciwnie, bo oni rządzą Unią, a my mamy niewiele do powiedzenia. U nas wydobywa się 60 milionów ton węgla brunatnego rocznie, podczas gdy za Odrą – 187 milionów. I to, z jakiegoś powodu, jest OK. W zeszłym roku Niemcy zwiększyli wydobycie o 6 proc. Oni na głowę wytwarzają więcej CO2 niż my. Ale przy tym modernizują swoje elektrownie. W tym momencie dochodzą do 50 proc. sprawności spalania, a my mamy 30-kilka. Dlatego teraz oferują nam swoje know how.
A my będziemy kupować, bo z węgla raczej nie zrezygnujemy. W końcu nie mamy go czym zastąpić.
Nie ma takiej możliwości. Jeżeli w Polsce 90 proc. energii pochodzi z węgla kamiennego i brunatnego, to nawet gdyby nam Rockefeller czy inny Rotszyld dał X miliardów na rozwój energii odnawialnej, wciąż niemożliwością będzie przejście w ciągu kilkudziesięciu lat na inne źródło zasilania. No bo co my produkujemy w tym pięknym kraju oprócz węgla i rolników? Jesteśmy jedną wielką montownią. Jeśli mamy coś, co zapewnia nam byt i nagle zmusza się nas do nieopłacalnej dywersyfikacji źródeł energii, to coś tu nie gra. Nikt nie wpadł na pomysł, żeby dywersyfikować u Francuzów, którzy mają 80 proc. energetyki jądrowej bądź Norwegów, którzy mają 90-kilka procent z energetyki wodnej. Nam z jakiegoś powodu każą, pod pretekstem zmniejszania emisji CO2, którym oprócz Unii nie przejmuje się nikt na świecie. I słusznie, bo nie istnieją solidne dowody na wpływ antropogenicznego dwutlenku węgla na zmiany klimatyczne. Niestety będąc w strukturach Unii, musimy się podporządkować narzuconym limitom, co w efekcie ograniczy naszą niezależność energetyczną.
To może postawimy wiatraki? Nie sprawdzą się jako substytut węgla?
Wolne żarty. Badania na ten temat dają dwojakie rezultaty. Zgodnie z jednymi bilans energetyczny w przypadku turbin wiatrowych wynosi zero. Bo energia włożona w pozyskanie rudy żelaza, wytop, obróbkę, budowę instalacji, konserwację itd., to są ogromne koszty. Z innych wynika, że bilans jest ujemny.
Ale Niemcy rozwijają taką energetykę.
Bo interes się musi kręcić, no i mają sposób, żeby uzależniać innych od swoich metod. Niemcy mają specyficzne warunki do rozwijania energetyki wiatrowej. W NRD wydobywano 300 milionów ton węgla brunatnego i obecnie jest tam mnóstwo nieczynnych odkrywek, ponadto na terenie wschodnich Niemiec były rozległe poligony. Według niemieckiego prawa te tereny muszą być poddane rekultywacji. A jedną z form rekultywacji jest umieszczanie na nich wiatraków i solarów. Nasi sąsiedzi są więc zadwoleni, że spełniaja wymóg rekultywacji terenu i jednocześnie w statystykach podają, że mają tyle a tyle energii odnawialnej. A ta energia bynajmniej nie jest darmowa, jak być może niektórzy sądzą. Ok. 80 proc. mocy wiatraków Niemcy mają ulokowane w elektrowniach szybkiego reagowania. Jak wiatr nie wieje, włączają guzik i uruchamiają do pracy elektrownię na gaz – i opowiadają, że mają zagwarantowane pozyskiwanie energii z wiatraków, ale gdy wiatr nie napędza turbin, korzystają z paliw kopalnych. Wiatraki to drogi interes. Trzeba je wybudować, a następnie mieć sieć rezerwową na okoliczność pogody bezwietrznej. Jeśli chodzi o Kraków, to uważam, że najlepszym rozwiązaniem byłoby upowszechnienie ogrzewania elektrycznego. Wydaje się jednak, że w obliczu zakazu palenia węglem najbardziej realną alternatywą dla naszego miasta jest gaz. Tylko nie nasz, z łupków, bo ten – choć niedawno były go nieprzebrane ilości, nagle dziwnym zrządzeniem rozpłynął się w powietrzu – tylko ten z Rosji.
Wygląda na to, że oprócz krakowian, a docelowo wszystkich Polaków, na zakazie palenia węglem zyskają Niemcy i Rosjanie. My – wizerunkowo, oni – finansowo.
Na to wygląda.
–24 komentarze–
nie sadzilem ze dopuscicie do “mikrofonu” jakis glos rozsadku – brawo! a to co sie zmienilo w ostatnich kilukdziesieciu latach to: duzo wiecej samochodow (nowe sa w miare czyste, ale stare dominuja) i zabudowywanie miasta (brak wietrzenia). dodatkowo bardzo duza czesc zanieczyszczen pochodzi niestety ze slaska
Dopuszczamy każdy głos. Taki nasz urok. 😉
Dzięki za umieszczenie innego punktu widzenia. Cały czas mam wrażenie, że politycy umyli ręce uchwalając zakaz palenia. Odsunęli problem w czasie. Tak naprawdę nie interesując się jego rozwiązaniem. Na dodatek nasi włodarze pozwalają zabudowywać miasto nie wyznaczając deweloperom żadnych ram, nie określając warunków, nie mając wizji jak ma wyglądać miasto w przyszłości. Wkrótce będziemy mieć betonową pustynię, gdzie każdy skrawek (kawałki trawników?) będą zajmowały parkujące samochody. Nasze miasto coraz mniej nadaje się na to, żeby w nim mieszkać.
Po pierwsze – nie będzie zakazu w całej Polsce od 2020 roku – to była kaczka dziennikarska – wiele razy dementowana. Na prawdę moglibyście zadać sobie trud sprawdzania informacji, o których piszecie.
Po drugie – twierdzenie, że węgiel w przeciągu ostatnich 20 lat został uszlachetniony naprawdę mnie rozbawiło. W 2004 roku Polska zniosła wszelkie normy jakościowe dla węgla. Przed 2004 rokiem nie można było sprzedawać odpadu węglowego – miału i mułu węglowego. Teraz można. Jest 2,5 razy tańszy niż węgiel dobrej jakości – wszyscy tym palą. Dla porównania, np. w Czechach sprzedaż miału i mułu węglowego jest zabroniona, właśnie ze względu na bardzo szkodliwy wpływ spalania ich na jakość powietrza.
Po trzecie – skąd ta pewność co do tego, że stan powietrza się nie poprawia? Jakieś dane? Ja patrzyłam na dane od 2005 roku. I co? Poprawia się – dość systematycznie. Nawet różnica między 2012, a 2013 jest spora …
Po czwarte – samochody powiadacie? Ciekawe – bo Kraków ma stężenia benzo[a]pirenu (który produkowany jest głównie w piecach domowych, a przez samochody znacznie mniej) i pyłów o wiele niższe niż wszystkie metropolie europejskie, które są równie lub bardziej zakorkowane jak Kraków (w przypadku bezno[a]pirenu to różnica 100 krotna – Londyn, 30 krotna – Dublin, itd).
Oj Panie Profesorze z Wydziału Górnictwa …. szkoda gadać
A kto prowadził takie badania? I gdzie są wyniki?
O tym, że zakaz w całej Polsce od 2020 to kaczka dziennikarska pisała chociażby “Polityka” (http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1558117,1,zakaz-opalania-weglem-swiezy-powiew-czy-zaczadzenie.read) a i sam ówczesny minister środowiska odżegnywał się od tego, jakoby miał takie słowa wypowiedziec – nie trudno to znaleźc…
Zakaz w Krakowie był konieczny, o czym świadczyły chociażby niezależne ekspertyzy, nikt jednak nie postuluje wprowadzenia takiego rozwiązania w całej Polsce. Należałoby promowac OZE, wysokosprawne piece i wprowadzic normy na węgiel, bo wbrew temu co mówi pan prof. na rynku jest dostępny coraz gorszy asortyment, a ten lepszy jest eksportowany.
A jeśli już Państwo tak narzekają na UE, to proszę nie zpominac, że Polska przeforsowała powstanie czegoś takiego: http://europa.eu/legislation_summaries/energy/european_energy_policy/en0003_en.htm
nikt też nie mówi, albo nie czyta dokładnie chociażby stronki woj. małopolskiego gdzie jest odnośnik.. jak spalać właściwie paliwa – bo jeśli śmierdzi węglem i widać czarną chmurę to jest to brak wiedzy osoby obsługującej piec.. powietrze może być czyste nawet przy paleniu węglem! Są piece retortowe, dolnego spalania, a w starych można zacząć palić efektywnie – czyli “od góry”
http://www.malopolska.pl/Obywatel/EKO-prognozaMalopolski/Malopolska/Strony/poprawic-powietrze.aspx#spalanie-paliw
ad. 1. TVN24, Polskie Radio, Bankier.pl, WP.pl, o “Fakcie” niewspominając – też sobie nie zadali, no i obstawili wyniki Google dla słów kluczowych w kwestii zakazu. Fakt, że ktoś coś zdementował, gdy zrobiło się zamieszanie, nie znaczy, że to coś było kaczką dziennikarską. Może ryzyko piarowe było zbyt duże i opłacało się “zdementować”?
ad. 2. To, że Polska zniosła normy, nie znaczy, że węgiel nie został uszlachetniony. Na rynku może istnieć towar różnego sortu – zawsze można ograniczyć lub zbanować ten gorszego.
ad. 3. Rozumiem, że to pytanie do prof. Barchańskiego. Tak czy siak – ja takiej pewności nie mam, mam natomiast przekonanie na podstawie danych organoleptycznych, że stan powietrza jest do bani. Z pomiarów zanieczyszczeń wynika podobnie. Jeśli masz jakieś zestawienie porównawcze, chętnie się zapoznamy
ad. 4. Czy stężenie benzo[a]pirenu wynika z palenia węglem czy plastikiem? Jakie są różnice pod względem emisji benzo[a]piernu w obu przypadkach? Czy benzo[a]piren to jedyna szkodliwa substancja w krakowskim powietrzu, a jeśli nie, to czy najbardziej szkodliwa? Czemu nie ma równie dokładnych (?) badań na temat innych, np. samochodowych, źródeł zanieczyszczenia powietrza?
“Zakaz w Krakowie był konieczny, o czym świadczyły chociażby niezależne ekspertyzy, nikt jednak nie postuluje wprowadzenia takiego rozwiązania w całej Polsce.”
Ile było niezależnych ekspertyz, kto je wykonał i kto finansował?
Jesienią zeszłego roku o takim postulacie było dość głośno. Mam wątpliwości, czy to efekt nieporozumienia, przesłyszenia się, niedopatrzenia bądź konfabulacji. Po nagłośnieniu tematu zakazu palenia węglem w Krakowie, pojawił się pomysł wprowadzenia go w innych miastach – na razie, faktycznie, chyba żadne z nich nie poszło śladem Krakowa.
http://europa.eu/legislation_summaries/energy/european_energy_policy/en0003_en.htm
“It is hoped that by 2050 renewable energies will completely replace carbon-producing energies.” Polska przeforsowała? A może kilku interesownych kolesi z Polski? Też bym chciał, żeby nas od morza po Tatry zasilały wiatraki albo energia z wodospadów, ale to chyba utopia?
Znalezienie zestawienia porownawczego nie jest jakos specjalnie trudne: wystarczy wejsc na strone sieci monitoringu: http://monitoring.krakow.pios.gov.pl/iseo/ i tam wybrac raporty roczne – jest zle, ale sie poprawia!
http://monitoring.krakow.pios.gov.pl/iseo/roczny_main.php
Wystarczy wybrać raport roczny dla 2013. Dziwnym trafem jest silna korelacja pyłu z sezonem grzewczym. W maju i wrześniu chyba też stoimy w korkach
“bo nie istnieją solidne dowody na wpływ antropogenicznego dwutlenku węgla na zmiany klimatyczne” o widzę, że kolejny “polski naukowiec”, geolog co to nie ma pojęcia o czym mówi. Może jeszcze inne rewelacje przedstawi.
@brzoza – Nie jest trudne, ale dzięki za oszczędzenie mi czasu. Biorę pierwszy z brzegu parametr: SO2. Wyniki z lutego dla trzech stacji pomiarowych w 2013 r.: 14, 14, 14 µg/m3. Wyniki z lutego br.: 21, 16, 13 µg/m3. Nadmieniam, że zimy w tym roku praktycznie nie było. Jak w zeszłym – niestety nie pamiętam.
@Leoncio – Korelacja z pewnością jest, byłoby nieroztropne sądzić inaczej. Jednak pytanie dotyczy tego, jak duża. Czy przypadkiem nie pominęliśmy innych istotnych czynników. Sezon niegrzewczy w dużym stopniu pokrywa się z sezonem wakacyjnym, kiedy ruch samochodowy jest znacznie mniejszy. Czy emisja pyłów związana z transportem drogowym jest mniej groźna dla naszego zdrowia? Nie znam raportów na ten temat, ale poruszając się po mieście skrzętnie omijam ulice o dużym natężeniu ruchu, bo ciężko w ich pobliżu oddychać. Zastanawiam się, czy węgiel nie jest demonizowany ponad miarę w sytuacji, gdy inne rozwiązania grzewcze oprócz zakazu mogłyby dać pozytywny rezultat. Fajnie jednak uwzględnić skutki gospodarcze zakazu palenia węglem, bo co z tego, jeśli będziemy mieć gaz i wiatraki, ale nie będziemy mieć na rachunki? Dodatkowo może dobrze by było się zastanowić nad rozwiązaniami w dziedzinie transportu drogowego, które mogłyby zwiększyć czystość powietrza, a nie skupiać się jedynie na węglu?
@as – nie ma pojęcia, mówisz? http://en.wikipedia.org/wiki/Climatic_Research_Unit_email_controversy
http://en.wikipedia.org/wiki/Climatic_Research_Unit_email_controversy ale przeczytałeś ten wpis? w szczegolnosci dzial 4 inquiries and reports? bo troche pudło 🙂
“The scientific consensus that global warming is occurring as a result of human activity remained unchanged by the end of the investigations.” – ?
Jeśli chcesz mnie przekonać że “naukowy konsensus” twardo broni tezy o wpływie człowieka na zmianę klimatu, to nie musisz – wiem o tym. Ja z kolei polecam lekturę fragmentów z ujawnionych maili http://www.telegraph.co.uk/earth/environment/globalwarming/6636563/University-of-East-Anglia-emails-the-most-contentious-quotes.html. O, ten na przykład: “The fact is that we can’t account for the lack of warming at the moment and it is a travesty that we can’t… Our observing system is inadequate”. Ilość danych podkopujących teorię wpływu człowieka na zmiany klimatyczne jest tak przytłaczająca, że wypada przynajmniej traktować je poważnie, a nie wycinać, by dopasować dane do paradygmatu. Sam fakt, że za ponad 95 proc. emisji CO2 odpowiadają oceany, emisja antropogeniczna jest niższa od wulkanicznej, a koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze wynosi jedynie 0,038 proc. powinien dawać do myślenia. Polecam też film http://www.youtube.com/watch?v=YtevF4B4RtQ
Ciężko wyciągać wnioski na podstawie danych ze strony monitoringu. A z tym zmniejszaniem zanieczyszczenia to tez nie bardzo. Czasem najgorsze jest w styczniu, czasem w lutym, więc nie można porównywać samych miesięcy. Stacji badawczych też jest za mało. Ale na pewno największe przekroczenia notuje stacja na Krasińskiego. Przypadek?
@Grażyna – Cenna uwaga:) Powietrze znad Krasińskiego można by nożem wycinać. Zawsze mam zonk, jak muszę przejść przez Most Dębnicki, tyle śmierdzącego tałatajstwa tamtędy jeździ:)
Niestety, wywiad zawiera elementy które są spójne tylko jeśli się wyłączy… nos i rzeczywistość.
Odniosę się do kilku tez wywiadu, ale najpierw jeden wątek w którym wypowiedź profesora jest po prostu naiwna. Chodzi o egzekwowalność zakazu.
Otóż przywołuje on przyczyny ponoć obiektywne dla których ten zakaz nie będzie egzekwowalny.
a). “nie ma możliwości zlikwidowania pieca na siłę”
– uhm. Tak. Tak jak “nie ma możliwości” zamknięcia bimbrowni, restauracji bez koncesji czy hodowli marijuany w piwnicy.
b) “nie ma możliwości kontrolowania pieców bo jest ich 30000”
– przede wszystkim, po 2018 roku piece GRZEWCZE na paliwa stałe zamyka się, a nie kontroluje.
– po drugie, podróżujących też jest dużo a jakoś nie ma problemu z kontrolą biletów.
– Po trzecie, kominki “rekreacyjne” które pozostają nie trzeba kontrolować, wystarczy kontrolować czy właściciel ma faktury za inne medium grzewcze (gaz, prąd). Jeśli nie, to kominek nie jest “rekreacyjny” (nb. podobnie jest jeśli kominek posiada płaszcz wodny. Wtedy ewidentnie jest urządzeniem grzewczym).
Przypominam że podobne tezy pojawiały się w odniesieniu do zakazu palenia papierosów.
Podobno nie było szans egzekwowania tego “faszystowskiego” zakazu palenia papierosów.
Okazuje się jednak, że teraz palenie w pomieszczeniach użytku publicznego to nie tylko absolutna żadkość, ale też totalny obciach.
Za kilka lat palenie w piecu i trucie siebię i sąsiadów będzie dla wszystkich takim samym obciachem i oznaką braku kultury. I słusznie.
Teraz co do reszty artykułu:
1. Cytat:
“Niech pan rozważy trasę od Ronda Matecznego do Kleparza – rzadko kiedy można skorzystać z zielonej fali. A każde hamowanie, każdy start to wydzielanie się pyłów z klocków hamulcowych i ze ścieranych opon. I tych elementów ponoć jest zdecydowanie więcej niż tego nieszczęsnego pyłu z węgla.”
– przydałoby się podać źródło tej rewelacji, że smog pochodzi z klocków hamulcowych i opon w większej mierze niż z pieców.
Po dokonaniu i opublikowaniu przez KAS tydzień temu pomiarów urządzeniem mobilnym wyporzyczonym z Politechniki Warszawskiej wynikałoby że – w czasie kiedy na Alejach Trzech Wieszczy (pkt pomiaru przy kinie Kijów) “ścierają się klocki”, przy moim domu (ospała, nieuczęśzczana ulica, za to kominów w bród), – ściera się dwu lub trzykrotnie więcej “klocków”.
Tyle o słowie “ponoć” z cytowanego zdania.
2. Cytat:
“My ograniczamy, a na przykład Niemcy wręcz przeciwnie, bo oni rządzą Unią, a my mamy niewiele do powiedzenia. U nas wydobywa się 60 milionów ton węgla brunatnego rocznie, podczas gdy za Odrą – 187 milionów. I to, z jakiegoś powodu, jest OK. W zeszłym roku Niemcy zwiększyli wydobycie o 6 proc. Oni na głowę wytwarzają więcej CO2 niż my. Ale przy tym modernizują swoje elektrownie. W tym momencie dochodzą do 50 proc. sprawności spalania, a my mamy 30-kilka. Dlatego teraz oferują nam swoje know how.”
– Ten fragment, jeśli się go nie konfrontuje z rzeczywistością, brzmi jak słuszne oburzenie. Niestety, spacer po dowolnym niemieckim mieście potwierdza, że jest tam czystsze powietrze niż w naszych śmierdzących “kurortach”. Tak więc, co z tego że “wydobywają więcej”? Powietrze mają i tak czystsze, a widok wiadra z węglem w apartamencie (pomiędzy kolumnami od stereo i akwarium) do dla berlińczyka jakaś halucynacja.
Dalsza część tego fragmentu też jest manipulacyjna. Emisja CO2 w wartościach per capita to nie wszystko oraz… to nie ten problem który spowodował zakaz palenia paliwami stałymi w Krakowie.
Zakaz palenia paliwamy stałymi w Krakowie ma związek ze smogiem, nie z emisją CO2.
3. Cytat: “A my będziemy kupować, bo z węgla raczej nie zrezygnujemy. W końcu nie mamy go czym zastąpić.
Nie ma takiej możliwości. Jeżeli w Polsce 90 proc. energii pochodzi z węgla kamiennego i brunatnego, to nawet gdyby nam Rockefeller czy inny Rotszyld dał X miliardów na rozwój energii odnawialnej, wciąż niemożliwością będzie przejście w ciągu kilkudziesięciu lat na inne źródło zasilania.”
– Pomijam już pytanie “dlaczego nie postawić pierwszy krok?” Rozkładanie rąk przed kiepskim stanem zastanym typowym “argumentem” dla… nierobienia niczego. Problem raczej psychologiczny, nie nadający się do polemiki.
Ciekawsze jest ignorowanie wpływu tzw niskiej emisji.
Otóż nie jest obojętnie czy ta sama ilość węgla jest spalana nie w jakichś kozach rozproszonych po miastach ale centralnie, w elektrowniach, gdzie można monitorować procesy, instalować filtry. No i raczej nie można wrzucać kalosze, szmaty zanurzone w oleju i butelki pet.
W dalszej części jest już wzdychanie do sytuacji Francuzów, którzy mają tyle elektroni atomowych. A ja wiem od której zaczęli. Od pierwszej, a nie od defetyzmu.
4. Koniec wywiadu powoduje że (wraz z profesorem) gubimy się kompletnie. Podobno nie ma sensu rozwijać alternatywne źródła energii bo tacy Niemcy to stawiają wiatraki dlatego że im się to jakiś pokrętny sposób… opłaca. (świnie!)
Problemem miałoby być nie to że się opłaca, ale że się opłaca w taki jakiś skomplikowany – cholera – sposób. Są dotacje za rekultywacje, elektrownie szybko reagujące, umowy międzypaństwowe (umowy o których prof. nie wspomina – czyli o transferach nadwyżek do innych państw EU), wykorzystanie terenów po poligonach.
Słowem – nie ma tak że wiatrak się kręci i wpinam w niego grzejnik olejowy. Jest bardzo skomplikowano… i to ma być niby argument na rezygnację z energii alternatywnej. Przypuszczalnie my nie mamy terenów do wiatraków, sąsiadów do transferu nadwyżek, możliwości zbudowania sieci zakładów wspomagających itd.
Tu się na szczęście pojawia jedna bardzo pozytywna myśl: przejście na ogrzewanie elektryczne w miastach. Zakłada to oczywiście produkowanie elektryczności cywilizowanymi metodami – w tym punkcie pełna zgoda z profesorem.
5. Pod koniec – niestety – ponownie lament z kategorii “kondominium” – tym razem ze strony pytającego, z potwierdzeniem profesora.
Śmieszne jest to, że Niemcy – przy ogromnych importach gazu z Rosji – są w stanie zapewnić sobię manewrowność polityczną i niezależność jako państwo. Być może troche im pomaga w tym geografia, czyli ten “bufor” pomiędzy nimi a Putinem.
Chyba ważniejszą rolę spełnia jednak inteligencja, know-how, brak strachu przed rozwojem oraz brak strachu w ogóle.
Sursum corda, cholera jasna.
Damy radę – jako kraj. Nie mieliśmy tak dobrej passy od setek lat, możemy dyskutować i budować. Nie jęczmy skuleni że mamy trudny punkt wyjścia. Przyszłość jest NASZA.
Pod warunkiem – oczywiście – że będziemy uważać życie i zdrowie za wartość PRZYNAJMNIEJ NA RÓWNI z pieniędzmi.
Po prof. AGH oczekiwałbym więcej rzetelności. Skoro powołuje się na brak dokładnych danych z większości palenisk to na jakiej podstawie przeciwny pogląd, że emisja nie pochodzi z węgla. Dwa, że węgiel coraz bardziej szlachetny. To zapraszam do składów węgla i do sklepów, zapraszam do sprawdzenia, czy polskie przepisy kontrolują jakość węgla w dystrybucji. Prof. mówi o niemożności dokładnych i masowych kontroli. Ale przecież o to właśnie była walka, aby zakazać wszystkich stałych paliw, żeby nie było wyjątków. Jak będą likwidowane paleniska, to właśnie nie będzie potrzeb takich i tylu kontroli.
I ostatnia sprawa, z czego ciepło i prąd mają MPEC oraz Elektrociepłownia Łęg? Przypadkiem nie z węgla? Tylko, że one go spalają dużo bardziej efektywnie, stosują zaawansowane filtry i ich dużo łatwiej kontrolować.
Bardzo dobrze, że zamieszcza się różne głosy, ale na prawdę, po naukowcu renomowanej uczelni spodziewałbym się jakiejś rzetelności.
[…] http://krowoderska.pl/bronislaw-barchanski-krotka-rozmowa-o-krakowskim-smogu/ […]
@Tadek: Ja mimo iż nie jestem profesorem wybaczę Ci twoja niekompetencję bo pewnie nie słyszałeś nigdy o paleniu węgla od góry, albo chociażby o takim paleniu w kominku (znajdź sobie w internecie a zobaczysz że już dawno jest poruszany ten temat – tylko nie u nas ale np w Szwajcarii). O ile w centrum miasta jest wskazany zakaz palenia węglem.. bądź raczej parcie na podłączenie do MPECu wszystkich.. a nie tyko tych bardziej opłacalnych oraz dostosowanie stawek dla odbiorców indywidualnych aby było to opłacalne, to są rejony o których pewnie w życiu nie słyszałeś a też będzie tam zakaz mimo iż parę metrów dalej już nie będzie obowiązywał zakaz.. w kwestii twojej wiedzy obejrzyj (wpis z podobnymi informacjami znajduje się również na stronie z http://www.malopolska.pl/powietrze ale tutaj wymagane jest poszukiwanie tej informacjii… bo tak się edukuje ludzi.. niestety):
http://vimeo.com/89099633
Maniek, zlituj się.
Palenie węgla od góry???
Jak sobie wyobrażasz egzekwowanie tego?
Gratuluję natomiast samopoczucia i pouczania innych. Tak trzymać.
piec “dolnego spalania” – to jest rozwiązanie, i takie piece powinni tylko teraz produkować bo piece górnego spalania mają mniejszą sprawność i kopcą, no ale w Krakowie nie wszyscy mieszkają w domach jednorodzinnych, co dopiero obsługa pieca.. i weź pod uwagę że na peryferiach dopływ zanieczyszczeń z sąsiednich miejscowości często jest większy niż z emisji lokalnej.
A w celu dalszej konstruktywnej dyskusji i zdobycia argumentów przestudiuj poradnik ze strony http://www.czysteogrzewanie.pl
[…] dostarczyłem ne te łamy pełen podejrzliwości wywiad na temat polityki antywęglowej http://krowoderska.pl/bronislaw-barchanski-krotka-rozmowa-o-krakowskim-smogu/ . Wiadomo: czasem warto sprawdzić różne „narracje”, bo a nuż nie ten co robi dym, ma […]